Pacjenci byli wyrozumiali.
Pracownicy szpitali w regionie popierają strajkujących kolegów, ale się do nich nie przyłączyli - ani w Bytowie, ani w Człuchowie. W Lęborku zamknięte były jedynie dwie poradnie - diabetologiczna oraz endokrynologiczna.
Za to w Słupsku zastrajkowali lekarze niemal ze wszystkich oddziałów. Na większości pracowali tylko lekarze dyżurni.
- Pracujemy w trybie ostrodyżurowym, na oddziale jestem jedynie ja. Planowe zabiegi, a było ich trochę, przełożyliśmy za dwa tygodnie - mówi Mirosław Gromnicki, ordynator oddziału laryngologicznego w słupskim szpitalu.
Podobnie było na kardiologii. - Nie pracuje dziś pracownia hemodynamiczna, w której wykonujemy koronarografie, czyli badanie, które ma na celu znalezienie miejsca, w którym są zwężone tętnice wieńcowe. Przełożyliśmy sześć takich planowych badań. Przesunęliśmy też wizytę dziesięciu pacjentów w poradni kardiologicznej - mówi Zbigniew Kiedrowicz, ordynator oddziału kardiologicznego.
Z kwitkiem odeszło też 14 pacjentów zapisanych do poradni endokrynologicznej. Nie pracowała też pracownia RTG.
Normalnie pracowali lekarze jedynie na chirurgii onkologicznej. Przy pracy w poradni nefrologicznej zastaliśmy też Bogdana Hryniewicza, ordynatora oddziału nefrologicznego. - Nie miałem serca, aby nie przyjść. Na wizytę czeka się nawet kilka miesięcy, a wielu pacjentów jest przyjezdnych. Nie mogłem ich zawieść. Na oddziale też lekarze pracują normalnie, bo wykonujemy dializy i nie możemy ich przerwać - wyjaśnia Hryniewicz.
Pacjenci byli raczej wyrozumiali. - Trafiłem na oddział w nocy z pękniętym wrzodem żołądka. Od razu mnie zoperowano. Dziś opieka też jest dobra. Popieram ten strajk, bo specjalistom, którzy wykonują tak odpowiedzialną pracę, należą się większe pieniądze - mówi Bogusław Życiński z Kołczygłów, który leży na oddziale chirurgii ogólnej.
W poniedziałek rozpocznie się strajk bezterminowy. Minister zdrowia zaproponował już premierowi pakiet zmian, które mają zreformować służbę zdrowia.
Rozmowa
Wojciech Galla
jest przewodniczącym Związku Zawodowego Lekarzy w Słupsku.
z Wojciechem Gallą, przewodniczącym Związku Zawodowego Lekarzy w Słupsku.
- Co jeśli nie znajdą się pieniądze na podwyżki dla lekarzy?
- Nie chodzi głównie o pieniądze, ale o mądrą reformę zdrowia.
- Na czym powinna ona polegać?
- Nie jestem politykiem. Jestem chirurgiem i potrafię ratować życie. Od ratowania służby zdrowia są mądrzejsi ode mnie. Wiem, że jest źle i trzeba to zmienić. Na pewno nakłady na służbę zdrowia są zbyt niskie.
- Co jeśli wasz strajk niczego nie zmieni?
- Decyzję podejmie zarząd główny związku. Mam nadzieję, że nie będziemy brać się za bary i sprawdzać, kto dłużej wytrzyma. Może się okazać, że wtedy jedyną metodą będzie masowe zwolnienie się z pracy wszystkich lekarzy.
- Powie pan "goodbye Poland"?
- Zastanawiam się, w Wielkiej Brytanii lekarz zarabia kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Trzyma mnie tu jedynie rodzina. Synowi trudno byłoby się zaklimatyzować w obcym kraju, z kolei nie chciałbym być w domu tylko w weekendy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?