Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgoda dla nowego przewoźnika niewygodna dla władz Słupska

Redakcja
Zdjęcie ilustracyjne.
Zdjęcie ilustracyjne. Łukasz Capar/Archiwum
Słupsk stawia na kolej i nie chce kolejnego przewoźnika na trasie Słupsk-Ustka.

Dwa autobusy zamiast jeździć na trasie, stoją na parkingu. Wszystko przez negatywną decyzję władz Słupska, na której suchej nitki nie zostawiło Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Chodzi o nowego przewoźnika Ana Express, który chciał wejść na rynek komunikacyjny w miejsce nieistniejącej już firmy Dana Express. Sprawę po raz pierwszy opisaliśmy na początku lipca.

Zagrożenie dla kolei

Sylwia Matusiak, właścicielka Any, od maja nie mogła doczekać się zgody na wykonywanie przewozów od Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku. Przeciwwskazań nie widział starosta. ZIM termin wydania decyzji przedłużał dwukrotnie. Powoływał się na przepisy mówiące o konieczności przeprowadzenia analizy rynku i weryfikację, czy wejście na rynek nowego gracza nie uszczupli oferty pozostałych firm.

Przeprowadzenie analizy zlecono zewnętrznej firmie z Redy. Wyszło, że Ana Expres stanowi zagrożenie. Dodatkowa i regularna linia między Słupskiem a Ustką miałaby wpłynąć negatywnie na... rentowność porównywalnych usług kolejowych. W efekcie wiceprezydent Słupska Marek Biernacki odmówił wydania zgody. Tymczasem transport kolejowy między Ustką a Słupskiem funkcjonuje, ale w okresie wakacji, a Ana chciała jeździć cały rok. Co więcej, jak podkreślano w odwołaniu od decyzji władz miasta, pozostali przewoźnicy na sezon uruchomili dodatkowe połączenia, bo ich autobusy zaczęły się przepełniać. Również to, że w 2015 roku działała Dana Express, nikomu nie przeszkadzało.

Kolegium odwołuje

Sprawę zbadało SKO, dla którego nie było wątpliwości. Zdaniem Kolegium urzędnicy ze Słupska nie ocenili sporządzonej analizy; zarzucono jej braki. Chodziło o okresowość transportu kolejowego. Wytknięto też braki w samej analizie. Uwagę zwrócono m.in. na fakt, że badanie napełnienia pojazdów prowadzone było z perspektywy przystanku, a nie z wnętrza pojazdu. Również to, że same badania wykonano raptem dwukrotnie (22 czerwca i 12 lipca) „co budzi wątpliwości co do ich wiarygodności”. Finalnie decyzję władz miasta uznano za niepopartą materiałem dowodowym. Co teraz? - Czekamy - mówi Sylwia Matusiak. - Nasze autobusy stoją na parkingu opłacone i gotowe do jazdy. W mojej ocenie SKO dało urzędnikom w słupskim ratuszu dwie możliwości: wydać w końcu zgodę albo wykonać jeszcze jedną, tym razem rzetelną analizę rynkową.

Władze Słupska nie ukrywają, że chcą reaktywacji połączeń kolejowych na trasie Słupsk--Ustka. A kolej wyparły z rynku autobusy. Jednak zwrot w stronę torów skupił się na razie tyko na jednym nowym przewoźniku. Pozostałym pozwolenia wydano lata temu.

Czy kolej jest lepsza niż autobusy? - Uważam, że tak - nie ukrywa wiceprezydent Marek Biernacki . - Jeśli my planujemy modernizację linii kolejowej 405, przy której będą dodatkowe przystanki, to po to, aby odciążyć drogę.

- A może to rynek powinien regulować takie sprawy jak ta? - dopytujemy.

- W tym rzecz, że nie. Kolej utrzymuje się nie dlatego, że jest rentowna, bo w większości się do niej dopłaca. To świadome działanie. Do autobusów w mieście też dopłacamy. W przypadku komunikacji zbiorowej receptą nie jest rynek. Potrzeba interwencji publicznej - mówi Biernacki.

Wkrótce ratusz ma zlecić ponowną analizę sytuacji rynkowej w tej sprawie. Wówczas wyda decyzję.

Oglądaj także: Poniedziałkowa konferencja R. Biedronia - autobus oklejony nowym logo Słupska

Czytaj także:

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza