Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyglądanie wiosny [felieton rowerowy]

Ireneusz Wojtkiewicz
Ireneusz Wojtkiewicz
Nie da się wysiedzieć w domu gdy zewsząd słychać zapewnienia o rychłym nadejściu wiosny. Ma się zacząć już w drugiej połowie lutego, co przepowiadają znani jasnowidze i wieści swym zachowaniem sławny świstak, a o zimowym wykwicie Wiosny Roberta Biedronia tylko napomykam. I zmykam na ogromny, około 20-kilometrowy taras widokowy na nadmorskich plażach i klifach między Ustką a Rowami. Chce się tu pobujać wte i wewte.

Często tam bywam, ale najlepiej wspominam bezśnieżne zimy z lekkim mrozem, który utwardzając mokry piasek sprawiał, że właśnie zimą jeździło się rowerem na plażach jak na asfaltowych traktach. Zeszłej niedzieli nie było takiej frajdy, temperatura plus trzy, duża wilgotność i błotnistość, co miało się nijak do średnich danych meteorologicznych na wybrzeżu, o czym szerzej w ramce obok. Pedałowanie błotnistymi duktami wymaga sporego wysiłku i uwagi na podłoże. Gdy stanowi je turystyczna ścieżka z wgniecionymi w glebę połaciami śniegu, który stał się ubłoconym lodem, wywrotki mamy pewne. Najlepiej jechać dróżkami niezdeptanymi, biegnącymi lasami liściastymi.

I tak dotrzemy na przykład do zjazdu ratowniczego nieopodal Poddąbia. Tutaj albo kawałek dalej w stronę Ustki lub Rowów są takie parapetu widokowe na wysokości 30 – 40 metrów, czyli wysunięte ku morzu cyple klifowego wybrzeża. Zjazd ratowniczy, jedyny na tym kawałku wybrzeża, jest uszkodzony u góry i podmyty u dołu. Jazda na dół jest karkołomna, lepiej zejść, ale i tak trudno utrzymać równowagę na zalodzonej plaży. Nie do przejścia ani na zachód, ani na wschód, bo morze jeszcze się pastwi na gwiazdoblokach zjazdu, a w innych miejscach plaże przegradzają gliniaste osuwiska klifowego wybrzeża.

Patrząc w stronę Poddąbia można być raczej spokojnym o plażę i przyległe kąpielisko, morze tym razem niewiele zabrało. Nie ucierpiało zachodnie zejście na plażę, ale wschodnie mocno oberwało od natury. Jakby ktoś wyciął stalowo – drewniany segment między środkiem a dolnymi podestami i zasypał to wydmowym piachem. Warto przypomnieć, że skutkiem katastrofalnego sztormu w 1914 roku było olbrzymie osuwisko, przed którym natura uformowała szeroką plażę i wydmę. Ta druga po 105 latach właśnie się wdarła na wspomniane schody. Prowadzi do nich droga leśna z latarniami zawieszonymi na pniach drzew, w które wrastają metalowe uchwyty tej wielce prymitywnej elektryki. A przy tym tablice o ochronie morskiej flory i fauny jak na urągowisku.

Na Klif Dębiński łatwiej dojechać czy dojść od strony lądu niż morza. Plaża ma kilka przegród uformowanych przez posztormowe osuwiska i nie da się ich pokonać suchą nogą. Z daleka widać bujających się w powietrzu paralotniarzy, zwanych też Hyckami. Poza tym, że klif w tym miejscu jest wysoki na ponad 40 metrów nad poziomem morza, mało wiadomo o tym lądowisku. A to też historia, i to sprzed 260 lat, kiedy wiosenne sztormy rozerwały na strzępy dawne mola portu w Ustce. Spowodowało to takie zapiaszczenie portu i redy, że statki mgły kotwiczyć najbliżej pod osłoną wysokiego brzegu koło Dębiny, a więc ok. 10 km na wschód od Ustki. Dopiero tutaj dało się używać płaskodennych łodzi do za- i rozładunku większych jednostek. Tyle wiedzy z wydanej w 1962 r. przez Polską Akademię nauk monografii pt. „Male porty Pomorza Zachodniego do drugiej wojny światowej” autorstwa Zbigniewa Szopowskiego, na którą powołałem się także w swoim „Nadmorskim przewodniku rowerowym”. A wracając do wyglądania wiosny nad morsem, to z rowerowego siodełka jeszcze jej nie widać, ale zimy też nie.

Kolarstwo zamiast narciarstwa

Du uprawiania takiej dyscypliny sportowo – rekreacyjnej zachęca nas aura panująca na wybrzeżu. Jesteśmy pod wpływem klimatu morskiego z jego wszystkimi zaletami jaki i wadami. Przede wszystkim duża wilgotność powietrza, częste opady, mała amplituda roczna temperatur. Rzadkością są tu zimy obfitujące w śniegi i mrozy. Meteorologiczna metryka podaje: lato chłodne, zima łagodna, wiatr często zmienny. Nawet na wąskim pasie pomiędzy linią wody i lądu a nadmorskim wydmami czy klifami, gdzie odczuwa się skoki temperatur. Właśnie luty nad morzem to najzimniejszy miesiąc, a lipiec najcieplejszy. W lutym średnia temperatura maksymalna wynosi 0 stopnia C, a minimalna minus 5 stopni, opady minimalne 30 mm. Jeśli więc chodzi o sprzęt narciarski, to przydadzą się tylko kijki, a z rowerów terenowe lub crossowe. Na przedwiośniu cyklistom i piechurom zaleca się ubiór ciepły i nieprzemakalny. Bywa, że i kalosze się przydają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza