Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żniwa w regionie koszalińskim

Irena Boguszewska [email protected] Tel. 94 347 35 99
Żniwa w regionie koszalińskimNa skoszenie wszystkich zbóż potrzeba z sześć - siedem dni dobrej, czyli bezdeszczowej pogody.
Żniwa w regionie koszalińskimNa skoszenie wszystkich zbóż potrzeba z sześć - siedem dni dobrej, czyli bezdeszczowej pogody. sxc.hu
Przez wiele dni co i raz padało. Rolnicy zamiast zbierać dojrzałe zboża, bezradnie spoglądali w niebo. I na pola, na których deszcz niszczył ich plony.

Adam Gołębiewski z Borkowic z gminie Będzino uprawiał w tym roku 50 ha zbóż. Żniwa zaczął dopiero w piątek, wcześniej nie pozwalał na nie deszcz.
- Zacząłem kosić pszenicę ozimą. Zawiozłem ją do Stoislawia. Sprzedałem ją, ale z dużą stratą. Miała 20 % wilgotności, więc dostałem po 870 zł za tonę. Gdyby była sucha, uzyskałbym 990 zł - mówi A. Gołębiewski. - Zboża jeszcze nie są całkiem dojrzałe, ale trzeba z nimi uciekać, bo przy takiej pogodzie nie dojrzeją ani nie wyschną, tylko zaczną najpierw tracić jakość, a potem pleśnieć lub gnić.

Pan Adam ma swój kombajn. Na skoszenie wszystkich zbóż potrzebuje z sześć - siedem dni dobrej, czyli bezdeszczowej pogody.
Leszek Dydyna razem z synami, w sumie w trzech gospodarstwach pod Darłowem, mają około tysiąca hektarów zbóż. Do ich zbioru posiadają trzy własne kombajny. Przy bezdeszczowej ładnej pogodzie, gdy koszą od rana do rosy, czyli do czasu kiedy wieczorem rosa osiada na roślinach, są w stanie zdjąć nawet 80 hektarów.

Dotychczas takie dni, w których kombajny mogły bez przeszkód pracować, były tylko dwa. W pozostałych wyskakiwali na pola, gdy rośliny przeschły i po krótkim czasie, gdy zaczęło padać, musieli wracać do gospodarstw. Mokre zboża nie dają się kosić.

- Żniwa na dobre się jeszcze u nas nie zaczęły - mówi Leszek Dydyna. - Gdyby nie suszarnie, to w ogóle nie mielibyśmy skoszonego ani hektara. A mamy jedną suszarnię własną i drugą dzierżawimy. Suszymy zboża i na to ponosimy potężne koszty, ale bez tego nie mielibyśmy co robić z zebranym mokrym ziarnem. Na szczęście ceny zbóż w tym roku są niezłe, a myślę, że będą jeszcze lepsze.

Dydynowie na razie sprzedali jęczmień browarny, część rzepaku i trochę żyta. Większość zbóż zamierzają zatrzymać w gospodarstwie i poczekać na lepsze ceny. Liczą, że jesienią wzrosną, bo w całej Polsce pogoda utrudnia zbiory i zbóż konsumpcyjnych jest mało. Zboża paszowe zostawiają dla swoich świń.

- Plony w tym roku są różne. Zboża ozime uszkodził zimą mróz, a jare - czerwcowa sześciotygodniowa susza - mówi rolnik. - Żyta hybrydowe dają po 60 - 7-0 q z ha, pszenica, która przezimowała dobrze - 60 q. Najgorzej wygląda pszenica ozima.

Z przebiegu żniw zadowolony jest Albin Badower, prezes Przedsiębiorstwa Zbożowo-Młynarskiego w Stoisławiu. Skupił już 20 tys. ton zbóż, czyli połowę tego, co zamierzał zgromadzić w sierpniu i wrześniu. Potem do grudnia chce przyjąć jeszcze około 60 tys. ton.

- Zboża są dobrej jakości, bnie mamy problemów, aby je kupić. Ceny w tym roku są wysokie. Mimo to ceny mąki pozostaną na tym samym pozoimie, a mąka żytnia być może nawet potanieje - zapowiada prezes Badower.

Za tonę pszenicy Stoisław płaci teraz 990 zł (w roku ubiegłym 800-850 zł), za tonę żyta - po kolejnej obniżce - 760 zł, jęczmienia - 800 zł i owsa - 750 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza