Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 89'. 4 czerwca: rozłam elit oparty na ambicjach

[email protected]
Andrzej Celiński: 70 procent Polaków żyje obok opowieści liberalnej i nacjonalistycznej.
Andrzej Celiński: 70 procent Polaków żyje obok opowieści liberalnej i nacjonalistycznej. Archiwum
Z Andrzejem Celińskim, uczestnikiem rozmów Okrągłego Stołu w 1989 roku, rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

Na czym polega paradoks, że dla jednych Polaków 4 czerwca 1989 roku to dzień zwycięstwa, a dla innych dzień klęski?
Są dwie grupy. Jedna jest otwarta na człowieka i świat. Wiedząca, że obok są ludzie o odmiennych poglądach i wyznaniu. I jest druga grupa: nacjonalistyczna, która uważa, że Polska to kraj szczególny. Obie żywią się mitami. Z jednej strony, są tacy jak ja, a wcześniej Geremek czy Kuroń, a z drugiej, tacy jak Jarosław Kaczyński, czy jeszcze bardziej na prawo od niego nacjonaliści.

Ale co spowodowało ten rozdźwięk dotyczący 4 czerwca?
Właśnie to, że te dwie wielkie grupy narzuciły Polakom pewnego rodzaju opowieści o Polsce. Pierwsi mówili, że Polska jest wspaniała, a w Europie czujemy się jak w domu. A drudzy powtarzali, że Europa jest do kitu i najlepiej zachować tożsamość. A między tymi grupami żyje 70 proc. Polaków, którzy są w czarnej dziurze. Jak napisał Jan Widacki - jesteśmy gdzieś „między musem a sensem”. W narracjach prawicowych jest mus, w liberalnych sens. Jednak większość obie te narracje miesza i stara się przez życie przejść bez wielkiej ideologii.

Czym dla pana jest 4 czerwca?
Jedną z najważniejszych, pozytywnych dat polskiej historii. Może w jakimś sensie był to 1918 rok i odzyskanie niepodległości? Chociaż to wynikało bardziej z układu sił międzynarodowych i woli prezydenta USA Wilsona i jego pomysłem na Europę. W przypadku 4 czerwca też coś podobnego było. Bo bez zgody Gorbaczowa nie mielibyśmy Okrągłego Stołu. Wybory 4 czerwca były jednak naszym nieprawdopodobnym sukcesem.

Dla PiS to nie jest powód do świętowania.
Najpierw był, choć bracia Kaczyńscy przy Okrągłym Stole nie odgrywali większej roli.

Ale byli.
Byli, ale to nie była rola podstawowa. Jarosław Kaczyński to taki polski syndrom: zawsze chce mieć więcej niż jest wart.

Co zostało z tego 4 czerwca?
Moje środowisko nie dość czujnie go broniło. Odpuściliśmy, uważając, że Polska jest lepsza niż w rzeczywistości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza