Ares ma pięć lat, ale wygląda jak stara schorowana psina. Płakać się chce, jak patrzy komuś prosto w oczy. Ma tak schorowane stawy, że ledwie trzyma się na nogach.
Lewą łapę ma całkiem niewładną. Z niedożywienia - zapadnięte boki. Waży dwa razy mniej niż zdrowy owczarek niemiecki. Wyniki badania krwi wykazały, że pies ma anemię. Jest wycieńczony.
Mieszkał w szopie przy śmietniku, wciskając się między puste butelki i puszki. Latem i zimą, a z taką ciężką chorobą powinien być zabierany na noc do domu.
- Pojechaliśmy po psa ze strażą gminną. Wzięliśmy go od domowników na leczenie - mówi Renata Cieślik, szefowa SOZ. - Właścicielki nie było w domu. Skontaktowała się ze mną później. Twierdziła, że pies nie chce jeść i był w jeszcze gorszym stanie.
Jeśli właścicielka nie zrzeknie się psa, po leczeniu Ares wróci do Dębiny. Jednak SOZ będzie kontrolować, jak wygląda opieka nad nim.
- Brak słów. Ludzie, nie róbcie tego swoim zwierzętom - apeluje Renata Cieślik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?