Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł artysta Henryk Jachimek. „Słupski Nikifor” miał 77 lat

Kinga Siwiec
Kinga Siwiec
fot. Kazimierz Rolbiecki
Zmarł Henryk Jachimek – „Słupski Nikifor”, wyjątkowy artysta, od lat związany z Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku praz Klubem Plastyka im. Stefana Morawskiego. Był przedstawicielem tak zwanego „malarstwa naiwnego”, a jego prace cechuje swoisty wdzięk i ciepło. Obecnie w Młynie Zamkowym wisi wystawa jego prac, niestety – ze względu na wprowadzone obostrzenia, niedostępna dla zwiedzających. Wspomnieniem o artyście podzieliła się z nami Dominika Gonciarz z Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.

Wspomnienie Dominiki Gonciarz o Henryku Jachimku

W poniedziałkowy poranek, 9 listopada, dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci Henryka Jachimka, niezwykłego artysty, malarza, człowieka...

Henryk Jachimek znany był głównie jako artysta Pomorza Środkowego, od ponad 40 lat związany z Klubem Plastyka im. Stefana Morawskiego. Fachowcy określają go jako wspaniałego kolorystę i klasyfikują jako reprezentanta sztuki naiwnej, w której najważniejsza jest osobowość, wrażliwość i talent, z którym się urodził. Najbardziej znanym przedstawicielem tego nurtu w Polsce był Nikifor Krynicki. Dlatego też Henryk Jachimek, jako regionalny przedstawiciel tego nurtu, nazywany jest „Słupskim Nikiforem”.
Urodził się 27 lipca 1943 roku w Niemczech, w miejscowości Altkarbe (dziś Stare Kurowo w województwie lubuskim), dokąd jego rodzice wywiezieni zostali na roboty przymusowe. Miał siedmioro rodzeństwa. Ze względu na jego słabe zdrowie, w obawie przed odebraniem dziecka, rodzice oddali Henryka na tymczasowe wychowanie starszej kobiecie – Niemce, która spokrewniona była z zarządcą majątku, w którym pracowali rodzice. W 1945 roku rodzina Jachimków powróciła do Polski osiedlając się na Ziemiach Zachodnich w Pieńkowie. Tutaj otrzymali niewielkie gospodarstwo rolne i zagrodę położoną w pobliżu ogromnego pałacu.

ZOBACZ TAKŻE: Rozmowa tygodnia. Katarzyna Sygitowicz o przenosinach SOK

Henryk był dzieckiem delikatnym i wrażliwym, często chorował – nie nadawał się do ciężkiej pracy na roli. Dzieciństwo nie kojarzyło mu się z okresem beztroskim, gdyż wszystkie dzieci Jachimków musiały pomagać w gospodarstwie. Dzieci wiejskie, ale i dorośli, uważali Henryka za „odmieńca”, ponieważ był inny – małomówny, nie umiał się bić z kolegami, stronił od dziewcząt. Do problemów natury fizycznej, dołączyły kwestie emocjonalne. Ciągle odzywały się traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Od najmłodszych lat zdradzał zdolności plastyczne, zauważono to już w szkole – z rysunku zawsze miał stopnie celujące. Chęć tworzenia czuł w sobie od zawsze: „pamiętam jak z zapałem rysowałem na starych gazetach. Jednym z pierwszych obrazków jakie pamiętam była syrenka, którą namalowałem w wieku 6 lat”. Ponieważ uwielbiał malować, miał zostać malarzem pokojowym: „po ukończeniu 7 klas rodzice oddali mnie na naukę do malarza pokojowego w Darłowie. Malowałem kamieniczki przy rynku, kawiarenki”. Wojsko odsłużył w Ustce – wspomnienia z tego okresu są dla niego do dzisiaj koszmarem. O jego nieprzeciętnych zdolnościach wiedziano w okolicy. Został dekoratorem sklepowych wystaw i zasłynął jako uczestnik konkursów na najpiękniejszą witrynę organizowanych przy okazji corocznych Festiwali Pianistyki Polskiej. Jego aranżacje nie miały sobie równych, niejednokrotnie brał za nie pierwsze nagrody. Wówczas to twórczością plastyczną Jachimka zainteresował się instruktor do spraw plastycznych, Stefan Morawski, z Wojewódzkiego Domu Kultury. Dzięki jego opiece i przyjaźni Henryk Jachimek uzyskał poczucie swojej wartości i właściwą ocenę swoich poczynań twórczych. Zostaje członkiem Klubu Plastyka Amatora oraz bierze czynny udział w wystawach, plenerach i przeglądach plastycznych.

Henryk Jachimek swoje ciężkie życie usiłował rekompensować malowaniem. W swoich obrazach często wracał do wspomnień z dzieciństwa spędzonego na wsi w pobliżu tajemniczego pałacu, zawodów jeździeckich, którym się przyglądał jako chłopiec, gospodyń krzątających się przy codziennych zajęciach i wiejskich dziewczyn. Na jego obrazach są to zawsze piękne, korpulentne blondynki, hojnie obdarzone wdziękami. W pobliżu wsi była kiedyś stadnina i konie stały się przedmiotem jego ogromnej fascynacji. Obrazy Jachimka są pełne uroku i ciepła, są urzekająco piękne. Malowane z nieporadnością dziecka, zadziwiają oryginalnością, świeżością spojrzenia, niekonwencjonalnymi ujęciami i kolorystyką.
Artysta do końca był aktywny, czynnie uczestniczył w życiu artystycznym regionu i nie tylko. Brał udział w licznych plenerach, konkursach, w których niejednokrotnie sięgał po najwyższe nagrody. W ostatnim Konkursie Sztuki i Rękodzieła, który organizowany był w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku w 2018 roku, został wyróżniony w kategorii malarstwo, a jego obraz „Wesele Krasnoludków” został zakupiony do zbiorów muzeum.

Jego ostatnia, jak się okazało, wystawa indywidualna pt. „Słupski Nikifor. Henryk Jachimek i jego malowany świat”, prezentowana jest obecnie w Młynie Zamkowym i będzie dostępna do końca stycznia 2021 roku. Jest niewielkim przeglądem jego twórczości, prezentujemy 67 prac artysty. Zgromadzone na wystawie obrazy pochodzą ze zbiorów Muzeum Zachodniokaszubskiego w Bytowie, Słupskiego Ośrodka Kultury, Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku i ze zbiorów prywatnych.
W naszej pamięci Henryk Jachimek pozostanie jako niezwykły artysta, wrażliwy człowiek i prawdziwy przyjaciel muzeum, z którym zaprzyjaźniony był od wielu lat.

Dominika Gonciarz, pracownik Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza