Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamówiła leki na receptę w aptece. Przy odbiorze okazało się, że recepta jest nieważna

Monika Zacharzewska [email protected]
Słupszczanka zamówiła w aptece lek dla ojca. Gdy przyszła go odebrać, okazało się, że recepta jest już nieważna i medykamentu nie dostała.
Słupszczanka zamówiła w aptece lek dla ojca. Gdy przyszła go odebrać, okazało się, że recepta jest już nieważna i medykamentu nie dostała. mmkoszalin
Słupszczanka zamówiła w aptece lek dla ojca. Gdy przyszła go odebrać, okazało się, że recepta jest już nieważna i medykamentu nie dostała. Ma żal do farmaceutów, że nie poinformowali o tym wcześniej.

Tata kobiety ze Słupska choruje na nowotwór prostaty. Co kilka tygodni, w ściśle określonym terminie, musi przyjmować specjalistyczny lek. Jego córka poszła z receptą do apteki w Galerii Słupsk 13 sierpnia.

- Aptekarka receptę przyjęła. Powiedziała, że leku nie ma na stanie i go zamówi. Kazała przyjść po odbiór za kilka dni - mówi słupszczanka.

- Jednak gdy 17 sierpnia przyszliśmy z tatą po lekarstwo, powiedziano nam, że lek przyszedł, ale go nie dostaniemy, bo recepta straciła ważność 15 sierpnia. Tylko dlaczego nikt nas o tym nie poinformował, przyjmując receptę? Tata jest poważnie chory. Aby leczenie było skuteczne, musi przyjmować medykament zawsze o konkretnej porze. Nie dość, że potraktowano nas nieprofesjonalnie, to jeszcze narażono ojca na pogorszenie stanu zdrowia. Obdarzyłam aptekę zaufaniem, a nie usłyszałam nawet słowa przepraszam. Przecież gdyby 13 sierpnia farmaceutka powiedziała mi, że taka jest sytuacja, to poszłabym po lek do innej apteki.

Kierownik słupskiej apteki w galerii handlowej przyznaje, że do takiej nieprzyjemnej sytuacji doszło, ale twierdzi, że przepisy były nie do przeskoczenia.

- Ten pacjent przyjmuje lek nie od dziś i wie, że specyfik nie leży na półce w aptece. Normalnie kosztuje 850 złotych, a na receptę - 3,50 złotego. Nikt nie trzyma tak drogich leków, są sprowadzane na zamówienie - mó­wi Dorota Kolos, kierownik apteki.

- Pracownica mogła zwró­cić uwagę na datę na recepcie, gdy ją przyj­mowała do realizacji, ale do głowy jej nie przyszło, że ktoś może zamawiać taki lek na ostatnią chwilę. Recepta była ważna do 15 sierpnia, a ten dzień był przecież ustawowo wolny od pracy. Pacjent miał miesiąc na realizację recepty, a w rozmowie z nami przyznał, że zawsze zwleka z wykupieniem leku, bo nie wie, jak go przechowywać. Tymczasem on nie wymaga żadnych szczególnych warunków. Nie trzeba nawet trzymać go w lodówce.

Kierowniczka przyznaje, że w szczególnych sytuacjach apteka, która jest rozliczna przez NFZ z terminowej realizacji recept, na własną odpowiedzialność wydaje lek i wysyła receptę do lekarza z prośbą o jej odnowienie.

- Tylko że tym razem pacjenci przyszli po lek w sobotę, a dokument wystawił lekarz z Koszalina, który tego dnia nie pracował i nie mogliśmy się z nim skonstatować, żeby ustalić taką procedurę - dodaje Dorota Ko­- los. - Klienci obdarzają nas zaufaniem, ale zaufanie jest obopólne, my też jesteśmy przekonani, że postępują odpowiedzialnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza