Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbyt drogo i niezbyt ładnie: czyli remont zabytkowych budynków w Ustce

Łukasz Capar
Remont budynku ul. Marynarki Polskiej 62. Kontrowersje wobec traktowania zabytków w Ustce rosną.
Remont budynku ul. Marynarki Polskiej 62. Kontrowersje wobec traktowania zabytków w Ustce rosną. Łukasz Capar
- Mieliśmy zabytek, a mamy styropian - mówi Krzysztof Otoka z Ustki, współwłaściciel lokalu przy ul. Marynarki Polskiej 62. - I jeszcze jego remont jest niewłaściwie rozliczony.

Zarzuty wobec remontu, nad którym pieczę sprawowało Usteckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego to bardzo długa lista. Podstawowy - budynek stracił swój charakter.

- Za remont zapłaciliśmy jak za mercedesa, ale obiecano nam dużego fiata, ostatecznie wyszedł z tego trabant - stwierdza Krzysztof Otoka.

Przykładowo według dokumentacji, ściana frontowa budynku miała zachować swój charakter, a istniejący tynk jest przeznaczony do bezwzględnego zachowania.

Faktycznie wykonawca położył na tynku dwunastocentymetrowy styropian, później dodał jeszcze dwa kolejne centymetry i dołożył sztukaterię.

- Z budynku zrobił się więc termos. Zimą będzie w nim zimno, a latem gorąco
- stwierdza Otoka. - Za to mamy ponoć zapłacić dodatkowe 18 tysięcy złotych. Bo sam remont obciążył wspólnotę na sto tysięcy złotych.

Kolejny zarzut - w trakcie remontu ocieplono dodatkowo ścianę, choć nie było tego w projekcie. W dzienniku budowy w ogóle nie ma śladu tych prac. - A będziemy za to płacić my - stwierdza Otoka.

Kolejna sprawa to koszty. Ustczanin, porównując kolejne wersje kosztorysów remontu, wykrył m.in., że daszek nad wejściem do klatki schodowej od podwórka miał kosztować aż cztery tysiące złotych. Tymczasem w pobliskim hipermarkecie można taki dostać za 650 zł. Albo na przykład - barierka, która została oznaczona w kosztorysie jako nowa, a w rzeczywistości pozostała stara. Następna kwestia to cena styropianu - zbyt wysoka w porównaniu z tymi, które obowiązują w marketach budowlanych.
Co ciekawe Edward Rokosz, prezes UTBS stwierdza, że nie będzie się zajmował zarzutami Otoki.

- To jest kwestia zarządu wspólnoty. Budynek jest rozliczony, wszystko zapłacone. Nie widzę w tym żadnego problemu. Jeżeli ktoś chce kierować zawiadomienie do prokuratury, to niech kieruje - mówi Rokosz.

Tymczasem w takich sytuacjach, prawnie za wszystko odpowiada właśnie zarządca, czyli Usteckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego.

- Zrobię wszystko, by wyjaśnić te sprawę - zapowiada Otoka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza