?- Na zawał serca często umiera się poza szpitalem. Ból w klatce piersiowej może pojawić się w domu, w pracy, na wycieczce, zabawie. Umiera się samotnie, bez obecności lekarza. Tak wynika z danych statystycznych. Czy pan to potwierdza?
Maciej Lesiak: - Tak, na 100 pacjentów, u których wystąpił zawał, około 25 umiera przed dotarciem do szpitala. (Zaś spośród 100, którzy dotrą w porę, umrze już tylko 3 - 4!) Dzieje się tak dlatego, ponieważ zwlekają z wezwaniem pomocy. Tym samym niebezpiecznie wydłuża się czas między wystąpieniem ostrego zespołu wieńcowego, np. zawału, a dotarciem do ośrodka kardiologii inwazyjnej, gdzie specjaliści mogą szybko i skutecznie przywrócić przepływ krwi do serca i uratować życie pacjenta. Im wcześniej chory trafi na zabieg, tym mniejsze jest ryzyko najgorszego. Polacy są, niestety, w ogonie Europy, jeśli chodzi o wykorzystanie owych pierwszych 120 minut, które są bezcenne.
- Gdy Polaka zaczyna boleć serce lub jego okolice, czeka czasem kilka godzin. Liczy, że może przejdzie, może to tylko chwilowe, po co zaraz wzywać pogotowie. Jak poznać, że sytuacja jest naprawdę groźna, czy też, że jest to inna dolegliwość?
Maciej Lesiak:- Gdy pacjent odczuwa tak zwane kłucie w sercu, ból punktowy, bolesność przy oddychaniu - jest raczej pewne, że to nie serce daje znaki. Serce jest dużym organem, wielkości mniej więcej ludzkiej pięści, więc nie może boleć w jednym punkcie. Jeśli jesteśmy w stanie określić wyraźnie ów punkt, to znaczy, że nie jest to ból pochodzenia wieńcowego. Nie jest nim też ból, który trwa kilka dni. Ból wieńcowy jest bólem niedokrwiennym, a serce nie może być niedokrwione przez tak długi czas. Mogą to być dolegliwości związane z neuralgią międzyżebrową, ze schorzeniami kręgosłupa, czy jakimś urazem. Ból zawałowy, wieńcowy jest inny. Przede wszystkim wypełnia całą klatkę piersiową, promieniuje do ramion i rozlewa się, dając uczucie rozpierania, lub obręczowego ucisku.
- I co wtedy?
Maciej Lesiak:- Nie wolno zwlekać i należy natychmiast wezwać pomoc. Nawet jeśli jesteśmy przeświadczeni, że u nas zawał jest niemożliwy, że dotąd nie było żadnych awarii, że czuliśmy się dobrze. Zawał dopada na ogół z zaskoczenia, nierzadko bez żadnych wcześniejszych dolegliwości. Trzeba więc sobie uświadomić, jakie czynniki ryzyka mu sprzyjają. Może to być wiek - mężczyzn zawał dopada w wieku około 60 lat, kobiety kilka lat później, palenie papierosów - u palaczy ten dramatyczny moment występuje nawet o 10 lat wcześniej niż u niepalących. Mogą to być skłonności rodzinne, czyli genetyczne, na które wpływu nie mamy, a także uwarunkowania wynikające ze współistniejących chorób - jak np. nadciśnienie tętnicze lub cukrzyca. Jednak, jednym z najważniejszych czynników ryzyka są zaburzenia lipidowe, czyli zbyt wysoki poziom pewnych frakcji cholesterolu i innych. Zwiększoną czujność powinny wykazywać zatem osoby, w rodzinach których występowały zawały serca w wieku dość młodym u rodziców, rodzeństwa, dziadków. Dziedziczy się skłonność do choroby, a nie samą chorobę. Jeśli jednak do tej skłonności doda się kolejne czynniki ryzyka, czyli właśnie palenie papierosów, otyłość, zaburzenia lipidowe, zwiększony poziom cholesterolu, cukrzycę czy brak ruchu - to choroba staje się bardzo prawdopodobna.
- Praktyka pokazuje, że pacjenci z zawałem sami próbują dotrzeć do lekarza.
Maciej Lesiak:- To prawda. Polska jest jednym z tych krajów w Europie, gdzie pacjenci są skłonni w przypadku sygnałów chorobowych korzystać z taksówki, własnego samochodu, czy nawet tramwaju. To błąd! Powiem wyraźnie: prywatny czy publiczny transport w przepadku bólu wieńcowego powinien być absolutnie zakazany. Chory powinien mieć jak najprędzej wykonane badanie EKG i na jego podstawie zostać skierowany do właściwego szpitala. To co dzieje się z pacjentem zawałowcem od chwili wezwania właściwego zespołu medycznego jest w Polsce bardzo dobrze zorganizowane. Nie musimy, jako przedstawiciele medycyny się wstydzić. W ciągu ostatnich 30 lat śmiertelność szpitalna u pacjentów z zawałem zmniejszyła się aż dziesięciokrotnie. Kiedyś traciliśmy co trzeciego z hospitalizowanych pacjentów, a teraz - co trzydziestego! Taka poprawa sytuacji była możliwa głównie dzięki leczeniu inwazyjnemu: angioplastyce pierwotnej, czyli tak zwanemu balonikowaniu. Obecnie zabieg ten polega na otwarciu naczynia odpowiednim cewnikiem balonowym i wszczepienie stentu, czyli sprężynki zapewniającej długotrwałą drożność tętnicy.
- Z tego co pan mówi wynika jak ważne jest współdziałanie lekarzy kardiologów z pogotowiem ratunkowym. Jak pan to ocenia?
Maciej Lesiak:- Powinniśmy dbać o to, aby droga z domu pacjenta do specjalistycznej pracowni, w której zostanie wykonany zabieg angioplastyki, była jak najkrótsza. Niestety, ustawa o ratownictwie medycznym wprowadziła tak zwane Szpitalne Oddziały Ratunkowe, które mają za zadanie przyjmować i diagnozować stany nagłych zagrożeń życia. One są pierwszymi odbiorcami pacjentów bez względu na rodzaj zagrożenia. A kardiolodzy chcieliby, aby chory w stanie zawału, omijał pośrednie ogniwa i trafiał do ośrodków inwazyjnych, gdzie natychmiast zostanie wykonany zabieg.
- Na jakim poziomie jest polska kardiologia inwazyjna?
Maciej Lesiak:- Na bardzo wysokim. Ponad 70 procent pacjentów z zawałem serca leczymy już tą najskuteczniejszą metodą - angioplastyką pierwotną z wszczepieniem stentu. Śmiertelność chorych jest dzięki temu wielokrotnie niższa niż była kiedyś. Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne wdraża obecnie we wszystkich krajach Europy program zatytułowany "Stent dla Życia". Program ma na celu upowszechnienie się angioplastyki pierwotnej jako podstawowego sposobu leczenia zawału serca we wszystkich krajach naszego kontynentu.
Celem jest osiągnięcie liczby 600 takich zabiegów na każdy milion mieszkańców danego kraju. Z dumą możemy przyznać, że u nas w roku minionym wskaźnik ten wyniósł 710. Mamy dobrze zorganizowaną sieć placówek kardiologii inwazyjnej i coraz sprawniejszy system.
Polski pacjent może więc być pewny, że uzyska najlepszą, fachową pomoc, pod warunkiem jednak, że sam się w porę po nią zwróci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?