Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuch kamienicy przy ul. Krasińskiego. Do wyroku daleko

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Jeden ze policjantów zeznających na piątkowej rozprawie, na drugim planie oskarżony o spowodowanie katastrofy.
Jeden ze policjantów zeznających na piątkowej rozprawie, na drugim planie oskarżony o spowodowanie katastrofy. Łukasz Capar
Słupski sąd rejonowy chce wysłuchać wszystkich policjantów, którzy wykonywali pierwsze czynności po zatrzymaniu 34-letniego Pawła W.

Słupszczanin odpowiada za nieumyślne spowodowanie katastrofy, która zagrażała zdrowiu i życiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Dwa lata temu wjechał po pijanemu fordem mondeo w skrzynkę gazową kamienicy przy ul. Krasińskiego w Słupsku i uszkodził przyłącze gazu.

Uderzenie w przyłącze spowodowało rozszczelnienie instalacji gazowej. Gaz zaczął się ulatniać i nastąpił wybuch. Eksplozja doprowadziła do zawalenia się ściany domu i pożaru. W mieszkaniach przebywało 23 z 25 zamieszkałych tam lokatorów. Dziesięć rodzin straciło dach nad głową. Kamienica zniknęła z mapy Słupska.

Zaraz po uderzeniu w dom sprawca odjechał z miejsca zdarzenia. Jednak kobieta z sąsiedztwa zapamiętała numer rejestracyjny pojazdu. Kilkadziesiąt minut później Paweł W. został zatrzymany w domu. Wtedy miał w organizmie ponad 1,5 promila alkoholu. Odpowiada więc także za jazdę w stanie nietrzeźwości. l tylko do tego się przyznaje.

Paweł W. na pierwszej rozprawie przeprosił pokrzywdzonych i żałował czynu, ale broni się, że nie wiedział o uszkodzeniu skrzynki gazowej. Inaczej nie odjeżdżałby z miejsca zdarzenia. Sędzia Joanna Hetnarowicz--Sikora planowała w kwietniu zakończyć sprawę, ale obrońca oskarżonego, adwokat Krystian Kasperski, złożył wniosek o przesłuchanie policjantów. W ten sposób chce dowieść, że Paweł W. mógł nie wiedzieć o rozszczelnieniu gazu.

Z kolei prokurator Marcin Natkaniec twierdził, że świadomość oskarżonego nie ma znaczenia, bo istotą zarzutu jest naruszenie zasady ostrożności. Jednak w piątek sąd wysłuchał policjantów. Część z nich wykonywała czynności z oskarżonym, ale już po jego zatrzymaniu. Ci funkcjonariusze sporządzali notatki i protokoły. Twierdzili, że nie znali jego stanu trzeźwości, ale oskarżony mówił logicznie, bo z pijanym by nie rozmawiali.

- Był zdenerwowany. Często pytał, czy komuś wydarzyła się krzywda, czy ktoś zginął. Martwił się bardziej tym, co stało się na miejscu, niż tym, że znajduje się u nas - mówił jeden ze świadków. - Jednak nie wiem, skąd wiedział, co się stało.

- Moim zdaniem zatrzymany miał wiedzę na temat skutków zdarzenia, bo podejrzewam, że był informowany przez funkcjonariuszy - zeznał drugi policjant. Jednak co oskarżony wiedział w chwili, gdy odjeżdżał z miejsca zdarzenia, nie wiadomo. Dopiero po piątkowych przesłuchaniach sąd mógł ustalić, który z funkcjonariuszy zatrzymał Pawła W. w domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza