Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysypisk mniej, ale wciąż śmiecą w lesie

Daniel Klusek [email protected]
Dzikie wysypiska śmieci można znaleźć w wielu lasach naszego regionu. Te, które widać na zdjęciu, zobaczyliśmy w słupskim Lasku Południowym
Dzikie wysypiska śmieci można znaleźć w wielu lasach naszego regionu. Te, które widać na zdjęciu, zobaczyliśmy w słupskim Lasku Południowym Krzysztof Piotrkowski
Mieszkanka gminy Ustka skarży się na osoby, które wyrzucają śmieci do lasu. Nadleśniczy zapewnia, że walczy z tym problemem.

Czytelnicy regularnie informują nas o dzikich wysypiskach śmieci, które pojawiają się w lasach. Kolejny sygnał dotyczy lasów na terenie Nadleśnictwa Ustka. Pani Aleksandra z gminy Ustka wiosną i latem regularnie wybiera się na przejażdżki rowerowe po regionie. Odwiedza również pobliskie lasy. Twierdzi, że w wielu z nich pełno jest śmieci.

Zobacz także: Dzikie wysypiska śmieci w Słupsku. Strażnicy miejscy interweniowali ponad 150 razy

- Jest okres wakacyjny, który sprzyja wycieczkom pieszym i rowerowym. Od jakiegoś czasu regularnie odwiedzam lasy położone na terenie Nadleśnictwa Ustka i, niestety, stwierdzam, że Polacy to niesamowite brudasy i dewastatorzy środowiska - twierdzi nasza czytelniczka. - Podczas ostatniego spaceru zauważyłam, że ktoś do lasu wyrzucił akwarium, nie mówiąc już o częściach samochodowych, które spotyka się regularnie, czy butelkach plastikowych, puszkach i torbach. Kobieta twierdzi, że władze nadleśnictwa nie przejmują się zbytnio tym problemem.

- Po firmach, które wykonywały wycinkę lasów koło Charnowa tegorocznej jesieni i zimy, pozostało tyle śmieci, że trzeba byłoby codziennie robić akcje sprzątania świata, aby je usunąć. Proszę o interwencje w tej sprawie. Leśnicy najbardziej zainteresowani są sprzedażą drewna, za nic mają zagrożenia, jakie za sobą niosą zaśmiecone lasy. Z takim osądem naszej czytelniczki nie zgadza się Jarosław Wilkos, nadleśniczy Nadleśnictwa Ustka.

- Ta pani przesadza. Kontrolujemy prace leśne, które są prowadzone na terenie naszego nadleśnictwa. Dopilnowujemy też, żeby firmy, które wykonują określone prace w lasach, zawsze zostawiały po sobie porządek - zapewnia Jarosław Wilkos. - Sami też sprzątamy lasy na bieżąco. Każdego roku na usuwanie dzikich wysypisk śmieci wydajemy od 60 do 70 tysięcy złotych.

Dodaje, że nieczystości zostawiają też osoby odwiedzające lasy po to, by zbierać grzyby i jagody. - Problem śmieci w lesie ciągle występuje, ale na szczęście z roku na rok jest coraz mniejszy. To zasługa z jednej strony zwiększającej się świadomości mieszkańców, a z drugiej strony ustawy śmieciowej, która obowiązuje od kilku lat - mówi nadleśniczy Nadleśnictwa Ustka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza