Trudno mu się jednak pogodzić z wyrokiem. Odwoła się.
Do tragicznego wypadku doszło 1 lipca ub. roku. Prokuratura oskarżyła 34-letnią Marlenę M. o to, że kierując toyotą auris, umyślnie naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym i nie zachowała szczególnej ostrożności.
Jadąc z Ustki w kierunku Słupska, wjechała na lewy pas ruchu z prędkością nie mniejszą niż 87 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym, wyprzedzając bezpośrednio przed przejściem dla pieszych jadące prawym pasem pojazdy.
Nienależycie obserwowała drogę i nie zauważyła, że przed przejściem dla pieszych stoi rowerzysta, który wjechał rowerem na przejście, bo auta na prawym pasie zatrzymały się i go przepuściły. Marlena M. potrąciła 76-letniego Stanisława Siudka z Ustki. Siła uderzenia była ogromna. Mężczyzna zmarł na miejscu.
Oskarżona chciała dobrowolnie poddać się karze dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery, trzech tysięcy złotych grzywny oraz utraty na rok prawa jazdy. Z jej wnioskiem zgodziła się prokuratura. Nie przystała na to jednak rodzina zmarłego.
W środę obie strony spotkały się na niejawnym posiedzeniu w słupskim sądzie rejonowym, któremu przewodniczył sędzia Ryszard Błęcki. W kwietniu na pierwsze posiedzenie oskarżona nie przyszła. Dla wdowy po Stanisławie Siudku było to pierwsze spotkanie z Marleną M., choć kilka dni temu ta wysłała jej krótki list z wyrazami żalu. Stało się to po naszym artykule, w którym bliscy ofiary mówili, że od lipca nie usłyszeli przeprosin.
W czasie przerwy w posiedzeniu Marlena M. podeszła do rodziny, wyraziła żal i pytała, gdzie pochowany jest Stanisław Siudek.
- Było to bardzo wzruszające. Myślę, że ona też bardzo przeżywa to, co się zdarzyło i na pewno czuje ogromny ból, nie mniejszy niż rodzina, która straciła bliską osobę - przyznał Włodzimierz Siudek.
Jednak najlepszym obrońcą oskarżonej okazał się prokurator Artur Kido, który do przystania na jej warunki dobrowolnego poddania się karze nakłaniał na korytarzu sądu żonę i synową zmarłego. Oburzeni bliscy nie zgodzili się na porozumienie, ale sąd bez przeprowadzania rozprawy postanowił od razu wydać wyrok. Ku zaskoczeniu dziennikarzy i publiczności ogłosił go za zamkniętymi drzwiami.
- Sąd podzielił wniosek prokuratora i orzekł karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata, pozbawienia na rok prawa prowadzenia pojazdów, pokrycia kosztów sądowych i kosztów pracy oskarżyciela posiłkowego oraz grzywnę za naruszenie przepisów ruchu drogowego - mówił nam po wyjściu z sali Włodzimierz Siudek.
- Te skutki finansowe są dość dolegliwe, jednak nie zostały uwzględnione nasze roszczenia o wyższy wymiar kary. Budzi nasze wątpliwości zbyt krótki okres pozbawienia oskarżonej prawa jazdy.
Zapowiedział on już odwołanie się od wyroku. Podobna sytuacja, lecz z innym skutkiem, miała miejsce w słupskim sądzie, kiedy to w sprawie nieumyślnego spowodowania wypadku przy ul. Hubalczyków w Słupsku rodzina zmarłego chłopaka nie zgodziła się na dobrowolne poddanie się karze przez oskarżonego kierowcę samochodu.
Sąd postanowił przeprowadzić proces, w którym przesłucha świadków i biegłych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?