Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z naszego archiwum. Jak w Miastku dawną trójkę budowano [ZDJĘCIA]

Konrad Remelski
W czasie uroczystości z lewej inspektor oświaty Roman Ramion, z prawej Lucyna Kocel, prezes oddziału ZNP.
W czasie uroczystości z lewej inspektor oświaty Roman Ramion, z prawej Lucyna Kocel, prezes oddziału ZNP. Konrad Remelski
Ta budowa była najdłużej realizowaną inwestycją w powojennej historii Miastka. W 1988 roku wmurowano akt erekcyjny pod budowę kompleksu oświatowego przy późniejszej ulicy Czereśniowej. Ani planowane przedszkole, ani szkoła nr 3 nie powstały. Za to "już" w 2008 roku do nowego obiektu wprowadzili się pierwsi lokatorzy, bowiem budynek zamieniono na obiekt mieszkalny. Zatem inwestycja trwała równo 20 lat, oczywiście z trwającymi lata przerwami.

Jak doszło do tej inicjatywy - pytamy Jana Ponulaka, ówczesnego I sekretarza Komitetu Miejsko-Gminnego PZPR. - To nie była tylko inicjatywa partyjna, ale można powiedzieć ogólnospołeczna. Dwie szkoły podstawowe w Miastku pękały w szwach, w obu przedszkolach też brakowało miejsc. Dzieci w podstawówkach uczyły sie na dwie - trzy zmiany. Poza tym mieliśmy wyż demograficzny - wspomina Jan Ponulak. - Prowadziliśmy rozmowy z kuratorium oświaty w Słupsku. Uzgodniliśmy, że po rozpoczęciu budowy w czynie społecznym inwestycja zostanie wpisana do planu województwa słupskiego. Takie były wówczas zachęty i taka umowa została podpisana. Musieliśmy pokazać inicjatywę społeczną. Stąd hasło - Społeczeństwo Miastka buduje trzecią szkołę podstawową. To było prawdziwe pospolite ruszenie.

Sekretarz Ponulak pamięta, że pomysł budowy przedszkola i SP nr 3 podchwyciły kierownictwa zakładów pracy. W kosztach budowy partycypowały m.in. Fabryka Rękawiczek i Odzieży Skórzanej, Winiarnia, Państwowy Ośrodek Maszynowy, Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego i szereg innych firm. Bardziej lub mniej dobrowolnie na rzecz budowy opodatkowali się pracownicy oświaty gminnej, co miesiąc oddając ze swych pensji jakiś procent na rozpoczęcie inwestycji. Wcześniej u Jana Ponulaka gościł minister edukacji profesor Jacek Fisiak, który namawiał go do rozpoczęcia tej inwestycji. Rozmowa z ministrem przekonała ówczesne władze, że warto zacząć budowę.

W 1988 roku wmurowano kamień węgielny

W listopadzie 1988 roku na placu budowy odbyła się wielka uroczystość wmurowania kamienia węgielnego wraz z aktem erekcyjnym. Przyjechał I sekretarz komitetu wojewódzkiego PZPR Zygmunt Czarzasty, sekretarz ekonomiczny KW PZPR Andrzej Szczepański, wojewoda słupski Czesław Przewoźnik, kuratorzy oświaty - Kazimierz Ślusarski i Bronisław Piekarski. Władze wojewódzkie zapewniały miastczan o wsparciu budowy pod warunkiem, że społeczeństwo Miastka rozpocznie inwestycje w czynie społecznym.

Ruszyła inwestycja. Na początek powstał obiekt przedszkola w stanie surowym. Prace wykonywało Człuchowskiego Przedsiębiorstwo Budowlane z siedzibą w Miastku. Niestety na wykończenie obiektu i rozpoczęcie budowy szkoły zabrakło pieniędzy. Gromadzone przez miastczan środki nie wystarczały na kontynuację inwestycji. W budżecie gminy fundusze potrzebne były na realizację innych inwestycji. Niestety budowa nie weszła do planów wojewódzkich. Obiekt zbudowany w stanie surowym stał i niszczał.

Na początku lat dziewięćdziesiątych niejednokrotnie pisaliśmy na łamach Głosu o zamrożonej budowie. - Obiekt miał odciążyć pękające w szwach dwie szkoły podstawowe i przedszkola. Obecnie nowe przedszkole w Miastku nie jest potrzebne, a budowa czeka na lepsze niż za "komuny" czasy. Pewne nadzieje wiąże się z koncepcją miasteckich władz, by kuratorium oświaty przekazało fundusze, gmina wspomogła, a prace pod nadzorem fachowców wykonaliby bezrobotni w ramach robót publicznych. Oczywiście, jak się później okazało - koncepcja ta pozostała w sferze marzeń.

Roman Ramion, ówczesny inspektor oświaty, kandydując na radnego, za jeden z największych problemów do rozwiązania uznał właśnie budowę trójki. - Można powiedzieć, że na budowie zrobiono już wiele - mówił reporterowi Głosu w 1998 roku. - Od strony dokumentacyjnej wszystko jest gotowe, wykonano prawie już obiekt przedszkolny. Jest to bardzo ważny element dla mojego osiedla, na którym mieszkam, bo większość naszych dzieci maszeruje codziennie po 3 kilometry do najbliższej szkoły. Chodząc na trzy zmiany, wracają do domu po godzinie 17 - 18. Wyobraźmy sobie jak to wygląda zimą.

Przestój na budowie trwał ponad dziesięć lat. W końcu gmina postanowiła niedokończoną inwestycję sprzedać na cele mieszkaniowe. Najpierw jednak opracowała dla tego terenu nowy plan zagospodarowania przestrzennego, w którym zmieniła jego przeznaczenie z usługowo-oświatowego na cele mieszkaniowe. Teren wraz z niedokończoną budową kupili przedsiębiorcy z Bytowa, którzy robiąc rozeznanie rynku mieszkaniowego, jednak nie podjęli się zakończenia inwestycji. Uznali, że na razie miastczanie nie będą zainteresowani kupnem mieszkań.

Przez jakiś czas miejsce spotkań młodzieży

Obiekt niezabezpieczony stał się miejscem spotkań młodzieży, a dzieci urządziły sobie z budowy plac zabaw. - W każdej chwili może dojść tam do nieszczęścia, bo co chwilę spadają cegły i kawałki betonu. Budowa jest nieogrodzona, a do budynku może wejść każdy intruz - alarmowali na początku roku dwutysięcznego czytelnicy Głosu. - Cegły znikają z budynku praktycznie każdej nocy. Żal na to wszystko patrzeć, aż serce się kraje. Przecież myśmy się na tę budowę składali. Każdy z nauczycieli, a także pracownicy innych miasteckich firm i instytucji dobrowolnie się opodatkowali, bo chcieli mieć nową szkołę. Teraz widok tego budynku jest przygnębiający - dzielił się z nami swymi wrażeniami jeden z emerytowanych miasteckich nauczycieli.

Dlaczego trójka przy ul. Czereśniowej nie powstała? Znawcy ówczesnych realiów twierdzą, że władzom partyjnym i samorządowym Miastka zabrakło wówczas dwóch - trzech lat "komuny", bo kiedy ona upadła, zmienił się nie tylko ustrój, ale i władze wojewódzkie, w tym partyjne znajomości. Pojawiły się nowe plany inwestycyjne, nowe zamierzenia wojewódzkie. Jak mówi jednak stare powiedzenie - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Trójka przy Czereśniowej nie powstała, ale za to jest przy ulicy Wrzosowej. Powstała po likwidacji gimnazjum. A z obiektu przy ul. Czereśniowej zrobiono prawdziwe budowlane cacko. Przedsiębiorcy z Bytowa sprzedali parcelę firmie deweloperskiej - spółce z o.o. PN z Polanowa. W czerwcu 2007 roku przejęto plac budowy, w grudniu 2008 roku wprowadzili się tam pierwsi lokatorzy. - Wprawdzie obiekt był bardzo zdewastowany, ale stropy były w dobrym stanie - wspomina Jerzy Nowak z Polanowa, kierownik tej budowy. - Oddaliśmy do użytku 28 mieszkań, a obok budynku 11 szeregówek. Mieszkania są komfortowe o metrażu od 46 do 80 metrów kwadratowych. Wszystkie oczywiście sprzedaliśmy.

W czasie uroczystości z lewej inspektor oświaty Roman Ramion, z prawej Lucyna Kocel, prezes oddziału ZNP.

Z naszego archiwum. Jak w Miastku dawną trójkę budowano [ZDJĘCIA]

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza