Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybierajmy: potop,tsunami, ogień, rakiety, Antychryst

Jacek Deptuła [email protected]
Na Końcu Świata cisza i spokój. Mieszkańcy przysiółka wsi Głuszyna w województwie wielkopolskim końca świata się nie boją. Mają go na co dzień.
Na Końcu Świata cisza i spokój. Mieszkańcy przysiółka wsi Głuszyna w województwie wielkopolskim końca świata się nie boją. Mają go na co dzień. Archiwum
To już koniec. Europy, wojny polsko-polskiej, śledztwa smoleńskiego, a nawet USA. To koniec świata.

Jeśli jesteście wiarygodni dla banku - natychmiast bierzcie duże kredyty. Takie, by starczyły na tydzień szaleństw. Bermudy, Hawaje albo choć Monte Carlo. Jeśli nie macie zdolności kredytowej - pijcie do końca świata i jak się uda jeszcze jeden dzień dłużej.

24 godziny horroru
Po blisko 200 tysiącach lat istnienia znikniemy w piątek 21 grudnia 2012 roku, mniej więcej w godzinach południowych. Pojawią się dwa słońca, a przeraźliwe krzyki ptaków nad ranem spowodują, że nastanie ciemność. To armagedon.

Abstynentom, wierzycielom i ludziom bez zdolności kredytowej pozostają spekulacje nie kiedy, ale w jaki sposób dokona się zagłada ludzkości. Wielowiekowa literatura fachowa jest niezwykle bogata. Według przepowiedni Królowej Saby sprzed trzech tysięcy lat za 15 dni słońce zaświeci się na czerwono, podobnie jak gwiazdy, zwierzęta będą pocić się krwią, zapanuje susza, powodzie zaleją lądy, góry zrównają się z równinami. A nieboskłon się otworzy, błyskawice zabijać będą i strącać żywych w otchłań piekielną.

Nieco sympatyczniejsza jest wizja końca świata Majów. Mało kto wie, że ci dzicy jakoby Indianie przeżyli już trzy końce świata, a ten najbliższy będzie czwartym. I ostatnim. Pierwszy raz ziemia została zniszczona przez słońce, drugi - przez wiatr, a trzeci za sprawą potopu. Armagedon z 21 grudnia obrósł wieloma legendami. Starożytni Majowie wierzyli, że kres ludzkości położą jaguary - ludojady. Inna wersja głosi, że przez Ziemię przejść ma tzw. promień galaktyczny, który całkowicie pochłonie energię oraz dźwięk.

Niezwykle intrygujący jest fakt, że data końca świata wyznaczona przez Majów zbiega się z terminem katastrofy słonecznej i zmianą biegunów Ziemi wyznaczoną na podstawie obliczeń belgijskiego astrofizyka, niejakiego Patricka Geryla. Udowodnił on naukowo, że zagłada ludzkości nastąpi - to oczywiste - 21 grudnia tego roku. W związku z nadzwyczajną aktywnością Słońca dojdzie do zjawiska przebiegunowania Ziemi, co spowoduje niespotykane powodzie, wybuchy wulkanów i trzęsienia ziemi. Bieguny planety zaczną się przemieszczać, a kula ziemska zacznie kręcić się w przeciwnym kierunku, jakby była pijana. Potrwa to zaledwie 24 godziny i już będzie po nas. Katastrofalne powodzie, gigantyczne fale tsunami dopełni zabójcze promieniowanie słoneczne.

Polska znowu Mesjaszem
Niezwykle twórczo rozwinęło sposoby końca świata chrześcijaństwo. Według św. Jana czterech jeźdźców Apokalipsy pogrąży ludzkość w odmętach wojny, trzęsień ziemi, potopów, pożarów, wybuchów wulkanów i dziesiątkach innych perwersyjnych metod uśmiercania, jak choćby strącanie w otchłań piekieł.

I pomyśleć, że poczciwy Nostradamus przepowiadał tylko zstąpienie Pana Grozy w postaci komety, która grzmotnie w Ziemię i pogrąży nas w nicości niczym dinozaury.

Więcej optymizmu mogą przynieść przepowiednie polskiego franciszkanina i wizjonera o. Czesława Klimuszki zmarłego w 1980 roku. Zakonnik wieszczył - uwaga! - zmianę biegunów Ziemi, nad którą "rakiety pomkną nad oceanem, skrzyżują się z innymi (tarcza antyrakietowa? - dop. J.D.), spadną w wo dy morza i obudzą bestię. Ta dźwignie się z dna i piersią napędzi ogromne fale. Widziałem transatlantyki wznoszone jak łupinki. Ta góra wodna stanie ku Europie.

Nowy potop!"...
Szczęśliwie Polska powinna wyjść z tego najmniej poszkodowana - zginie może dwa, góra trzy miliony rodaków. Mile łechce też narodową dumę przepowiednia o. Klimuszki, że po tym armagedonie Polska odegra najważniejszą rolę w dalszych dziejach świata. Kto przeżyje, ten zacznie zbawiać świat, a w tym Polacy specjalizują się gdzieś od XIII wieku.

Amerykanie, którzy są ekspertami w armagedonowej branży, koncentrują się nie tyle na sposobach zagłady świata, co na osobie biblijnego Antychrysta. Co piąty z nich wierzył, że w roku 2000 dokona się koniec świata! Antychrystów było już bez liku, a jednym z nich miał być... Ronald Wilson Reagan. Z prostego powodu - każde z imion jest sześcioliterowe, co daje biblijną liczbę Antychrysta 666. Inteligentny prezydent USA chcąc zdementować te katastroficzne pogłoski zmienił numer swojej rezydencji z 666 na 668!

Kiedy amerykański Number One zszedł z tego świata, amerykańscy wyznawcy końca uwagę swą skierowali na Billa Gatesa, właściciela imperium komputerowego. Powód też był zasadniczy: jeden z proroków miał wizję, że świat zginie w wyniku połączenia nowoczesnych technologii informatycznych z techniką atomową. Komputery połączą się w jeden gigantyczny sztuczny mózg, który wspólnie z techniką jądrową wysadzi glob w kosmiczną otchłań.

W amerykańskim imperium doszło do przełomu, gdy wybory wygrał czarnoskóry Barack Obama - wypisz wymaluj Antychryst, który podstępnie zdobędzie cały świat, by w końcu doprowadzić do jego marnego końca. Jak to Antychryst.

Niezwykłą inwencją w przewidywaniu końca świata wykazują się Świadkowie Jehowy. Począwszy od 1784 roku (ich religia powstała dwa lata wcześniej) przewidywali koniec świata już dziewięć razy, aż dwadzieścia lat temu obrazili się i zaprzestali przepowiadać zagładę.
Kropkę nad "i" postawił Ojciec Pio, który pół wieku temu miał wizję: "Zagłada przyjdzie w mroźną noc zimową. Gwałtownie wzmagające się wiatry poprzedzą wielkie zamieszanie na ziemi, która drżeć będzie na skutek gwałtownych wstrząsów. Błyskawice i pioruny z ognistych chmur będą zapalać i obracać w popiół wszystko, co miało związek z grzechem i cokolwiek było nim zagrożone lub spodlone". Trzydniowy kataklizm zakończy się gigantycznym deszczem ognistym.

Przekupni Majowie
Tymczasem koniec świata, ten zapowiadany przez Majów, okazał się perfidnym oszustwem i lipą. Cywilizowani ponoć Majowie odwołali trzy tygodnie temu armagedon ze względu na promocję w samochodowych salonach toyoty. Rozsiedli się w nich wygodnie mając gdzieś resztę ludzkości.

Oczywiście, po raz kolejny mainstreamowe media okazały się kłamliwe. Jest nas siedem miliardów, a grupka skorumpowanych współczesnych Majów weszła w układ z pazernymi Japończykami. Indianie korzystając ze współczesnych mediów elektronicznych podstępnie przesunęli datę końca świata na bliżej nieokreśloną przyszłość. W zasadzie można było się tego spodziewać: od pięciuset lat cywilizowany jakoby człowiek rozpijał Indian ognistą wodą, wykorzystywał na wszelkie sposoby. W tym konkretnie przypadku - żółty człowiek oszołomił Majów metalowym smokiem na czterech kołach, rażącym światłem i buchającym dymem ze sporą ilością siarki.

Czy można się dziwić, że taka cywilizacja jest skazana na zagładę? Na razie martwmy się porannymi nudnościami brytyjskiej księżnej Kate. Ponoć mają być bliźnięta, ale nie widać jeszcze złowieszczej cyfry 666.

Post scriptum. Jest jedyne rozwiązanie, abyśmy mogli poznać dokładną datę apokalipsy. Otóż w Egipcie pod jednym ze sfinksów znajduje się tajemniczy obiekt - prawdopodobnie napisne przez Atlantów archiwum.

I właśnie tam znajduje się dokładna data i szczegółowy opis końca świata. Jest ktoś ciekawy? Jedziemy pokopać? Można pojechać i odkryć tę tajemnicę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza