Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadyma po meczu Czarni Słupsk - AZS Koszalin. Prawdopodobnie nie będzie kary dla gospodarzy

Rafał Szymański
Mecz AZS i Energi Czarnych to nadal święto koszykówki, szkoda by miało zostać zdewaluowane przez głupie zachowanie fanów obu zespołów.
Mecz AZS i Energi Czarnych to nadal święto koszykówki, szkoda by miało zostać zdewaluowane przez głupie zachowanie fanów obu zespołów. Fot. Łukasz Capar
Burda po spotkaniu Energa Czarni Słupsk - AZS Koszalin była burzliwa, skumulowała wiele negatywnych emocji, ale najprawdopodobniej nie skończy się karą dla gospodarzy.

To, że mecze zespołów ze Słupska i Koszalina kumulują nieprawdopodobnie negatywne emocje, wiedzą nawet dzieci w piaskownicy. I tym razem mecz otwarcia w wyremontowanej hali Gryfia nie odbiegał od negatywnych standardów, jakie wyznaczają sobie kibice obu zespołów.

Do naszej redakcji w poniedziałek po meczu przychodzili fani Energi Czarnych oburzeni zachowaniem innych słupszczan.

- Jak można tak przeklinać na meczu, czy język polski nie zna innych wyrazów? W hali są ludzie z małymi dziećmi, czy one muszą słuchać słów rodem z kloaki - grzmiał Ryszard Cupiał, od lat sympatyk koszykówki. Jest obecny na każdym meczu. Zachowanie z niedzieli było karygodne.

Kibice pamiętający grę w Słupsku Łukasza Wiśniewskiego oburzali się, że i ten zawodnik, obecnie koszykarz AZS, został ordynarnie wyzywany z trybun Gryfii.

- To przekroczyło wszelkie granice. Chłopka stał po spotkaniu mocno skonfudowany. Jaki my wyznaczamy poziom - mówili inni przybyli do redakcji.

Eskalacja wzajemnej nienawiści nastąpiła już po zakończeniu meczu. Wtedy na wychodzącą grupę kibiców z Koszalina poleciały plastikowe butelki, potem do akcji weszły krzesła. Doszło do kontaktu fizycznego.

- Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. Zabezpieczenie było na wysokim poziomie - mówi Andrzej Twardowski, prezes Energi Czarnych. - Sam rozdzielałem i uspokajałem obie strony. My jako klub nie jesteśmy już tutaj winni. Burda miała miejsce poza meczem, wszystkie procedury były zachowane. Sam byłem zdziwiony skalą zjawiska - mówi Twardowski.

W klubie będzie przeglądany monitoring i osoby z Klubu Kibica Energi Czarnych, które uczestniczyły w burdzie mają z niego być usunięte.

- Nie będę miał litości dla takich ludzi - dodaje Twardowski. - Inna sprawa, że przecież chodzę długo na mecze i wiele z tych osób, które zaatakowały kibiców z Koszalina widziałem po raz pierwszy.
W Polskiej Lidze Koszykówki czekają na zapis video z meczu.

- Rozmawiałem z prezesami obu klubów. Rozmawiałem z komisarzem. Czekamy na płytę, ale na 90 procent mogę powiedzieć, że Czarni nie zostaną ukarani. Nie ma za co, zadyma miała miejsce po spotkaniu, już jakby poza jurysdykcją Energi Czarnych - twierdzi Janusz Wierzbowski, prezes zarządu PLK. - Wiem, że takie mecze wywołują emocje, ale gdzieś są granice tego, co wolno w takich momentach robić.

PLK ma już jednak pewne wskazania i zalecenia dotyczące zachowania porządku.

- Możemy wskazać, aby zrobić ewentualnie strefę buforową. Tak jak na stadionach piłkarskich. Inna sprawa, że w halach trudno o to wtedy, kiedy jest mało miejsc - mówi Wierzbowski.

- Druga sprawa, to możemy zakazać wyjazdów grup kibiców na mecze w innych halach. To byłaby dotkliwsza kara, a nie chcemy w to brnąć, bo to przecież sport dla wszystkich i szkoda by było wprowadzać ograniczenia.

Marek Blumczyński jest wiceprezesem firmy Jantar, która ochraniała mecz.

- Dopełniliśmy wszelkich formalności i trudno mieć pretensje do siebie po takim wydarzeniu. Gdy była potrzeba, interweniowaliśmy ostrzej, wcześniej, gdy mogliśmy, powstrzymywaliśmy się od siły, by nie prowokować tłumu - tłumaczy.

On w firmie będzie przeglądał zapis monitoringu z hali Gryfia. - Opis zachowań osób, które przekroczyły w meczu prawo, zostanie przekazany policji - mówi.

Na przyszłość ma jednak pewne przemyślenia, sugerujące jak spróbować uniknąć tego typu akcji.
- Pomysł na to jest prosty. Może wystarczy, że kibice gości zamiast jako ostatni, będą wychodzili z hali pierwsi do swoich autokarów. Wtedy unikniemy nawet słownego starcia między kibicami.

Inna rzecz to krzesła, jakimi także grupy się obrzucały. - To akurat mogliśmy przewidzieć, gdzieś tam znalazły się krzesła z których chuligani zrobili użytek. Trzeba unikać tego - dodaje Blumczyński.

Kibiców AZS w ich sektorze było zdecydowanie więcej niż miejsc (70). Wygląda na to, że koszalinianie kupili bilety w wolnej sprzedaży, ale usiedli na miejscach przeznaczonych dla fanów niebiesko-białych. W ten sposób osoby z trzech autokarów zmieściły się na małej przestrzeni, ale pretensje, gdyby coś się stało, zapewne kierowaliby do organizatorów.
- Szczęście, że nikomu nic się nieprzytrafiło - podsumowuje Blumczyński.
W środę dojdzie do spotkania firmy Jantar i działaczy Energi Czarnych, na którym jeszcze raz omawiane będą sprawy bezpieczeństwa z tego meczu. d

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza