Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znęcali się nad kolegami w domu dziecka

Andrzej Gurba [email protected]
Prokurator Krzemianowski zaznacza, że nie dochodziło do drastycznych aktów przemocy.
Prokurator Krzemianowski zaznacza, że nie dochodziło do drastycznych aktów przemocy. sxc.hu
Dwóch podopiecznych domu dziecka w podbytowskiej Rzepnicy przez kilka miesięcy znęcało się psychicznie i fizycznie nad kolegami. Takie są ustalenia prokuratury, która właśnie sporządziła akt oskarżenia.

Dochodzenie w tej spra­wie było prowadzone od kilku miesięcy, ale policja, jak i prokuratura o tym do tej pory nie informowały. Dopiero teraz po sporzą­dzeniu aktu oskarżenia poinformowały media.

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła w połowie maja tego roku Katarzyna Wirkus, dyrektorka Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych, która objęła stanowisko z końcem kwie­t­nia tego roku.

- Niespełna 18-letni podopieczny tej placówki usłyszał zarzut znęcania się psychicznego i fizycznego nad czterema osobami, w tym trzema małoletnimi. W momencie popełniania czynów miał ukończone 17 lat, a więc odpowie przed sądem jak dorosły. Za te czyny grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności - mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy w Bytowie. Drugi agresywny podopie­czny ma 16 lat, a więc nim zajmie się sąd rodzinny.

Podopieczni domu dziec­ka w Rzepnicy, nad którymi znęcano się, mają 14,15, 16 i 18 lat. Prokurator Krzemianowski zaznacza, że nie dochodziło do drastycznych aktów przemocy. To było popychanie, kopanie, naśmiewanie się, obrażanie w wulgarny sposób, wyzywanie rodziców dzieci.

- Trzeba przy tym przyznać, że zachowania obu nastolatków były nacechowane złą wolą. Można to w pew­nym sensie przyrównać do wojskowej fali - mówi Krzemianowski. Z ustaleń prokuratury wynika, że do znę­cania dochodziło od stycznia do maja tego roku.

K. Wirkus nie chce rozmawiać o szczegółach sprawy. Mówi tylko, że kiedy została szefową placówki i dowiedziała się o zachowaniach obu podopiecznych, to od razu zareagowała, zawiadamiając policję i przenosząc obu nastolatków do innych domów. Zarówno 17-, jak i 16-latek po jakimś czasie jednak wrócili do placówki.
- Zmienili się. Poza tym ma­my wzmożony dozór. Zatru­dniłam też dodatkowego psy­chologa - oznajmia Wirkus.

W prokuraturze dowiedzieliśmy się, że wychowawcy z placówki mieli bagatelizować zgłaszane im zachowania. - Nie chcę tego komentować. Jest wewnę­trzne postępowanie wyjaśniające - mówi Wirkus.

Placówkę w Rzepnicy uruchomiono jesienią ubiegłego roku. To jeden z trzech małych domów dziecka w powiecie bytowskim (są jeszcze w Gostkowie i Tuchomiu), które powstały po likwidacji dużego domu dziecka w Bytowie. Podkreślano wtedy, że w małych placówkach bę­dzie rodzinna atmosfera.
Kontrolę w placówce ma przeprowadzić wojewoda pomorski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza