Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapomniany pomnik ofiar słupskiej filii obozu koncentracyjnego Stutthof

Redakcja
To miejsce przy ulicy Kołłątaja w Słupsku nie świadczy o tym, że słupszczanie pamiętają o ofiarach wojny.
To miejsce przy ulicy Kołłątaja w Słupsku nie świadczy o tym, że słupszczanie pamiętają o ofiarach wojny.
Pomnik upamiętniający słupską filię słynnego obozu koncentracyjnego w Stutthofie jest powodem do wstydu. I to dla wszystkich mieszkańców miasta. Czas to zmienić.

Tydzień temu opublikowaliśmy wspomnienia prawdopodobnie ostatniego żyjącego wię-źnia obozu koncentracyjnego w Stutthofie, który przebywał także w Słupsku od lipca 1944 do lutego 1945.
W latach 60. poszukiwano byłych więźniów ze Słupska, ale Okręgowa Komisja Badań Zbrodni Hitlerowskich nie dotarła do żadnego świadka. Podejrzewano, że wszystkie 700 osób, które były osadzone w Słupsku, zostało zamordowanych.

Wspomnienia Chaima Kozienieckiego, które ukazały się nakładem muzeum w Stutthofie - jedynego więźnia, który był w Słupsku w latach wojny, wskazują na to, że osadzonych ewakuowano najpierw do Gdańska, a później z powrotem do Stutthofu.

Sam Kozieniecki cudem przeżył wojnę, m.in. kolejną ewakuację więźniów barkami przez Bałtyk, gdzie przez kilkanaście dni pił tylko mocz. Dziś mieszka w Givatayim. Jego wspomnienia pokazują obóz słupski jako faktyczny obóz koncentracyjny, gdzie nie było żadnej taryfy ulgowej dla nikogo.

Znajdował się on na terenach starej wagonowni w Słupsku, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się hipermarket "Kaufland". Kozieniecki opisuje m.in. egzekucję pięciu więźniów w 1944 roku, oskarżonych o kradzież tytoniu z transportów, które szły na front. Zostali powieszeni. "Powiesili ich, jednego po drugim. Jeden z nich płakał i wołał, że on chce jeszcze żyć, że on jest jeszcze taki młody. Za to, że odważył się to powiedzieć, dostał jeszcze przed powieszeniem kopnięcia po całym ciele. Po powieszeniu musieliśmy jeszcze dość długo stać na baczność, aż w końcu pozwolili nam pójść do pracy".

W 1971 roku dla uczczenia pomordowanych przy ulicy Kołłątaja wzniesiono obelisk z czarnego granitu szwedzkiego, częściowo szlifowanego z okolicznościowym napisem. Projektantem był Mirosław Jaruga. Wykonawcą Kazimierz Seweryn Schulz.

W trakcie budowy hipermarketu "Kaufland" obelisk jednak przesunięto. Stracił on swoją dawną ekspozycję. Dziś wygląda jak niepotrzebny element małej architektury. - Faktycznie nie wygląda to dobrze - przyznaje Edward Iwański, plastyk miejski.

- Zdecydowanie jestem za tym, by to zmienić. Sygnał jednak musi pójść od komisji kultury. Całość wymaga zmiany otoczenia, aby rzeczywiście wyglądało to jak miejsce pamięci. - Wystąpię z interpelacją w tej sprawie do prezydenta miasta Macieja Kobylińskiego. Faktycznie jest tak w Słupsku, że od jakiegoś czasu stawiamy nowe obeliski, a zupełnie zapominamy o tych, które już stoją - stwierdza Jerzy Rosiński, radny słupski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza