Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zeznawali projektanci, których podpisy podrobiono na projekcie akwaparku (wideo, zdjęcia)

Bogumiła Rzeczkowska
Przed sądem zeznaje Beata Lipowska, która ujawniła aferę z podpisami.
Przed sądem zeznaje Beata Lipowska, która ujawniła aferę z podpisami. Krzysztof Piotkowski
We wtorek przed słupskim sądem rejonowym zeznawali projektanci, których podpisy podrobiono na projekcie akwaparku.
Proces o sfałszowane podpisy pod projektem akwaparProces o sfałszowane podpisy pod projektem akwaparku.

Proces o sfałszowane podpisy pod projektem akwaparku

Jako pierwsza złożyła zeznania Beata Lipowska z Krakowa, inżynier instalator, od której zaczęło się śledztwo w sprawie podrobienia podpisów.

- W kwietniu 2011 roku przedstawiciel handlowy poprosił mnie o zmianę urządzeń w związku z realizacją akwaparku w Słupsku - zaczęła swoją relację.

- Wywołało to moje zdziwienie, bo nie projektowałam niczego w Słupsku. Na dowód tego, że jednak projektowałam, przysłano mi elektroniczną wersję projektu z moim nazwiskiem.

Wówczas inżynier i jej prawnik w liście zapytali urząd, czy jej nazwisko faktycznie figuruje w projekcie, którego nie jest ani autorem, ani weryfikatorem, czyli projektantem sprawdzającym czyjś projekt. - Co więcej, zaznaczyliśmy w piśmie, że jeśli tak, to nie powinno zostać wydane pozwolenie na budowę - dodała Lipowska.

Po otrzymaniu odpowiedzi z ratusza jej prawnik powiadomił prokuraturę. Na początku maja skontaktował się z Beatą Lipowską Sławomir G., właściciel biura projektowego, który teraz jest oskarżony o posługiwanie się sfałszowanymi projektami.

Inżynier Lipowska kiedyś z nim współpracowała.

- Zaczął opowiadać, że kiedyś startował w przetargu, korzystając z moich dokumentów, uprawnień i doświadczenia zawodowego, jakich warunki przetargu wymagały - kontynuowała inżynier. - Powiedział, że projekt wykonały inne osoby, ale urząd czy inwestor, jakoś tak to określił, zażądał, by osoby, których nazwiska podano w przetargu, znalazły się w projekcie. W tej dokumentacji moje nazwisko z podpisami czy bez w ogóle nie powinno się znaleźć. Świadek dodała, że w tabelce w projekcie jej branży były nazwiska całej kadry:

- Zadzwoniłam więc do Piotra Wielgosa, konstruktora. Był tak samo zaskoczony jak ja.

Beata Lipowska podkreślała też, że każdy autor projektu i sprawdzający biorą odpowiedzialność. W przypadku katastrofy budowlanej pytanie, kto jest odpowiedzialny, jest podstawowe. I jest też etyka zawodowa.

O szczegółach piszemy w jutrzejszym "Głosie"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza