Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo przy ul. Na Wzgórzu. Dwa morderstwa, wyrok, a zabójcy brak

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Choć w śledztwie Piotr R. przyznał się do zabójstwa wuja, przed sądem wyparł się zbrodni. Chciał uniewinnienia.
Choć w śledztwie Piotr R. przyznał się do zabójstwa wuja, przed sądem wyparł się zbrodni. Chciał uniewinnienia. Zdjęcie poglądowe
Gdański sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok w sprawie zabójstwa braci R. przy ul. Na Wzgórzu w Słupsku. Ale kto zabił?

- Wyrok Sądu Okręgowego w Słupsku został utrzymany w mocy. Apelację uznano za bezzasadną - informuje Dominika Kowalczyk z biura prasowego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. - Oskarżony Piotr R. przebywa w areszcie. W środę odbędzie się posiedzenie w sprawie przedłużenia tymczasowego aresztowania.

W marcu tego roku 28-letni Piotr R. został skazany na trzy i pół roku i za pobicie wuja, pozbawienie go wolności i nieudzielenie pomocy swojemu ojcu. Tymczasem ofiary zostały bestialsko zabite. Bracia R., 60-letni Zdzisław i 61-letni Krzysztof zostali zmasakrowani 21 września 2010 roku w mieszkaniu przy ul. Na Wzgórzu w Słupsku w czasie libacji alkoholowej. Krzysztof R. był także duszony. Obaj - bici pięściami, pałką i kopani po głowach. Później ciała zostały związane i przeniesione do komórki z drewnem. Ofiary zmarły od ciężkich obrażeń i wychłodzenia.

Piotr R. zaraz po zbrodni został aresztowany. Stanął przed sądem z oskarżeniem o dwa zabójstwa - ojca i wuja. Prokuratura domagała się za to 25 lat więzienia.

Choć w śledztwie Piotr R. przyznał się do zabójstwa wuja, przed sądem wyparł się zbrodni. Chciał uniewinnienia.

Słupski sąd okręgowy skazał go jednak za udział w pobiciu wuja Zdzisława R.

- pięścią w żebra i w nos - oraz pozbawienie go wolności poprzez związanie.

Drugim pokrzywdzonym był ojciec oskarżonego - Krzysztof R. W tym przypadku sąd uznał, że oskarżony syn nie udzielił pomocy pobitemu - nie pomógł mu, nie wezwał pogotowia, gdy po powrocie z toalety, zastał go leżącego we krwi.

Za to Piotr R. dostał karę łączną trzech i pół roku więzienia.

Taki wyrok oznacza, że zabójcą braci R. jest zupełnie inna osoba. Kto? Nie wiadomo. Nie wyjaśniono ani motywów zbrodni, ani nie ustalono sprawcy, a także tego, kto przeniósł ciała do drewutni.

Sąd stwierdził, że nie ma świadków zbrodni, a jedyne dowody to wyjaśnienia oskarżonego - przyznanie się, a później wypieranie się wszystkiego. W mieszkaniu znaleziono też niedopałek papierosa, jednak z DNA nieustalonego mężczyzny.

Druga oskarżona Teresa G., konkubina zabitego Krzysztofa, która zmywała ścierką krew Krzysztofa ze ścian, została skazana za zacieranie śladów zbrodni na rok w zawieszeniu na trzy lata oraz tysiąc złotych grzywny, na poczet której sąd zaliczył jej miesiąc tymczasowego aresztowania.

Mimo że wyrok był korzystny, adwokaci złożyli odwołania.

- Dlatego, że oskarżony nie przyznawał się do niczego i domagał się uniewinnienia - mówi Krystian Koprowski, który bronił Piora R. z urzędu. - Teraz prawomocne zakończenie sprawy oznacza, że nie wiadomo, kto był na miejscu zdarzenia.

Jednak ta sprawa miała inny początek. Prokuratura podejrzewała także starszego przyrodniego brata (z jednej matki) Piotra R.

- 36-letniego obecnie Józefa Waligórę (zgodził się na ujawnienie nazwiska). Mężczyzna miał pretensje do ojczyma o jakiś dług. Piotr R. twierdził, że razem byli na miejscu zdarzenia. A to, że Józef był tego dnia w Słupsku, zeznała matka obu braci.

Waligóra został zatrzymany na podstawie listu gończego w Szwajcarii. Po ekstradycji do Polski trafił do aresztu. Nie przyznał się. W czasie śledztwa zażądał badania wariografem. Wynik badań wskazywał na to, że kłamie - w przeciwieństwie do Piotra, który się wtedy przyznawał.

Jednak okazało się, że w czasie, gdy doszło do zbrodni, był w szpitalu we Francji. Tak zeznała francuska lekarka. Po takim alibi Waligóra wyszedł z aresztu po prawie dziewięciu miesiącach tymczasowego aresztowania. Śledztwo przeciwko niemu zostało umorzone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza