Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaniedbanie ze strony słupskiego szpitala? Zdaniem rodziny potrąconego pieszego - tak

Wojciech Nowak
Wojciech Nowak
Wracamy do sprawy potrąconego pieszego, o której pisaliśmy na początku marca. Okazało się, że stan 61-letniego mężczyzny jest dużo gorszy, niż to określono bezpośredniego po wypadku.
Wracamy do sprawy potrąconego pieszego, o której pisaliśmy na początku marca. Okazało się, że stan 61-letniego mężczyzny jest dużo gorszy, niż to określono bezpośredniego po wypadku. Archiwum
Wracamy do sprawy potrąconego pieszego, o której pisaliśmy na początku marca. Okazało się, że stan 61-letniego mężczyzny jest dużo gorszy, niż to określono bezpośredniego po wypadku. Wstępnie określone przez słupski szpital niegroźne obrażenia okazały się poważne – i to bardzo. Dzisiaj potrąconego pieszego czeka długa rehabilitacja.

We wtorek, 8 marca, na przejściu dla pieszych przy ulicy Kilińskiego w Słupsku potrącony został 61-letni mężczyzna. Na miejsce wypadku policja została wezwana około godz. 16.30, gdzie policjanci wstępnie ustalili, że do zdarzenia tego doszło, ponieważ 69-latek kierujący samochodem marki Renault, nie ustąpił pierwszeństwa idącemu przez przejście dla pieszych 61-latkowi. Kierowcy zatrzymano prawo jazdy, a jego samochód został poddany oględzinom, podobnie jak miejsce wypadku. Mundurowi sporządzili dokumentację fotograficzną i prowadzą czynności w kierunku wypadku drogowego.

Natomiast potrącony pieszy trafił tego dnia do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Janusza Korczaka w Słupsku przed godz. 17, gdzie wykonano mu RTG obu przedramion oraz tomografię komputerową głowy. W szpitalu mężczyzna spędził jedną noc, ponieważ w środę rano, kiedy pisaliśmy o tym wypadku na łamach „Głosu”, Marcin Prusak, rzecznik prasowy szpitala, poinformował nas:

- Potrącony mężczyzna trafił do naszego szpitala we wtorek, około godziny 17, ze stwierdzoną raną głowy oraz powierzchownymi ranami ramienia. Jego zdrowiu i życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo, w związku z czym mężczyzna opuścił szpital dzisiaj rano.

Według wypisu z dnia 9 marca u mężczyzny rozpoznano „inne i nieokreślone urazy głowy, powierzchowny uraz przedramienia oraz stwierdzono złamanie innych kości czaszki i twarzoczaszki”.

Powrót na SOR i jedno pytanie

W czwartek rano, 10 marca, córki potrąconego mężczyzny zgłosiły się do naszej redakcji z uwagami odnośnie artykułu.

- W artykule pada stwierdzenie, że ojciec został wypuszczony do domu, ponieważ jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Przecież to jest skandal! W tej chwili porusza się na wózku inwalidzkim, nie jest w stanie z niego wstać, nie rusza rękoma. W gruncie rzeczy potrzebuje całodobowej opieki. Jakim cudem wypuszczono go ze szpitala? - mówiły.

- Kiedy 9 marca przywieziono ojca ze szpitala, to go nie poznałam. Wyglądał jak bezdomny. Wydaje mi się, że tak jak trafił z miejsca wypadku do szpitala, tak wrócił do domu. Zakrwawiony, brudny, w narzuconym byle jak ubraniu. Zalecono nam zmianę opatrunków, których nawet nie było – mówi dzisiaj pani Angelika, jedna z córek.

10 marca do ojca wezwano lekarza rodzinnego, ponieważ stan mężczyzny się pogarszał. Ten, widząc stan potrąconego pieszego, nakazał jego natychmiastowy powrót do szpitala.

Dopiero po trafieniu drugi raz do słupskiego SOR mężczyzna przeszedł kolejne badania. Po nich stwierdzono „zwichnięcie, skręcenie i naderwanie stawów i więzadeł na poziomie szyi oraz złamanie kości łonowej”. W tym miejscu rodzina pacjenta zadaje jedno zasadnicze pytanie: „Dlaczego nie wykonano tych badań dwa dni wcześniej?”.

Operacja i ponad trzy tygodnie w szpitalu

Tutaj historia potrąconego pieszego się nie kończy. 10 marca został on przyjęty i jednocześnie wypisany z SOR - trafił na oddział neurochirurgiczny. Po przyjęciu na ten oddział wspomniane wyżej „zwichnięcie, skręcenie i naderwanie stawów i więzadeł na poziomie szyi” ustąpiło miejsca „chorobie krążka międzykręgowego szyjnego z uszkodzeniem rdzenia kręgowego”. Konsekwencją tego stanu rzeczy był niedowład czterech kończyn, co z kolei znalazło swój finał na stole operacyjnym.

- To jest nie do pomyślenia. Jakim cudem wypuszczono do domu człowieka, który kilka dni później wraca do szpitala, ale tym razem na kilkugodzinną operację? Ojciec nadal nie chodzi, sam nie zje, nic przy sobie nie zrobi. W tej chwili nadal jest na oddziale neurochirurgii, ale ma zostać wypisany do oddziału rehabilitacji neurologicznej – relacjonowała nam 18 marca pani Angelika.

Do tego wypisu doszło 28 marca, a na oddziale rehabilitacji mężczyzna był do 4 kwietnia – tego dnia wypisał się ze szpitala na własne żądanie. Podsumowując - w szpitalu spędził (od daty drugiego przyjęcia) razem 25 dni – zamiast, jak za pierwszym razem, jednej nocy.

- Wspólnie z ojcem i resztą sióstr doszliśmy do wniosku, że równie dobrze może wrócić do domu, gdzie będzie się na pewno czuł lepiej psychicznie, bo przecież i dla nas, i dla niego, ten wypadek to straszna tragedia. Tamtego dnia, 8 marca, po prostu wyszedł na spacer z psem. Na dzień dzisiejszy jest człowiekiem, który leży w łóżku i potrzebuje nieustannej opieki. Lekarze powiedzieli nam, że nigdy nie będzie już w pełni sprawny, ale mamy nadzieję, że dzięki rehabilitacji jego stan poprawi się chociaż na tyle, by mógł sam jeść, umyć się, może znowu wyjść na spacer – mówi nam dzisiaj pani Angelika.

Co dalej? Rodzina mężczyzny zamierza skierować sprawę do sądu

- Chcemy walczyć. Naszym zdaniem w słupskim szpitalu doszło do zaniedbania i będziemy chciały to udowodnić. Niech szpital odpowie chociażby, dlaczego wypuszczono naszego ojca do domu, dlaczego nie przeprowadzono wszystkich badań zaraz po przywiezieniu go z wypadku? Dlaczego potraktowano go jak statystykę? - pytają córki.

O odniesienie się do sprawy poprosiliśmy Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Janusza Korczaka w Słupsku. Ten, po ponad dwóch tygodniach oczekiwania, odpowiedział w następujący sposób:

„Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Janusza Korczaka w Słupsku sp. z o.o. nie może odnieść się do opisanej przez dziennikarza Głosu Pomorza sprawy, ponieważ nie wpłynęła oficjalna skarga ze strony pacjenta. Wszystkie informacje dotyczące pacjentów są objęte tajemnicą zawodową. W związku z powyższym bez zgody pacjenta szpital nie będzie ujawniać żadnych informacji dotyczących udzielonych mu świadczeń zdrowotnych”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza