Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek radiowozu na Szczecińskiej. Sąd wraca do sprawy

Bogumiła Rzeczkowska
Wypadek radiowozu na Szczecińskiej. Sąd wraca do sprawy
Wypadek radiowozu na Szczecińskiej. Sąd wraca do sprawy Archiwum/Kamil Nagórek
Dzisiaj słupski sąd rejonowy po długiej przerwie wrócił do sprawy zderzenia radiowozu z taksówką. O spowodowanie podwójnie śmiertelnego wypadku jest oskarżony policjant Mirosław K.

Sąd od lipca ubiegłego roku oczekiwał na opinię biegłego z gdańskiej pracowni badań Wypadków Drogowych Instytutu prof. Sehna w Krakowie. Ze względu na kilkumiesięczną przerwę sędzia Krzysztof Obst poprowadził rozprawę od początku. Jednak za zgodą stron odczytano tylko akt oskarżenia i wyjaśnienia oskarżonego. Resztę zgromadzonego materiału ujawniono bez odczytywania.

Po tym sędzia przytoczył wnioski z opinii biegłego. Ekspertowi nie udało się jednak ustalić, na jakim świetle radiowóz wjechał na skrzyżowanie. Biegły przedstawił trzy warianty koloru świateł dla każdego z pojazdów - radiowozu i taksówki. Każdy z nich obciąża oskarżonego: kierowca radiowozu Mirosław K. albo spowodował wypadek, albo przyczynił się do niego w stopniu znacznym, albo przyczynił się do wypadku. Pierwszy wariant nie obarcza winą taksówkarza, dwa kolejne - wskazują na znaczny stopień przyczynienia się do wypadku. Jednak to tylko warianty, bo biegły nie dał konkretniej odpowiedzi na pytanie, kto jakie miał światło. Ustalił natomiast prędkość pojazdów. Radiowóz jechał 135 kilometrów na godzinę, a taksówka 35.

Zobacz także: Radiowóz uderzył w taksówkę, zginęły dwie osoby( zdjęcia, wideo)

Sąd zamierza przesłuchać biegłego. Tym bardziej, że obrona ma wiele zastrzeżeń do opinii.

Przypomnijmy, że st. sierżant Mirosław K. został oskarżony przez prokuraturę w Chojnicach o to, że wieczorem 9 października 2010 nieumyślnie spowodował wypadek drogowy, w którym na miejscu zginął 62-letni słupski taksówkarz Jan Z., a 56-letnia pasażerka Edwarda P. z Warszawy zmarła w szpitalu. Ranny też został drugi policjant z radiowozu Artur W. Radiowóz się spalił.

To był tragiczny finał wyjazdu na interwencję do Bolesławic, gdzie grupa kibiców atakowała innych policjantów. Kiedy policyjny fiat ducato pędził ul. Szczecińską, z ul. Braci Gierymskich wyjechała taksówka. Wcześniej inni biegli stwierdzili, że radiowóz miał na liczniku prędkość stu kilometrów na godzinę i wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza