Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek w Dębinie. Sąd Najwyższy uchylił wyrok

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Po orzeczeniu Sądu Najwyższego prokuratura także poparła wniosek o uchylenie wyroku. Obrona twierdzi, że wypadek to także tragedia oskarżonej, która musi z tym żyć do końca życia
Po orzeczeniu Sądu Najwyższego prokuratura także poparła wniosek o uchylenie wyroku. Obrona twierdzi, że wypadek to także tragedia oskarżonej, która musi z tym żyć do końca życia Archiwum
Prokurator Katarzyna Mądry i mecenas Leon Kasperski także wnioskowali ponowne rozpoznanie sprawy wypadku w Dębinie.

Jolanta S., 53-letnia dzisiaj mieszkanka Zielonej Góry, została oskarżona o spowodowanie wypadku drogowego na drodze z Dębiny do Bałamątka. Zarzucono jej nieumyślne (była trzeźwa) przekroczenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Oskarżona jechała kabrioletem Peugeot 307. Auto spadło na pobocze. Kierująca, wracając na jezdnię, nagle wjechała na lewy pas i samochód zderzył się z prawidłowo jadącym oplem corsą. Cztery osoby zginęły. Oskarżona twierdziła, że jest niewinna, ale opinie biegłych mówiły co innego.

Licznik w jej samochodzie zatrzymał się na 130 kilometrach na godzinę. Biegli ocenili prędkość na co najmniej 90 kilometrów na godzinę i uznali, że Jolanta S. nie dostosowała jej do panujących warunków. W tym przypadku - stanu drogi. Sąd Rejonowy w Słupsku wydał wyrok, biorąc pod uwagę dwie opinie, jednak nieznacznie różniące się, ale - zdaniem sądu - potwierdzające winę oskarżonej.

Zobacz także: Tragiczny wypadek koło Dębiny. W wyniku czołowego zderzenia zginęły 4 osoby w tym 2,5 letnia dziewczynka (wideo, zdjęcia)

Wyrok czterech lat więzienia utrzymał Sąd Okręgowy w Słupsku, który uznał, że gdy auto oskarżonej spadło z asfaltu na pobocze, kierująca popełniła kardynalny błąd: próbowała wrócić na asfalt, a różnica wynosiła dziesięć centymetrów. Manewr powrotu na jezdnię sprawił, że samochód został wyrzucony i uderzył w opla. Jednak obrońcy oskarżonej wygrali w Sądzie Najwyższym, bo zarzucili sądom w Słupsku niedopuszczenie kolejnej opinii i nieuzupełnienie postępowania dowodowego. Sąd Najwyższy uznał, że należy wyjaśnić, czy samochodem zarzuciło z powodu nieostrożnej jazdy, czy zadziałał jakiś czynnik zewnętrzny.

- Od wielu lat zajmuję się wypadkami drogowymi. Rzadko zdarzają się z tak tragicznymi skutkami. Cztery osoby nie żyją, a wśród nich małe dziecko. Jednak ta sprawa jest także tragedią oskarżonej, która będzie musiała z tym żyć do końca życia. Zasługuje na to, by wiedzieć, co się stało - przemawiał warszawski adwokat Jakub Wende, obrońca oskarżonej, który przekonywał, że w sprawie potrzebna jest oprócz rekonstrukcji wypadku także symulacja, którą w programie komputerowym można wykonać dopiero od czterech lat. Jego wniosek o przekazanie sprawy do sądu rejonowego poparła prokurator Katarzyna Mądry, kierując się orzeczeniem Sądu Najwyższego, który wskazał na konieczność sporządzenia kompleksowej opinii. O to samo wniósł mecenas Leon Kasperski, pełnomocnik rodziny ofiar, ale zaznaczył, że postępowanie uzupełniające wykaże winę oskarżonej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza