Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdesperowana matka otrzymała pomoc. Synek zostanie z nią

Łukasz Capar
Pani Monika odebrała wczoraj część darów od czytelników "Głosu”.
Pani Monika odebrała wczoraj część darów od czytelników "Głosu”. Łukasz Capar
Dziesiątki telefonów i e-maili z całej Polski od osób oferujących pomoc. To odzew na nasz wczorajszy artykuł o ubogiej, zdesperowanej matce, która chciała oddać dziecko.

"Oddam synka w dobre ręce". Ogłoszenie już nieaktualne!

Ogłoszenie o treści "oddam dziewięciomiesięcznego synka w dobre ręce do adopcji otwartej" pojawiło się kilka dni temu w mieście. Ktoś poprzyklejał je w klatkach schodowych, m.in. przy ul. Filmowej i podał numer kontaktowy. Nawiązaliśmy kontakt z ogłoszeniodawcą. Pani Monika, 24-letnia samotna matka, wyjaśniła nam, że jest bez środków do życia, skończyły się jej pieluchy, nie ma też na jedzenie.

- Nie chcę, żeby Oliwier tak się męczył - tłumaczyła. - Ale do ośrodka adopcyjnego synka nie oddam, bo chcę móc go widywać.

Artykuł o zdesperowanej matce poruszył nie tylko mieszkańców Słupska. Dzwoniły zwłaszcza kobiety. Niektóre płakały ze wzruszenia. Pytały, jak można pomóc pani Monice, aby nie musiała oddawać synka obcym ludziom.

- Przeczytałam tekst w "Głosie" i wciąż płaczę... Sama jestem samotną matką. Wiem, co czuje ta kobieta. Muszę jej pomóc - mówiła pani Dorota ze Słupska. A pani Magdalena z Warszawy na jednym z forum internetowych skrzyknęła mamy z całej Polski. - O dramacie tej pani powiedziała mi koleżanka ze Słupska. Wolę pomocy wyraziło już kilkadziesiąt mam z całego kraju - powiedziała nam.

Właścicielka jednego z gospodarstw agroturystycznych pod Słupskiem zaoferowała pani Monice bezpłatny pokój i wyżywienie: dla niej i dla dziecka, w tym kozie mleko. Kilka osób przyniosło pampersy dla Oliwiera, kaszki i ubranka. Już wczoraj przekazaliśmy je pani Monice.

Pomóc chce także właściciel Salonu Kominków Aurora, który w sobotę organizuje festyn Wielkie Grillowanie w godzinach od 10 do 17 na ul. Portowej, przy drodze ze Słupska do Ustki. Zapowiedział, że wszystkie pieniądze ze sprzedaży grillowanych potraw podczas imprezy przekaże na potrzeby pani Moniki. Wczoraj trudno było się do niej dodzwonić, bo po naszej publikacji telefonowali do niej dziennikarze z całego kraju, a także z Radia Koszalin, w pobliżu redakcji którego rozwiesiła dramatyczne ogłoszenia.

- Nie wiedziałam, że to moje ogłoszenie wywoła taki odzew. Byłam zdesperowana, gdy je rozwieszałam. Już nie miałam na pieluchy, synek dosłownie pływał w moczu i płakał z głodu - powiedziała wzruszona dziewczyna, gdy w naszej redakcji pakowała do wózka dary przekazane przez czytelników. Uśmiechnęła się i podniosła do góry prawy kciuk. Na znak, że już jest dobrze. Oliwier zostanie z mamą.

Ojciec dziecka, do którego dodzwoniliśmy się wczoraj, nie chciał z nami rozmawiać.


Na jaką pomoc może liczyć samotna matka czytaj w dzisiejszym papierowym wydaniu "Głosu Pomorza" (10 maja)
Reportaż o matce, która z biedy chciała oddać dziecko w piątek w magazynie "Głosu"

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza