Słupska prokuratura rejonowa postawiła zarzuty właścicielowi śmigłowca, który rozbił się w miejscowości Czysta w maju poprzedniego roku. Zdaniem śledczych, rolnik Jan G. powinien odpowiadać z dwóch paragrafów.
- Pierwszy dotyczy narażenia na bezpośrednią utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu - tłumaczy Krzysztof Młynarczyk, słupski prokurator rejonowy.
- Drugi to niedopełnienie obowiązków rejestracji śmigłowca w rejestrze cywilnych statków powietrznych oraz dopuszczenie do lotu śmigłowca, choć jego stan nie pozwalał na latanie. Janowi G. grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Zobacz także: Koło Słupska rozbił się helikopter (zdjęcia, wideo)
Przypomnijmy, że śmigłowiec MI 2 rozbił się w maju poprzedniego roku, kiedy na wysokości około 250 metrów zawiodły silniki. Leciało nim siedem osób, w tym dwoje dzieci. Większość nie odniosła poważnych obrażeń. Jeden z pasażerów doznał lekkiego urazu głowy. Podczas śledztwa okazało się, że feralny lot był nielegalny, a maszyna od lat nie była zarejestrowana.
Jego właściciel dopiero uczył się pilotażu, a w dniu wypadku za sterami miał siedzieć emerytowany major armii amerykańskiej, w dodatku bez polskiej licencji. Obcokrajowiec zarzutów jednak nie usłyszał. Powód? Nie stawił się w prokuraturze, ale - jak nas zapewniono - jest poszukiwany. Nie wystawiono za nim jednak żadnego listu gończego. - Na pewno użyjemy takiej metody poszukiwawczej, która będzie skuteczna - zapewnił nas wczoraj prokurator Młynaczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?