Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójca to zwykle normalny człowiek

Redakcja
Profesor Frank Hassler pracuje w Klinice Psychiatrii Dziecięco - Młodzieżowej Uniwersytetu w Rostoku, jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
Profesor Frank Hassler pracuje w Klinice Psychiatrii Dziecięco - Młodzieżowej Uniwersytetu w Rostoku, jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
Rozmowa z psychiatrą sądowym prof. Frankiem Hässlerem.

- W Polsce trwa dyskusja na temat zaostrzania kar dla młodocianych przestępców. Teraz ta granica wynosi 13 lat. W Niemczech także macie kłopot z nieletnimi. Jak zamierzacie z tym walczyć?

- To prawda, że przestępczość nieletnich wzrasta, choć nie wszędzie i nie we wszystkich rodzajach przestępstw. Ale u nas nikt nie chce obniżać wieku odpowiedzialności karnej. Przeciwnie. Teraz jest to 14 lat. Wszelkie dyskusje idą w kierunku podwyższenia tej granicy o rok. Czyli do 15. roku życia.

- Czy to znaczy, że nie wierzy pan, że obniżanie odpowiedzialności karnej jest receptą na walkę z przestępczością młodych ludzi?

- Nie bardzo w to wierzę. Pamiętajmy, że dziecko w wieku dziesięciu czy dwunastu lat nie jest jeszcze w pełni ukształtowane psychicznie. Nie odróżnia tak dobrze, jak dorosły, co mu wolno, a czego nie. Zaostrzenie kar dla dzieci nie wpłynie na to, że będą popełniać mniej przestępstw. Skutek może być wręcz odwrotny.

- To w końcu jak odwieść młodych ludzi od przestępstwa?

- Najlepiej, gdyby dzieci miały zapewnioną szeroką opiekę już od wczesnych lat. By opiekowali się nimi specjaliści z różnych dziedzin. Aby rodzice mogli w każdej chwili poprosić ich o radę, gdy zaobserwują u dziecka jakieś niepokojące objawy. Zdaję sobie sprawę, że taki system opieki jest niezmiernie drogi i stać na niego tylko niewiele państw. I tu dochodzimy do kolejnego problemu. Sytuacja ekonomiczna danego państwa też wpływa na poziom przestępczości.

- Jak to? Przecież Niemcy to bogaty kraj, a przestępczość rośnie!

- Wbrew pozorom tu nie ma sprzeczności. Niemcy to bogaty kraj, ale przecież nie wszędzie. Przestępczość rośnie głównie w biedniejszych landach na wschodzie. Tam bezrobocie osiąga nawet trzydzieści procent. To powoduje frustracje, kompleksy. "Sprytniejsze" dziewczęta uciekają stamtąd w inne miejsca. Im jest łatwiej znaleźć pracę, męża. Młodzi chłopcy nie są tak przebojowi. Ta sytuacja to otwarta droga do przestępstwa.

- A jak wygląda sytuacja na zachodzie Niemiec?

- Tu od 20, 30 lat przestępczość jest na tym samym poziomie. I nie jest duża. Prawo łamią głównie emigranci. Jeśli komuś żyje się dobrze, to nie ma ochoty, czasu i potrzeby wchodzić na drogę przestępstwa. Dlatego sytuacja ekonomiczna to główny powód wzrostu przestępczości.

- Porozmawiajmy o młodocianych zabójcach. W Polsce mieliśmy ostatnio kilka głośnych morderstw popełnionych przez 13-, 14-latków. W Niemczech macie podobny problem?

- Liczba zabójstw popełnianych przez nieletnich nie jest duża. Dominują przestępstwa na tle chuligańskim, rozboje, kradzieże, bójki. Co nie znaczy, że nie ma zabójstw. Na dniach rusza proces dwóch gimnazjalistów, którzy zabili rodzinę. Bez powodu. Chcieli wyjechać do Japonii. Obserwujemy coś takiego, jak życie młodych w wirtualnym świecie. Ma na to wpływ ogrom gier komputerowych. Wydaje im się, że ich ofiara jest jak bohater gry. Można jej zadać śmiertelny cios, a i tak wstanie. W prawdziwym życiu nie wstanie już nigdy.
- Jest pan psychiatrą sądowym. Rozumiem, że gimnazjaliści, którzy zabili rodzinę, nie byli zdrowi psychicznie.

- Nieprawda! Byli całkowicie zdrowi. Zdolni, inteligentni, bez zaburzeń osobowości. Poczytalni. To właśnie jest błąd, któremu ulega większość z nas. Wydaje się nam, że zabójcy to ludzie chorzy. A z psychiatrycznego punktu widzenia większość z nich jest normalna.

- Dlaczego więc zabijają?

- Częściowo już o tym mówiliśmy. Bieda, frustracja, niski poziom życia pchają ludzi do przestępstwa. Czasem do zabójstwa. To, że trafią do więzienia, nie rozwiązuje problemu. Jeśli kiedyś wyjdą na wolność, szansa na to, że wrócą na drogę przestępstwa, jest ogromna. Brakuje fachowej pomocy lekarskiej dla takich ludzi.

- A co z osobami, u których stwierdziliście chorobę psychiczną?

- To też ogromny kłopot. Niestety, jest tendencja do likwidacji szpitali psychiatrycznych. A wielu z tym ludzi można pomóc. Bez pomocy nie mają szans wrócić do społeczeństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza