Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiana telefonu firmowego na prywatny kosztowała słupszczankę ponad trzy tysiące złotych

Aleksander Radomski
Zdjęcie poglądowe.
Zdjęcie poglądowe. Archiwum
Zmiana abonamentu komórkowego z firmowego na prywatny może kosztować nawet trzy tysiące złotych. Nie ważne, że formalności dokonywała osoba bez uprawnień.

To miał być jeden z ostatnich rachunków w Plusie. Pani Agnieszka, lekarka, chciała przenieść się do konkurencji. W salonie firmowym dowiedziała się, że w tej sieci komórkowej musi jeszcze pozostać przez miesiąc. Formalności dopełnił pracownik salonu. Dopiero później przyszła faktura.

- Na początku myślałam, że to jakaś pomyłka - mówi pani Agnieszka. - Rachunki za telefon płacę maksymalnie na 150 złotych miesięcznie, a tu naliczono mi kilka tysięcy. Po sprawdzeniu bilingów okazało się, że koszty spowodował smartphone, który sam łączył się z internetem. To jedno konkretne połączenie razem z abonamentem i podatkiem wyceniono na trzy tysiące złotych. W odpowiedzi na fakturę poszła reklamacja. Czytelniczka argumentowała, że była przekonana, że numer zmienia właściciela, a nie taryfę w której pakiet internetowy był zawarty.

Napisała, że nie poinformowano jej o tym fakcie. Wyjaśnienia jednak nie wystarczyły, a Plus reklamację odrzucił. - Dopiero później dowiedziałam się, że pracownik, który mnie obsługiwał, pracował tego dnia sam, nie miał uprawnień i korzystał z kodów i haseł należących do koleżanki z pracy. Dzięki nim miał dostęp do systemu komputerowego - mówi klientka sieci.

Zobacz także: W salonie Play kupił kradziony telefon. Teraz ma kłopoty

- To prawda - przyznaje sprzedawca (nie chce by podawać jego dane). - Poproszono mnie o pomoc, bo jeden z pracowników miał urlop, a drugi zachorował. W tej konkretnej sprawie konsultowałem się telefonicznie z koleżanką. Komputer żądał ode mnie zmiany taryfy, choć do wyboru proponował tylko te już nieaktualne, których nie ma w cennikach.

Ustaliliśmy, że klientka i tak chce przejść do innej sieci i włączyliśmy tę najniższą. Nie wiedzieliśmy, że w tej taryfie nie ma pakietu internetowego. Sporządziłem umowę, którą podpisała koleżanka, a dzień później odebrała klientka. Później telefon się zaktualizował i przyszedł rachunek. Plus wie o umowie sporządzonej przez sprzedawcę bez uprawnień od czytelniczki.

Sieć jednak nie odnosi się do tego faktu w kolejnych odpowiedziach na pisma reklamacyjne. Pisze za to, że po przeprowadzonej analizie kwestionowane połączenia zostały poprawnie rozliczone na fakturze. Podkreśla, że umowa jest dokumentem wiążącym, a to: "złożony na niej podpis daje podstawę do twierdzenia, iż przed jego złożeniem Klient zapoznał się z treścią umowy". W salonie, nie chciano z nami rozmawiać, na temat udostępniania kodów. Odesłano nas wyżej do jego właściciela, czyli firmy Inter Consult.

- Zabraniamy takich praktyk - zaznacza Artur Pacholski, członek zarządu. - Wydaliśmy nawet kodeks handlowy, który wyraźnie o tym mówi. Wyciągniemy konsekwencje. Zdaniem Marka Zapolskiego, słupskiego rzecznika praw konsumentów, to Inter Consult, a nie Plus powinien być adresatem reklamacji. Z kolei Agnieszka Popławska z Federacji Konsumentów sądzie, że w tej konkretnej sprawie niewiele można zrobić. Powód? - Podpisując się pod umową zgadzamy się, na oferowane nam warunki - mówi Popławska.

- Również te zawarte w dodatkowych cennikach i regulaminach. Idąc do salonu powinniśmy wygospodarować sobie tyle czasu, aby móc zapoznać się z wszystkimi zapisami również tymi wydrukowanymi tzw. małym druczkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza