Wyjątkowa kolekcja filiżanek promujących zabytki Słupska, których już nie ma

Firma ubezpieczeniowa sfinansowała drugą z serii porcelanową filiżankę. Tym razem z herbem Słupska z XVII wieku i mapą Lubinusa z tegoż okresu pokazującą Księstwo Pomorskie.

- Chciałem by powstało w naszym mieście, coś związanego z historią Słupska, ale mającego swoją jakość i nawiązującego do tradycji. Słupsk miał swoją porcelanę z herbem, motywami lokalnymi przed drugą wojną światową. W czasach powojennych też były przykłady takiej produkcji. Nasz pomysł na serię zaczęliśmy od filiżanki z dawnym słupskim ratuszem, teraz mamy herb miasta. Herb z wieku XVII by kojarzył się z epoką, gdy powstała mapa Lubinusa - tłumaczy Jerzy Czarniecki z firmy Propacta, pomysłodawca serii.

W tym roku ma powstać kolejna filiżanka. Różnią się one kształtem, wielkością. Niezmienne jest to, że jest tylko po 93. Na każdej jest zabytek miasta, którego już nie można zobaczyć. I filiżanek nie można kupić. Można zaś wylicytować na jakiś cel charytatywny. Wtedy ich ceny przekraczają tysiąc złotych.

Od pomysłu do wykonania minęło trzy lata.

- To był czas prób. Okazało się, że wyprodukowanie takiej porcelany proste nie jest. Było wiele projektów. Najpierw sprawdzaliśmy firmy produkujące porcelanę, postawiliśmy na polskie. Po iluś próbach się udało. Każda filiżanka ma swój numer i certyfikat autentyczności z firmy Ćmielów. Także opis zabytku Słupska - tłumaczy pomysłodawca.

Przypomnijmy merytorycznie przygotowuje wszystko słupski historyk Tomasz Urbaniak. A sam pomysł ma z czasem nabierać kolekcjonerskiej wartości. Filiżanek z czasem, co roku ma wychodzić kolejna, będzie przybywać. Wszystkie będą numerowane i będą się różnić kształtem oraz dawnym słupskim zabytkiem na nich widniejącym. Zachowana będzie jednak kolorystyka.