Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wynik końcowy przerósł znacząco oczekiwania naszego skromnego klubu

Krzysztof Niekrasz
Krzysztof Niekrasz
Tadeusz Wanat - junior (rocznik 1972) najpierw był piłkarzem, a teraz zdobyte doświadczenie zawodnicze przekazuje swoim podopiecznym jako trener
Tadeusz Wanat - junior (rocznik 1972) najpierw był piłkarzem, a teraz zdobyte doświadczenie zawodnicze przekazuje swoim podopiecznym jako trener Łukasz Capar
Rozmowa z Tadeuszem Wanatem - juniorem, trenerem czwartoligowej drużyny futbolowej Anioły Garczegorze

Gdzie i jak pan odpoczywał po rozgrywkach sezonu 2020/2021?
Trenerzy mają bardzo mało czasu wolnego. Udało mi się znaleźć kilka dni, żeby wybrać się z rodziną w Bieszczady i odciąć na moment od codziennych spraw. Preferuję aktywny wypoczynek, któremu sprzyjają polskie góry. Do tego odwiedziliśmy Muzeum Historyczne w Sanoku z fascynującą Galerią Prac Zdzisława Beksińskiego. Polecam!

Jak pan ocenia poziom rywalizacji w zakończonej w czerwcu batalii w IV lidze?
Na poziom rozgrywek duży wpływ miały perturbacje związane z pandemią. Nowa formuła ligi, nieoczekiwane przerwy w grze. To wszystko nie sprzyjało podnoszeniu poziomu. Aczkolwiek wciąż uważam, że czwarta liga jest bardzo interesująca. Poziom techniczno-taktyczny niezły. A od wyższych lig, nasza liga pomorska różni się głównie poziomem przygotowania fizycznego. Pracujący zawodowo i trenujący dwa - trzy razy w tygodniu czwartoligowcy nie mają szans w zestawieniu z zawodowcami z poziomu centralnego. W naszej czwartej lidze edycji 2020/2021 występowali zawodnicy z ekstraklasową przeszłością. Między innymi byli to: Brazylijczyk Deleu (Jaguar Gdańsk) i Adam Duda (Wda Lipusz). Na ten sezon 2021/2022 zakontraktowano już: Krzysztofa Bąka (Gedania Gdańsk) i Marcina Pietrowskiego (Jaguar). Sądzę, że to nie koniec transferowych hitów.

Anioły zajęły ósme miejsce. Jak pan je ocenia?
Jako ogromny sukces tego skromnego klubu. Wynik końcowy przerósł znacząco nasze oczekiwania. Wszyscy, którzy znają realia i wiedzą w jak trudnych warunkach funkcjonujemy, zdają sobie sprawę, że ósma lokata w czwartej lidze to świetny wynik Aniołów.

Jesień była dobra, a wiosna gorsza. Jakie były przyczyny huśtawki formy drużyny?
Przyczyn było wiele. Jesienią, jako beniaminek byliśmy zaskoczeniem dla wielu rywali. Wiosną, drużyny grające z nami już znały nasze mocne i słabsze strony. Dzięki temu bardziej się mobilizowały na spotkania z nami. Jesienią dysponowaliśmy mocniejszą i szerszą kadrą. Zimą Filip Tomasiewicz trafił do trzecioligowej Unii Janikowo. Odeszli też Daniel Sidor, Damian Formela, Michał Fudala i Sławomir Trawiński. Wiosną szansę gry dostało kilku młodych zawodników. To na pewno zaprocentuje w przyszłości, bo mieli oni okazję ograć się na czwartoligowym poziomie. Do tego prześladowały nas kontuzje. Pod koniec rozgrywek mieliśmy problem ze skompletowaniem trzynastu-czternastu zawodników na mecz. A nawet zaszła potrzeba pozyskania dwóch piłkarzy, którzy mieli kilkuletnią przerwę w grze.

Jak pan skomentuje wysoko przegrane mecze: 1:6 z Kaszubią Kościerzyna i 1:4 z Wierzycą Pelplin?
W pewnym momencie nasza sytuacja kadrowa była tak kiepska, że musieliśmy mocno zrewidować nasze założenia. Naszym celem stało się uniknięcie kompromitacji (pogromu lub oddania walkowera). I to się udało. Zdarzyły się wysokie porażki, ale zespół cały czas grał ambitnie i nie robiliśmy dramatu z tych niepowodzeń. To naturalne, że przydarzyły nam się wpadki. Podkreślam, że dla nas gra w grupie mistrzowskiej była zaszczytem i wcale nie odstawaliśmy od najlepszych zespołów.

Z jakiego spotkania miał pan największe powody do radości?
Można wskazać kilka takich meczów. Jesienne wygrane z Gryfem Słupsk 1:0 i z Pogonią w Lęborku 3:0 oraz wiosenne zwycięstwa z Lechią II Gdańsk 4:1 i Jantarem Ustka 1:0.

W Aniołach na pewno byli piłkarze, którzy szczególnie zasłużyli na wyróżnienie za dobre granie. Kto znalazł się w tym gronie?
Naszą siłą był i jest zespół. Mamy wyrównany, zgrany i ambitny kolektyw. Jesienią wielu piłkarzy grało znakomicie. Wiosną, gdybym musiał kogoś wyróżnić indywidualnie, to wskazałbym na Mateusza Słumińskiego, który w wielu spotkaniach "ciągnął" naszą grę.

Którzy zawodnicy zawiedli pana oczekiwanie?
Nikt mnie nie zawiódł. Wszyscy pracowali dla dobra drużyny i dali z siebie tyle ile mogli, a niektórzy nawet więcej, wychodząc często na boisko, mimo dolegliwości zdrowotnych.

Kto był największym pechowcem w zespole i dlaczego?
Na pewno Łukasz Łapigrowski. Tego doświadczonego zawodnika prześladują coraz częściej kontuzje.

Jak długie urlopy mieli zawodnicy?
Przerwa w treningach trwała zaledwie dwa i pół tygodnia. To za mało, po wyczerpującym sezonie. 15 lipca wznowiliśmy treningi, by dobrze przygotować się do kolejnego sezonu, ruszającego już 7 sierpnia.

W jaki sposób zamierza pan przygotować zespół do nowej edycji rozgrywek 2021/2022?
Jak zwykle w Aniołach, nie jest to proste. Na naszym obiekcie (garczegorskiej "Saharze") ruszyły prace remontowe. Trenujemy więc w kilku miejscach, korzystając z gościnności innych ośrodków piłkarskich. Chciałbym z tego miejsca serdecznie podziękować za pomoc gospodarzom obiektów w miejscowościach Bożepole Wielkie, Kamienica Królewska i Rozłazino. W tych miejscach odbywamy treningi przed nowym sezonem. Wierząc, że wiosną wrócimy na nasz wyremontowany i piękny stadion.

Jak przedstawia się plan sparingów?
Zagraliśmy już w świetnym turnieju o Puchar Prezesa Klubu Sportowego Gryf, zorganizowanym z okazji 75-lecia słupskiego klubu. Mieliśmy okazję zmierzyć się z gospodarzami, Wieżą Postomino i Spartą Sycewice. Czekają nas jeszcze gry kontrolne z: Jantarią Pobłocie, Wikędem Luzino i Stolemem Gniewino. A 7 sierpnia na inaugurację ligi zagramy na wyjeździe z beniaminkiem Orkanem Rumia.

Czy będą wzmocnienia kadrowe?
Oczywiście. Cały czas szukamy wzmocnień. Nasza kadra musi być znacznie szersza niż wiosną tego roku. Wszystko jest na dobrej drodze, żeby pozyskać kilku zawodników.

Kto ubył ze składu Aniołów z ostatnich rozgrywek?
Chwilowo buty na kołku zawiesił nasz kapitan i dobry duch zespołu Grzegorz Smolarek. Wciąż mam nadzieję, że wróci jeszcze do gry. Do Pogoni Lębork odeszli: Damian Wojda, Szymon Pawlik i Damian Formela. Całej trójce dziękujemy za grę w barwach Aniołów i życzymy wszystkiego najlepszego w dalszej przygodzie z piłką. Zależało nam bardzo, żeby zatrzymać zwłaszcza dwóch pierwszych. Ale nie jesteśmy w stanie konkurować organizacyjnie i finansowo z Lęborkiem. Odczuwamy jednocześnie satysfakcję, że tak renomowana Pogoń sięga po naszych piłkarzy. Pozostali zawodnicy zadeklarowali chęć gry w naszych barwach na kolejny sezon. Do tego zapewne dojdą nowi gracze. Osobiście, z umiarkowanym, ale z dnia na dzień coraz większym, optymizmem patrzę na najbliższą przyszłość. Oby tylko omijały nas kontuzje.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza