Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żarnowiec to dobry wybór

Rozmawiał Zbigniew Marecki
Jan Ryszard Kurylczyk.
Jan Ryszard Kurylczyk. Fot. Krzysztof Tomasik
Rozmowa z Janem Ryszardem Kurylczykiem, byłym wojewodą pomorskim, który w latach osiemdziesiątych XX wieku przygotowywał budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej.

Jan Ryszard Kurylczyk

Jan Ryszard Kurylczyk

- działacz PZPR, były wojewoda słupski i pomorski. Ukończył studia na Wydziale Budownictwa Politechniki Koszalińskiej, a także budownictwo elektrowni jądrowych na Politechnice Gdańskiej. Pracował w różnych firmach związanych z energetyką, m.in. w Elektrowni Żarnowiec.

W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku odpowiadał pan za przygotowanie budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu. Jak pan odebrał wczorajszą informację rządu, że ta miejscowość znalazła się na czele listy możliwych lokalizacji, gdzie może powstać nasza pierwsza elektrownia jądrowa?
- To jest logiczna decyzja, bo Żarnowiec ma bardzo dobre położenie. Obok funkcjonuje pompowo-szczytowa elektrownia wodna, która tworzy świetny duet z elektrownią jądrową. Ze względu na to, że już tam przygotowywano budowę elektrowni jądrowej, są gotowe opracowania dotyczące jej oddziaływania na środowisko i konieczne badania geologiczne. Dzięki temu można zaoszczędzić pieniądze i czas związany z przygotowaniami, co obecnie jest bardzo wskazane. Poza tym na północy Polski nie ma elektrowni i trzeba ten brak uzupełnić, bo potrzeby energetyczne naszego regionu rosną.

Zgłosi się pan tam do pracy, aby dokończyć dzieło?
- Jestem już w wieku przedemerytalnym, a na takiej budowie powinni pracować ludzie w wieku do 45 lat. Chętnych uprzedzam, że nie wystarczą studia politechniczne, ale trzeba także ukończyć specjalistyczne studia podyplomowe. Pod tym względem nic się nie zmieniło od lat osiemdziesiątych. Sam natomiast mogę służyć radą i doradztwem, bo nadal zajmuję się zagranicznymi projektami związanymi z energią jądrową.

Elektrownie jądrowe w naszym kraju ciągle jeszcze kojarzą się z awarią w Czarnobylu. Dlatego sporo osób obawia się budowy elektrowni jądrowej w Polsce?
- Rozumiem te obawy, ale teraz żyjemy już w innych czasach. Przy budowie elektrowni jądrowych wykorzystuje się nowoczesne i bezpieczne technologie. Musimy też pamiętać, że prąd z elektrowni jądrowej jest tańszy niż ten z elektrowni węglowych. Nie bez znaczenia jest i to, że w naszym kraju dominują elektrownie węglowe, które będą coraz kosztowniejsze, bo za kilka lat Unia Europejska będzie wymagała od nas stosowania kosztownych technologii związanych z usuwaniem związków siarkowych. I jeszcze jedno: mamy spore pokłady uranu, który jest niezbędnym paliwem do elektrowni jądrowej.

Nie obawia się pan protestów ze strony ekologów?
- Na pewno będą, bo młodzi mają to do siebie, że lubią oprotestowywać kontrowersyjne decyzje. No cóż, trzeba z nimi rozmawiać i przedstawiać im ważne argumenty, bo teraz cały świat przekonuje się do energetyki atomowej.

Skąd może pochodzić technologia, która zostanie wykorzystana przy budowie polskiej elektrowni jądrowej?
- O tym trudno już teraz mówić. Najpierw musi zapaść ostateczna decyzja lokalizacyjna. Ona będzie podejmowana w kraju, ale musi zostać skonsultowana z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Sądzę jednak, że będziemy wykorzystywać reaktor wodny, bo jeszcze nowocześniejsze technologie kanadyjskie byłyby dla nas za drogie. Żałuję tylko, że reaktory jądrowe, które prawie 30 lat temu były już w Żarnowcu, trafiły do Finlandii i na Węgry, gdzie służą do dziś. Z powodu zaprzestania ówczesnej inwestycji jesteśmy teraz mocno opóźnieni w rozwoju energetyki atomowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza