Wypowiedzenia złożyli wszyscy lekarze, którzy zatrudnieni są na tzw. kontraktach, czyli mają ze szpitalem podpisane umowy cywilno - prawne. A to połowa lekarzy pracujących w słupskim szpitalu, czyli około 90 osób. To lekarze niemal ze wszystkich oddziałów - chirurdzy, neurochirurdzy, radiolodzy, urolodzy, anestezjolodzy.
Taka decyzja zapadła na zebraniu, które odbyło się w zeszłym tygodniu. Zdaniem Agnieszki Kluczewskiej, przewodniczącej słupskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, nie ma powodu do paniki.
- To tylko formalność. Lekarze musieli złożyć wypowiedzenia po to, aby móc podpisać nowe umowy na nowych zasadach i warunkach. Nie ma o czym mówić - ucina rozmowę.
Inaczej to widzą niektórzy lekarze.
- Nie jest dobrze, jeśli jednego dnia wypowiedzenia składa połowa lekarzy. To dowód nieumiejętnego postępowania dyrektora z pracownikiem. Za miesiąc szpital przestanie istnieć. Bo po kontraktowych zapewne odejdą lekarze etatowi - mówi jeden z lekarzy, który chciał pozostać anonimowy.
Dotarliśmy do lekarzy, którzy rzeczywiście złożyli wypowiedzenia. Jednym z nich jest Rafał Muchowski, neurochirurg.
- Z oddziału neurochirurgii wypowiedzenia złożyli wszyscy lekarze, z wyjątkiem ordynatora, który zatrudniony jest na stałą umowę. Taką decyzję podjęto na zebraniu ze związkami zawodowymi, bo jest to jedyna możliwość, aby wynegocjować lepsze warunki pracy i płacy - mówi dr Muchowski. - Możliwy jest jednak najczarniejszy scenariusz, jeśli propozycje dyrektora nie będą satysfakcjonujące - dodaje.
Co na to inni lekarze i dyrektor szpitala?
O tym napiszemy we wtorkowym, papierowym wydaniu Głosu Pomorza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?