Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok słupskiego sądu za zabójstwo sprzed lat

Bogumiła Rzeczkowska
Na 14 lat więzienia skazał w czwatek nieprawomocnie słupski sąd okręgowy 59-letniego Piotra G. za zabójstwo sprzed 13 lat. Ciała ofiary nigdy nie odnaleziono.
Na 14 lat więzienia skazał w czwatek nieprawomocnie słupski sąd okręgowy 59-letniego Piotra G. za zabójstwo sprzed 13 lat. Ciała ofiary nigdy nie odnaleziono. archiwum
Na 14 lat więzienia skazał w czwatek nieprawomocnie słupski sąd okręgowy 59-letniego Piotra G. za zabójstwo sprzed 13 lat. Ciała ofiary nigdy nie odnaleziono.

To już drugi wyrok w tej sprawie. Pierwszy, wydany w Słupsku przed rokiem, gdański sąd apelacyjny uchylił. Tym razem proces nie był tak barwny, jak poprzedni, gdy zeznawali wszyscy świadkowie, w tym różdżkarze i wizjonerzy.

Teraz w czasie jednego dnia procesu sąd przesłuchał biegłych na okoliczność obrażeń, jakich mógł doznać pokrzywdzony. Z ich określeniem był jednak problem, bo ciała ofiary nie odnaleziono. Biegli wydali opinię na podstawie zeznań świadków, którzy opisali sposób działania oskarżonego oraz jakich użył on narzędzi zbrodni.

Dzisiaj sąd wydał wyrok - identyczny jak przed rokiem.

Mirosław S., 32-letni wioskowy zawadiaka, zaginął po żniwach 31 lipca 1998 roku. Pierwsze śledztwo w tej sprawie umorzono. W 2008 roku akta odkurzyli policjanci z Archiwum X. Wtedy przemówili świadkowie zbrodni, którzy pomagali ukryć zwłoki, bo po latach nie groziła im za to żadna kara.

Proces wykazał, że Piotr G., gospodarz z Sąpolna Człuchowskiego w czasie libacji po żniwach gościł pomocników, częstował ich winem, sam nie pił. W pewnym momencie zorientował się, że Mirosław S. zniknął, a z nim worek pszenicy. Piotr G. nie lubił S. Uważał go za drobnego złodziejaszka. Dusił też w sobie żal, bo S. odbił mu narzeczoną.

Kiedy Mirosław S. siedział na schodkach przed domem Piotra G., gospodarz uderzył go w głowę pięciokilogramowym odważnikiem krzycząc: - Masz za ten worek!

Później sprawca na podwórku kopnął Mirosława S. w brzuch, przeciągnął go do stodoły, a gdy usłyszał, że charczy, dobił go drągiem. Ciało owinięte folią i drutem nocą mężczyźni wywieźli furmanką nad jezioro, zasypali je wapnem, przykryli snopkami słomy. Do dołu wrzucono także ukradziony przez Mirosława S. worek z pszenicą. Sąd uznał to za zabójstwo w odwecie.

Oskarżony nigdy nie przyznał się do winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza