Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok za spowodowanie wypadku na drodze krajowej nr 20 (ZDJĘCIA)

Andrzej Gurba
Andrzej Gurba
Oskarżony Andrzej O.
Oskarżony Andrzej O. Andrzej Gurba
Andrzej O. w listopadzie 2019 r. spowodował wypadek na drodze krajowej nr 20 między Miłocicami i Wołczą Małą, w którym poważnie ucierpiało kilka osób. Dzisiaj (czwartek) miastecki sąd skazał go za to na grzywnę w wysokości 2000 zł oraz orzekł zakaz prowadzenia pojazdów na rok. Dodatkowo Andrzej O. musi zapłacić łącznie 12 tys. zł nawiązki na rzecz poszkodowanych.

Do wypadku doszło 3 listopada 2019. Andrzej O., mieszkaniec podpoznańskiej miejscowości, jechał z żoną do sanatorium. Kierując samochodem marki Renault Laguna stracił panowanie nad kierownicą na łuku drogi, znalazł się na przeciwnym pasie i zderzył się z volkswagenem, którym podróżowała 4-osobowa rodzina.

Prokuratura oskarżyła Andrzeja O. o nieumyślne spowodowanie wypadku, w którym poważnych uszkodzeń ciała doznało kilka osób. Kierowca volkswagena Andrzej M. miał m.in. złamaną kość uda. Jego żona Barbara miała pęknięty motek i żebra. Ich córka Katarzyna doznała m.in. urazu żeber, ręki. Bez większych obrażeń z wypadku wyszedł Jakub M. Sprawca wypadku doznał urazu kręgosłupa. Jego żona miała złamaną kostkę nogi.

Andrzej O. nie przyznał się do zarzutu. – Jechałem z żoną do sanatorium w Ustce. Wyjechaliśmy po 7 rano. Nie spieszyliśmy się. W Podgajach zrobiliśmy postój. Byłem wyspany i wypoczęty. W miejscu, w którym doszło do zdarzenia, było pochmurno, ale bez opadów. Wjechałem w łuk i wpadłem w poślizg. Auto sunęło jak po lodzie. Znalazłem się na lewym pasie i uderzyłem w auto państwa M. – mówił w sądzie Andrzej O. Po wypadku pomógł mu jakiś kierowca, a później strażacy. – Strażak powiedział, że na jezdni jest jak na lodowisku i że poprzedniego dnia w tym miejscu był wypadek. Nie wiem, z jaką prędkością wjechałem w zakręt, ale przestrzegam wszystkich znaków, przepisów. Nie dostrzegam błędów w swoim zachowaniu jako kierowca – stwierdził oskarżony.

Policjant Grzegorz P. zeznał. – W tym czasie byłem technikiem kryminalistyki. Nawierzchnia była śliska po pierwszym opadzie deszczu. Osadził się na niej kurz, pył, inne naleciałości. Nie było żadnych rozlanych płynów, olejów. Sprawdziłem to. Płyny wyciekły po zdarzeniu z samochodów.

Zdzisława O., żona oskarżonego powiedziała. – Mąż jest dobrym kierowcą. Nie wykonywał niebezpiecznych manewrów. Jechaliśmy bardzo spokojnie. Nie wiem, czy nawierzchnia była sucha, czy też nie. W pewnej chwili autem zaczęło zarzucać. Może w tym momencie, jak wychodziliśmy z łuku.

Poszkodowanych w tym wypadku nie było na rozprawie. Sąd odczytał ich wcześniejsze zeznania. Jechali ze Słupska. Widzieli samochód marki Renault jak „tańczył na drodze”. Kierowca volkswagena próbował uniknąć zderzenia zjeżdżając nieco na bok, ale nie udało się.

Z odczytanych zeznań policjanta Jarosława T. wynika, że oskarżony zaraz po wypadku powiedział, że nie wie, dlaczego znalazł się na przeciwnym pasie. I nic nie mówił o żadnych plamach na jezdni.

Obrońca oskarżonego Marek Szyca wnosił o warunkowe umorzenie postępowania na okres próby jednego roku (uznanie winy, ale bez kary). – Pan Andrzej O. miał wątpliwości, czy na jezdni nie znajdowała się plama oleju. Tego teraz jednak nie da się rozstrzygnąć. Pan Andrzej O. od sześćdziesięciu lat jest czynnym kierowcą. Nigdy nie miał żadnej kolizji, nie został ukarany mandatem. Warunkowe umorzenie postępowania spełni cele prewencyjne. Ten wypadek to zdarzenie o charakterze losowym – mówił obrońca. Wniósł też o roczny zakaz prowadzenia pojazdów dla Andrzeja O. Oskarżony chciał zapłacić po 1000 złotych nawiązki na rzecz poszkodowanych (razem 3000 zł).

- Jest mi bardzo przykro, że doszło do tego zdarzenia. Bardzo to przeżywam. Chcę przeprosić. Proszę o łagodny wymiar kary – powiedział Andrzej O.

Sąd skazał Andrzeja O. na grzywnę w wysokości 2000 zł oraz orzekł zakaz prowadzenia pojazdów na rok. Dodatkowo Andrzej O. musi zapłacić łącznie 12 tys. zł nawiązki na rzecz poszkodowanych (po 4000 zł dla każdej osoby).

- Wina oskarżonego nie budzi wątpliwości w świetle ustaleń faktycznych i zeznań świadków, w szczególności policjanta Grzegorza P. Jezdnia nie była sucha. Prokurator przyjął, że oskarżony nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze – łuk, śliska nawierzchnia. Należy uznać ten tok rozumowania. Dozwolona prędkość, w tym przypadku była zbyt duża – mówił sędzia Bogdan Kostyk. Dodał, że społeczna szkodliwość tego czynu jest duża, uwzględniając poważne obrażenia poszkodowanych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza