Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znana słupska piekarnia po 50 latach kończy działalność

Zbigniew Marecki [email protected]
Piekarnia państwa Janta-Lipińskich działała od 1956 roku niezmiennie przy ul. Armii Krajowej w Słupsku.
Piekarnia państwa Janta-Lipińskich działała od 1956 roku niezmiennie przy ul. Armii Krajowej w Słupsku. Kamil Nagórek
[video:http://get.x-link.pl/5956a5d4-c8e3-2a3c-34e8-f99d99f4ac0d,3e1db0c9-f638-19fc-3b84-7333cc825368,embed.html width:640 height:360]

- Już nie widzę sensu dalszego prowadzenia naszej piekarni, bo nie pomaga nam ani państwo, ani miasto. Dochody są coraz niższe, a koszty rosną - mówi Stanisława Janta-Lipińska, która z mężem Karolem i jego bratem Franciszkiem prowadzi tę firmę od 1979 roku.

Nie ukrywa, że decyzja rodziny zapadła pod wpływem zimowej podwyżki czynszu, którą wprowadziły władze miejskie. - Poza tym rząd zapowiada podwyżkę ceny gazu. Dobijają nas także liczne w mieście Biedronki, które oferują bardzo tanie pieczywo. To samo robi nasz bezpośredni konkurent, który uruchomił swój sklep na ulicy Armii Krajowej - wylicza Stanisława Janta -Lipińska.

Piekarnię w 1956 roku uruchomił Bronisław Janta-Lipiński, który przystosował do tej działalności pomieszczenia po dawnej piekarni funkcjonujących jeszcze przed II wojną światową.

- Przez lata inwestowaliśmy w ten obiekt. Miasto jedynie pobierało czynsz, a gdy chcieliśmy ją wykupić na własność, w ratuszu zaproponowano nam cenę po 4,5 tysiąca złotych za metr. Dziękuję Bogu, że nie zdecydowaliśmy się na wykup po takich stawkach, bo nikt by od nas za tak duże pieniądze piekarni nie odkupił. Teraz, po 48 latach pracy, przejdę na emeryturę. Nie będzie ona wysoka, ale przynajmniej już nie będę musiała drżeć, czy co miesiąc starczy mi pieniędzy na wszystkie opłaty i wynagrodzenia dla pracowników - dodaje właścicielka piekarni.

Obecnie firma zatrudnia trzech pracowników. Przez lata wykształciła wielu piekarzy i cukierników.

- Piekarz to zawód ciężki, ale niskopłatny. Nic więc dziwnego, że ludzie odchodzą albo wyjeżdżają do pracy poza granicami kraju. Niestety, zarówno polityka państwa, jak miasta prowadzi do tego, że z rynku eliminuje się lokalnych rzemieślników, którzy nie mają szans sprostać bardzo taniej konkurencji z Biedronek, gdzie na miejscu piecze się wcześniej mrożone bułki i chleby - podkreśla Janta-Lipińska.

Według niej coraz gorzej układa się także współpraca z małymi, lokalnymi sklepami, bo ich zamówienia na pieczywa maleją, a nie zawsze mają pieniądze na bieżące rozliczenie z dostawcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza