Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zespół Szkół Technicznych w Ustce zostanie zlikwidowany

Marcin Prusak [email protected]
Ryszard Kwiatkowski, wiceburmistrz Ustki, próbował ratować ZST. Nie udało mu się.
Ryszard Kwiatkowski, wiceburmistrz Ustki, próbował ratować ZST. Nie udało mu się. Kamil Nagórek
- Wolę dopłacać do dojazdów uczniów do Słupska, niż dopłacać do ZST w Ustce - deklaruje Sławomir Ziemianowicz, starosta słupski. Wczoraj szkołę próbowali uratować nauczyciele, radni powiatowi i wiceburmistrz Ustki.

Wczorajszą sesję rady powiatu nietypowo zorganizowano w sali konferencyjnej słupskiej szkoły policji.

Przebieg posiedzenia też okazał się nietypowy, bo rozpalił emocje wśród zebranych gości, a to na sesjach powiatowych nie dzieje się często. Gorącą atmosferę wywołała dyskusja o likwidacji Zespołu Szkół Technicznych w Ustce.

Z dramatycznym ape­lem o niezamykanie placówki wystąpił Ryszard Kwiatkow­ski, wiceburmistrz Ustki.

- Nieutworzenie pierwszych klas w ZST to krok szkodliwy dla uczniów i całej Ustki - tłumaczy Kwiatkowski.

- Ucz­niowie będą musieli ponosić większe koszty dojazdów do szkoły. O prestiżu i randze takiego niewielkiego miasta jak Ustka decyduje liczba szkół ponadgimnazjalnych w mieście. Ustka jest perłą powiatu słupskiego, a likwidacja ZST spowoduje rysę na tej perle.

Swoje wystąpienie Kwiatkowski zakończył apelem do władz powiatu:

- Zweryfikujcie swoją decyzję i pozwólcie usteckiej młodzieży uczyć się w szkołach ponadgimnazjalnych w swoim mieście.

Wystąpieniem Kwiatkowskiego poczuł się urażony słupski starostwa Sławomir Ziemianowicz.

- Ton pouczający nie jest tutaj na miejscu - denerwował się. - Szkoda, że takiej wypowiedzi nie usłyszeliśmy w lutym (wówczas radni powiatu dyskutowali nad połączeniem usteckiego liceum ogólnokształcącego i ZST. Decyzji jednak nie podjęto - przyp. red.).

- Mówiłem wówczas, że niełączenie LO i ZST spowoduje zamknięcie ZST, bo nie będzie do niej chętnych. Ci radni, którzy wówczas zagłosowali przeciwko łączeniu obu szkół, niech tę sytuacje wezmą teraz na siebie.

Słupski starosta zaznacza, że decyzji w sprawie ZST nie zmieni.

- Po co utrzymywać szkołę, do której uczniowie nie chcą przychodzić - dowodził.

- Miejsca dla nich przygotowano w Zespole Szkół Agrotechnicznych, który ma lepszą bazę, lepszy poziom nauczania.

Tymczasem do słupskiego starostwa powiatowego wpłynęły wczoraj pierwsze podania rodziców uczniów, którzy chcieli uczyć się w pierwszych klasach ZST o zwrot kosztów dojazdu do słupskich szkół.

To odpowiedź na wczorajszą deklarację starosty Ziemianowicza, że woli on dopłacać do dojazdów niedoszłych uczniów ZST do Słupska, niż nadal utrzymywać tę placówkę, która przynosi straty.

Okazuje się, że uczniowie, którzy chcieli uczyć się w ZST w technikum hotelarskim i technikum mechanicznym, ma­ją problemy ze znalezieniem miejsc w Słupsku.

- W technikum hotelarskim mamy już komplet, więc nie możemy przyjąć więcej ludzi - tłumaczy Aldona Pląska, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Słupsku.

To jedyna szkoła publiczna w Słupsku, która szkoli hotela­rzy. Podobnie jest w słupskim mechaniku.
Ta placówka może przyjąć maksymalnie dwóch-trzech uczniów w klasach technikum pojazdów samochodowych, technikum mechatronicznym oraz w zasadniczej szkole zawodowej w klasie mechanicznej.

Wolne miejsca na wszystkich kandydatów do ZST czekają w Zespole Szkół Agrotechnicznych w Słupsku. Problem w tym, że w innych zawodach niż te, które wcześniej wybrali młodzi ustczanie, chcący się uczyć w ZST.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza