Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamachy w Paryżu: To był skoordynowany atak w sześciu miejscach [ZDJĘCIA, WIDEO]

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Korespondencja własna z Paryża. Zamachy w sześciu różnych miejscach, najczęściej w ścisłym centrum miasta, co najmniej 120 osób zabitych i ponad 200 rannych - tak skoordynowanego ataku terrorystycznego nigdzie dotychczas nie było. Dlatego prezydent Francji Francois Hollande wkrótce potem ogłosił stan wyjątkowy, który w praktyce oznacza, że do akcji może wkroczyć wojsko.

Czytaj też:

Już w nocy pojawiło się w różnych miejscach 1500 żołnierzy, przede wszystkim w okolicy miejsc zamachów, ale także w metrze.

To o tyle ważne, że najprawdopodobniej nie wszyscy terroryści zostali zabici albo zginęli w zamachach samobójczych. Prokurator Francois Molins mówił w nocy, kilka godzin po tragicznych wydarzeniach, że nie żyje co najmniej pięciu z nich (potem ta liczba zwiększyła się do ośmiu), ale inni mogą cały czas uciekać przed policją.

Również dlatego prezydent Hollande zapowiedział w telewizyjnym przemówieniu zamknięcie granic, przede wszystkim po to, aby nikt podejrzany nie wjechał na teren Francji. To drastyczne zaostrzenie wcześniejszej decyzji z piątkowego poranka o przywróceniu kontroli na granicach w związku ze zbliżającym się szczytem klimatycznym.

Stan wyjątkowy we Francji, zamknięte granice. Ponad 100 ofiar śmiertelnych[WIDEO]

Autor: Remigiusz Półtorak

Źródło: CNN Newsource/x-news

Kilka godzin po atakach nikt się do nich jeszcze do niego nie przyznał, choć świadkowie twierdzą, że jeden z zamachowców miał twierdzić, iż to wszystko „przez Hollande’a” i jego decyzję o nalotach na dżihadystów na Bliskim Wschodzie. Według najnowszych informacji podanych przez francuskie władze, w sumie około tysiąca osób mogło mieć kontakt z zamachowcami - albo w charakterze świadków albo ofiar ataku.

Do największej masakry doszło w popularnym klubie Bataclan w 11. dzielnicy Paryża, który posiada jedną z największych sal do organizowania koncertów. W chwili zamachu było tam ok. 1500 osób. Kilkadziesiąt zginęło na miejscu, zanim jednostki specjalne zdążyły przygotować i przeprowadzić operację odbicia innych zakładników.

Zdaniem świadków, wszystko trwało co najmniej dwie godziny. Co ważne, to w pobliżu miejsca tragicznego zamachu w styczniu tego roku na redakcję tygodnika “Charlie hebdo”.

19 osób zginęło w barze La Belle Equipe przy ulicy Charonne, a 14 rannych jest w stanie ciężkim po tym jak jeden zamachowiec wysiadł z samochodu z bronią dużego kalibru i zaczął strzelać do gości siedzących w barze. Słowa kobiety, która była naocznym świadkiem strzelaniny przytacza dziennik Le Monde: - Ludzie krzyczeli, a on strzelał i strzelał. A potem wsiadł z powrotem do samochodu i odjechał, jakby nigdy nic...

F. Hollande: Wprowadzamy stan wyjątkowy, granice zostaną zamknięte

Źródło: CNN Newsource/x-news

Zabitych znaleziono również na ulicy Bichat (12), Fontaine-au-Roi (5), przy Stade de France (trzech zamachowców i jeszcze jedna ofiara) oraz przy bulwarze Woltera (1 terrorysta). Wszystkie te miejsca, oprócz stadionu, znajdują się blisko siebie, w 11. i 10. dzielnicy Paryża. Publiczność na stadionie, wśród której był reporter „Dziennika Polskiego”, słyszała w trakcie piłkarskiego meczu Francja – Niemcy trzy potężne eksplozje.

Okładki sobotnich gazet są czarne. Le Figaro pisze o „wojnie w centrum Paryża”, Liberation - o „rzezi”.

Zamachy w Paryżu: relacje świadków

Thomas, 27 lat, był w klubie Betaclan, gdzie zginęło najwięcej ludzi: - Koncert zaczął się w dziwny sposób, bo wokalista amerykańskiego zespołu Eagles of Death Metal włożył... nóż do wzmacniacza. Mniej więcej po pół godzinie, albo trochę więcej, usłyszeliśmy eksplozje jakby wybuchały petardy. Zobaczyłem dwóch zamachowców, przynajmniej jeden z nich miał kałasznikowa. Byłem z koleżanką i myśleliśmy tylko o jednym: przeczekać tę maskarę, udając, że jesteśmy zabici. Miałem głowę położoną przy nodze i starałem się nie ruszać, bo jak tylko ktoś się poruszył, było słychać strzały. Potem się uspokoiło, więc zaczęliśmy zbliżać się do wyjścia.

Wszędzie było pełno krwi i wielu zabitych. A jak już się stamtąd wydostaliśmy, zaczęliśmy biec, jak najszybciej i jak najdalej.
Julien, dziennikarz: - Wszystko trwało co najmniej 10-15 minut, bo terroryści bez przerwy ładowali broń. Trzy albo cztery razy. Jeden z nich na pewno miał kałasznikowa. W pewnym momencie udało nam się schować za sceną, a kiedy przestali strzelać znaleźliśmy wyjście ewakuacyjne. Na ulicy było już wielu rannych.

Laurent: - Widziałem dwóch terrorystów. Byli ubrani po cywilnemu, nie mieli masek ani kominiarek. Niedaleko sceny w klubie Betaclan były drzwi i zaraz potem schody, przy których się schroniliśmy. Co najmniej przez 10 minut. Potem ktoś znalazł wyjście na dach, a tam okazało się, że jest przejście oknem do prywatnego mieszkania. Właściciel nam otworzył, mogliśmy się schować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zamachy w Paryżu: To był skoordynowany atak w sześciu miejscach [ZDJĘCIA, WIDEO] - Dziennik Polski

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza