Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrzuceni zawodnicy Druteksu-Bytovii o incydencie z alkoholem

Krzysztof Niekrasz
Sebastian Małkowski.
Sebastian Małkowski. Krzysztof Piotrkowski
Robert Hirsz i Sebastian Małkowski skomentowali incydent z alkoholem i wyrzucenie z klubu.

Rozmowa z Sebastianem Małkowskim

- Jest pan zadowolony z postawy?

- Niezupełnie. Mniej broniłem i zbyt długo dochodziłem do zdrowia po kontuzji. Nie wszystkie mecze, w których wystąpiłem, były najlepsze. W Bytowie czułem się nieakceptowany przez miejscowych kibiców.

- Czy to było powodem, że musiał się pan zabalować po Chojnicach?

- Miałem kilka spraw na głowie, które mnie męczyły. Stresy nawarstwiły się mocno. Dałem się ponieść emocjom i sięgnąłem po kieliszek. Nigdy tego nie robiłem, mimo że byłem też kilka razy w podobnych sytuacjach stresowych. Tym razem porażka z Chojniczanką dolała oliwy do ognia. Nie wytrzymałem.

- Żałuje pan?

- Jestem załamany sytuacją i przybity tym, że wyszło na jaw, że na poniedziałkowy trening stawiłem się po alkoholu. Wstydzę się bardzo tego, co się mi przytrafiło.

- Zdaje pan sobie sprawę z tego, co się stało?

- Oczywiście, że tak. Jestem doświadczonym piłkarzem i nie powinienem popełnić takiego kardynalnego błędu w swojej karierze. Klub ze mną rozwiązał kontrakt. To ogromna strata dla mnie. Zawiodłem tych, którzy na mnie postawili i pomogli mi w trudnych sytuacjach piłkarskich. Nie uszanowałem tego i mocno biję się w pierś. Przepraszam kolegów z zespołu, sztab szkoleniowy i działaczy. Na pewno pamiętam o fajnym geście klubu, który troszczył się o mnie, gdy miałem przerwę w graniu, spowodowaną kontuzją. Niestety, konsekwencje alkoholowego czynu są straszne. Zostałem na lodzie. To mnie bardzo boli, ale sam sobie jestem winien. Mogę zapewnić, że takie zachowanie już się nie powtórzy. Jeszcze raz przepraszam wszystkie osoby, które mi zaufały, ja ich zawiodłem.

Rozmowa z Robertem Hirszem

- Został pan negatywnym bohaterem bytowskiego klubu. Dlaczego?

- Ostatnio mniej grałem. Szkoleniowiec rzadziej korzystał z moich usług. Wchodziłem przeważnie w drugiej połowie lub w końcówkach meczów. Byłem trochę załamany, bo bardzo solidnie trenowałem. Do tego doszła niedzielna porażka w Chojnicach z Chojniczanką. Nie wytrzymałem tej presji i postanowiłem odreagować. Całkiem niepotrzebnie trochę wypiłem i alkohol nie zdążył wyparować do zajęć treningowych. Jednak na poniedziałkowych zajęciach czułem się dobrze, ale badania alkomatem wykazały jednak zupełnie coś innego. Z tego zrobiła się poważna sprawa i poniosłem przykrą konsekwencję. Żałuję tego mocno, bo taki przypadek miałem po raz pierwszy w swojej karierze.

- Jakie jest teraz pana samopoczucie?

- Bardzo fatalnie. Nie chciałbym drążyć i rozwijać tego przykrego dla mnie tematu. Mam bardzo wielką nauczkę na przyszłość. Chciałbym przeprosić wszystkich, których zawiodłem swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem.

- Jak pan wspomina ten bytowski okres?

- W Bytowie spędziłem prawie dwa i pół roku. Dla Druteksu-Bytovii strzelałem gole. W ekipie czułem się dobrze. Przyczyniłem się do pierwszoligowego awansu. Chciałbym aby o tym pamiętano, a nie o tym incydentalnym, ale niesportowym zdarzeniu, które mi się przytrafiło, a którego bardzo i to bardzo żałuję. W bytowskim klubie chciałem się jeszcze rozwijać, ale wyszło całkiem inaczej, gdyż popełniłem błąd. Zresztą kosztowny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza