Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za niesłuszne aresztowanie chce 100 tys. złotych odszkodowania

Bogumiła Rzeczkowska
Ryszard P. nigdy nie przyznał się do zabójstwa. Twierdził, że wtedy tylko odepchnął żonę i żyła, gdy wyszedł z domu.
Ryszard P. nigdy nie przyznał się do zabójstwa. Twierdził, że wtedy tylko odepchnął żonę i żyła, gdy wyszedł z domu. Archiwum
Ryszard P. oczyszczony z zarzutu zabójstwa żony chce zadośćuczynienia za niesłuszne aresztowanie. Chce 100 tys. złotych odszkodowania.

To jedna z głośniejszych ubiegłorocznych spraw o zabójstwo. 59-letni Ryszard P., znany w przeszłości kelner z restauracji Staromiejska, jest już na wolności.

Jednak ponad pół roku przebywał w areszcie pod zarzutem zabójstwa swojej żony - 63-letniej Ireny P. Kobieta - jak ustalił proces zmarła, a nie została uduszona - 20 kwietnia ubiegłego roku. Jednak stało się to po kłótni małżeńskiej podczas wielkanocnych porządków i mężczyzna został zatrzymany.

Prokuratura oskarżyła Ryszarda P. o to, że udusił żonę połami szlafroka, naciskając na szyję i zatykając jej usta i nos. Tak stwierdził w opinii biegły patomorfolog Waldemar Golian. Ryszard P. był i nadal jest bezrobotny. Lubił sobie wypić z kolegami w parkach w centrum Słupska. Jego żona pracowała w kiosku. Bardzo dbała o dom, utrzymywała męża. Wciąż wytykała mu jego zachowanie. Małżonkowie kłócili się często.

Ryszard P. nigdy nie przyznał się do zabójstwa. Twierdził, że wtedy tylko odepchnął żonę i żyła, gdy wyszedł z domu. Sąd powołał biegłych specjalistów medycyny sądowej z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Stwierdzili, że kobieta miała krwotok w głowie, bo prawdopodobnie pękł jej tętniak. Biegli nie wskazali kategorycznie źródła krwawienia do mózgu, ale wykluczyli uduszenie. I przekonali sąd, który uznał, że Ryszardowi P. można jedynie przypisać naruszenie nietykalności cielesnej Ireny P.

Sąd zauważył też, że podczas pierwszych przesłuchań policjanci wywierali niedopuszczalny wpływ na wyjaśnienia Ryszarda P.

Finał procesu był taki, że sąd zmienił kwalifikację prawną czynu na naruszenie nietykalności cielesnej Ireny P. Jednak tę sprawę umorzył, bo tego rodzaju przestępstwo jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Gdy jednak przed ogłoszeniem wyroku sąd uprzedzał, że może zmienić kwalifikację prawną czynu, ani pokrzywdzona rodzina i jej pełnomocnik, ani prokurator z urzędu takiej skargi nie wnieśli.

Praktycznie to oznaczało uniewinnienie z zarzutu zabójstwa. Wyrok w słupskim sądzie okręgowym zapadł na początku stycznia. Mimo apelacji prokuratury i pełnomocnika rodziny Ireny P., pod koniec kwietnia gdański sąd apelacyjny uznał takie rozstrzygnięcie za słuszne. Nikt nie wniósł kasacji do Sądu Najwyższego.

Ryszard P. ponad pół roku siedział w areszcie. Wolność odzyskał jeszcze przed ogłoszeniem wyroku w Słupsku, po tym, gdy biegli z uniwersytetu przedstawili w sądzie opinię. - Złożyłem wniosek o sto tysięcy złotych zadośćuczynienia za niesłuszne tymczasowe aresztowanie - mówi Wojciech Kaczmarek, adwokat w procesie karnym, a teraz pełnomocnik Ryszarda P.

Dodaje, że wniosek obejmuje tylko zadośćuczynienie, a nie odszkodowanie, które wiąże się ze szkodą. - Ryszard P. przed aresztowaniem nie pracował , więc nie stracił zarobków - tłumaczy mecenas. - Natomiast poniósł ogromną krzywdę moralną. W areszcie był poniżany. Traktowano go tak, jak gwałcicieli i zabójców kobiet. Podupadł psychicznie. Jeszcze teraz jest wytykany palcami jako morderca.
Nad aktami sprawy Ryszarda P. sąd zasiądzie w najbliższy piątek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza