Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wychudzony i w słabej kondycji, ale skrzydła i kończyny całe! Nowy pacjent w "szpitalu dla drapieżników" w Warcinie

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Myszołów przebywa w Ośrodku Rehabilitacji ptaków Drapieżnych w Warcinie.
Myszołów przebywa w Ośrodku Rehabilitacji ptaków Drapieżnych w Warcinie. Fot. Nadleśnictwo Szczecinek
Do Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych Dżawat w Warcinie trafił wczoraj nowy pacjent. To myszołów. Został znaleziony przez kierowcę na drodze. Dzięki zaangażowaniu kilku osób o wielkich sercach ptak został uratowany! Brawo!

Całą historię opowiada pani Katarzyna z Nadleśnictwa Szczecinek:

- Zdarzają się takie telefony, kiedy rzucamy wszystko i lecimy na ratunek. Na środku ruchliwej drogi publicznej w okolicy Radacza (od red. gmina Borne Sulinowo) siedział myszołów. Jeden z kierowców zatrzymał się i zabrał ptaka do najbliższego weterynarza. Bez tej interwencji na pewno ptaka już by nie było - mówi pani Katarzyna. - Szczęśliwie, trafił do Weterynaryjnej Praktyki Lekarskiej, gdzie cudowna doktor Natalia Jaszczur zajęła się nim i udzieliła doraźnej pomocy. No i tu zaczyna się nasza rola, bo pani doktor po opatrzeniu myszołowa zadzwoniła do nadleśnictwa:

"Kasia, mam drapola. Jest wychudzony, w słabej kondycji, ale skrzydła i kończyny całe".

- Szybki telefon do Konrada Kucharczyka, naszego podleśniczego i specjalisty od ptaków no i w drogę. Myszołów jest teraz pod opieką Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych Dżawat w Warcinie (gmina Kępice). Najbliższe dni pokażą, czy nie ma żadnych obrażeń wewnętrznych i czy uda się go uratować. Trzymajcie kciuki! - mówi pani Kasia.

Większość ptasich pacjentów po wyleczeniu powraca do swoich naturalnych siedlisk. Zanim jednak odzyskają pełną sprawność fizyczną, ptaki są otaczane opieką, doglądane i leczone. To o tyle trudne, że z ptakami drapieżnymi należy postępować tak, by nie przyzwyczaiły się do obecności człowieka. Po wypuszczeniu na wolność muszą przecież poradzić sobie samodzielnie. Losy niektórych z nich możemy śledzić, ponieważ wszystkie ptaki przed wypuszczeniem są obrączkowane, a dane o nich są przesyłane do stacji ornitologicznej Polskiej Akademii Nauk. Pomaga to monitorować stan populacji, biologię i długość życia.

- Zawsze w takich momentach najważniejszy jest oczywiście czas i to, czy uda się ptaka uratować. Dopiero później przychodzi refleksja, jak wiele osób potrafi zostawić codzienne zajęcia, by ruszyć dzikiemu zwierzęciu na ratunek - mówi pani Kasia. - Najmocniej dziękuję za troskę i zaangażowanie kierowcy, który ryzykując spóźnienie zatrzymał się na drodze i zabrał z jezdni chorego myszołowa. Dziękujemy pani weterynarz Natalii za profesjonalną opiekę oraz wolontariuszowi z ośrodka rehabilitacji "Dżawat", Wiktorowi, który teraz zajmuje się skrzydlatym pacjentem. Najważniejsze, to nie pozostawać obojętnym.

Jak dobrze, że są jeszcze na świecie dobrzy ludzie!

Warcino - pomysł na weekendowy spacer

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza