Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarzut próby zabójstwa pięciolatki pod znakiem zapytania. Proces o katowanie bliźniaczek

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Rozprawa przed Sądem Okręgowym w Słupsku o usiłowanie zabójstwa pięciolatki i znęcanie się nad bliźniaczkami
Rozprawa przed Sądem Okręgowym w Słupsku o usiłowanie zabójstwa pięciolatki i znęcanie się nad bliźniaczkami Bogumiła Rzeczkowska
Przed Sądem Okręgowym w Słupsku miał zakończyć się proces Daniela P., oskarżonego o usiłowanie zabójstwa pięcioletniej córeczki swojej konkubiny i znęcanie się nad dziećmi, a także matki dziewczynki, która odpowiada za pomocnictwo. Jednak opinia biegłej z zakresu medycyny sądowej zmieniła bieg sprawy.

29-letni obecnie Daniel P. odpowiada przed Sądem Okręgowym w Słupsku za usiłowanie zabójstwa pięcioletniej dziewczynki oraz znęcanie się nad nią i jej siostrą bliźniaczką. Na ławie oskarżonych zasiada także matka małych ofiar - 26-letnia Klaudia K., oskarżona o pomocnictwo. Prokuratura Okręgowa w Słupsku przedstawiła jej taki zarzut, ponieważ kobieta pozwalała na znęcanie się nad jej dziećmi. Była świadkiem agresji jej konkubenta wobec dziewczynek. Jednak pomimo ciążących na niej obowiązkach rodzicielskich, nie zrobiła nic, by uchronić dzieci przed przemocą. Rozprawa jest częściowo niejawna, gdy omawiane są kwestie, które mogłyby godzić w dobro dzieci.

Tragedia w domu Daniela P. i Klaudii K. w Siemirowicach w gminie Cewice wydarzyła się 22 maja 2020 roku. Wtedy doszło do eskalacji działań konkubenta matki. Według śledztwa Daniel P. i Klaudia K. tworzyli związek partnerski i opiekowali się czwórką małoletnich dzieci. Troje to dzieci Klaudii K. z jej poprzedniego związku, jedno – wspólne. Po urodzeniu się wspólnego dziecka partnerów w 2019 roku w ich związku pojawił się kryzys. Daniel P. zaczął agresywnie zachowywać się wobec dwóch bliźniaczych córek Klaudii K., karząc je oraz krzycząc na nie bez powodu. Z biegiem czasu agresywne zachowania Daniela P. wobec dziewczynek nasilały się i zaczął on je bić rękoma i kopać nogami po całym ciele. Właśnie dwa lata temu w maju Daniel P., wielokrotnie uderzając dziewczynki rękoma po całym ciele, u jednej z nich spowodował liczne obrażenia ciała, w tym ciężkie i realnie zagrażające jej życiu, w szczególności w postaci wielomiejscowych stłuczeń głowy z krwiakiem w obrębach mózgu oraz obrażenia nerki i wątroby, a u drugiej dziewczynki - lekkie obrażenia ciała w postaci powierzchownych obrażeń i stłuczeń głowy.

Prowadzący śledztwo prokurator Jacek Kamiński uznał, że takie działanie wobec skatowanej bezbronnej i nieporadnej ze względu na wiek dziewczynki, zmierzało do pozbawienia jej życia. Biegli z zakresu medycyny sądowej stwierdzili, że obrażenia ciężko zranionej dziewczynki groziły jej kalectwem oraz naraziły ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Przed śmiercią uchroniło ją to, że została szybko przewieziona z Lęborka do gdańskiego szpitala. Dlatego też Daniel P. odpowiada za znęcanie się nad obiema dziewczynkami oraz za usiłowanie zabójstwa jednej z nich wraz ze spowodowaniem ciężkich i lekkich obrażeń u bliźniaczek.

W czasie śledztwa Daniel P. nie przyznał się i wyjaśniał, że jedynie niegroźnie „klepnął” dziewczynki, co było jego nerwową reakcją na ich niegrzeczne zachowanie. Przed sądem z kolei przyznał się do znęcania i bicia dzieci, ale stwierdził, że nie chciał zabić jednej z sióstr. W śledztwie Klaudia K. także się nie przyznała i stwierdziła, że nigdy nie była świadkiem przemocy fizycznej jej partnera wobec jej dzieci. W sądzie powiedziała, że w maju 2020 roku nie zareagowała jak powinna. Żałowała tego. Stwierdziła, że kary wobec dzieci Daniel P. zaczął stosować dopiero na początku maja. Widziała tylko klapsy, a Daniel P. powiedział jej, że raz użył pasa. Próbowała z nim rozmawiać na ten temat, aby ratować związek. Wierzyła, że się zmieni.
- W ostatnim tygodniu w maju widziałam siniaki. Pojedyncze zasinienia na twarzy. Nie wyglądało to tak tragicznie jak tego ostatniego dnia – mówiła na pierwszej rozprawie.

Tymczasem na sali sądowej pojawiły się wątpliwości co do opinii biegłych na temat obrażeń. W związku z tym sąd powołał biegłą Dorotę Pieśniak z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, która sporządziła opinię. Podczas ostatniej rozprawy biegła podtrzymała ją i szczegółowo opisywała charakter oraz okoliczności, w jakich mogły powstać obrażenia u dziewczynek. Sprawiły to urazy mechaniczne zadane z dużą siłą, ręką obcą, pięścią lub przy użyciu twardego tępokrawędzistego narzędzia. Dziecko, które trafiło do szpitala, miało ich znacznie więcej. Były to krwiaki przymózgowe podtwardówkowe, podbiegnięcia krwawe i otarcia naskórka na czole, policzkach, małżowinie usznej, wylewy na pośladkach i nogach.
- Mogły powstać w następstwie ściskania, chwytania ręką twarzy, od paska skórzanego, metalowego pierścionka, od przysuwania twarzy po szorstkiej, chropowatej powierzchni – wyliczała biegła. - Urazom wewnątrzczaszkowym nie towarzyszyły złamania. Obrażenia nie stanowiły zagrożenia życia dziecka i nie było podstaw do interwencji neurochirurgicznej.

Biegła stwierdziła, że krwiaki nie zagrażały życiu, były na etapie wchłaniania się, a siniaki na ciele powstały w różnym czasie, bo miały różny stopień gojenia. Obrażenia te naruszyły czynności ciała i rozstrój zdrowia dziecka na dłużej niż siedem dni, a pozostałe na czas poniżej siedmiu dni. Jednak dziewczynka była narażona na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia podczas zdarzenia i na cięższe skutki, bo uraz dotyczył mózgu, a sytuacja była dla niej niebezpieczna.
- To, że nie wystąpiły ciężkie następstwa, nie znaczy, że uraz pozostanie bez wpływu na układ nerwowy. Mogą pojawić się neurologiczne skutki – mówiła Dorota Pieśniak.

Podobny mechanizm działania dotyczy drugiej dziewczynki, u której urazy spowodowały rozstrój zdrowia na czas nie dłuższy niż siedem dni. W tej sytuacji, gdy opinia zmienia sytuację, obrona i oskarżenie poprosiły o przełożenie mów końcowych, aby dokładnie zapoznać się z protokołem z rozprawy. Także sąd uprzedził o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynów, ponieważ należy rozważyć, czy Daniel P. powinien odpowiadać za próbę zabójstwa czy spowodowanie obrażeń.

Na początku śledztwa Daniel P. i Klaudia K. trafili do aresztu. Kobieta wyszła na wolność, ponieważ była w ciąży. Daniel P. nadal jest tymczasowo aresztowany. Oskarżeni dotychczas nie byli karani sądownie. Jeśli sąd nie zmieni kwalifikacji prawnej, Danielowi P. grozi kara od 8 do 15 lat, kara 25 lat albo kara dożywotniego pozbawienia wolności. Klaudii K. - kara do 8 lat pozbawienia wolności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza