Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zobacz, ile musi wycierpieć karp, zanim trafi na wigilijny stół

Zbigniew Marecki
Pani Zofia sprzedaje karpie.
Pani Zofia sprzedaje karpie. Kamil Nagórek
Karp to w Polsce jeden z głównych symboli wigilii i świąt. Rzadko jednak zastanawiamy się, co odczuwa, nim znajdzie się na naszym stole.

nasz komentarz

nasz komentarz

Śmieszy mnie nagła świąteczna troska o los biednych karpi. Ludziom tuż przed Bożym Narodzeniem robi się ich szkoda, podczas gdy codziennie w podobnych warunkach zabija się dziesiątki tysięcy kurczaków, świń czy innych zwierząt, które później ze smakiem zjemy, w ogóle nie zastanawiając się, jak zginęły. Gdyby wprowadzić zakaz kupowania żywych karpi, to skąd mielibyśmy pewność, że nie cierpią? Zmieniłoby się tylko jedno - nie musielibyśmy patrzeć, jak ledwo dyszą w ciasnych pojemnikach. Niemniej, przypadkowa grudniowa kontemplacja nad marnym żywotem karpi to już chyba jeden ze stałych elementów przedświątecznej "szopki".

Karp musi sporo wycierpieć od momentu, gdy hodowcy zaczynają je odławiać w stawach hodowlanych. Każde pociągniecie siecią odczuwa jako walkę o życie.

- Kolejny stres wiąże się z transportem w dużym zagęszczeniu, bo wtedy ryby tracą ochronny śluz i naturalną barierę przed mikroorganizmami - tłumaczy Janusz Odrowąż, ichtiolog z Uniwersytetu Szczecińskiego.

- Później następuje przerzucanie z basenu do basenu w niemiłosiernym stresie biologicznym, bo ryby odczuwają zmiany parametrów chemicznych wody oraz szok termiczny. W rezultacie pod koniec pobytu w basenach sklepowych znajdują się w stanie krytycznego wyczerpania. W takim stanie przerzucone ponownie do "naturalnego środowiska" muszą zginąć.

Ponowny szok termiczny i chemiczny może je natychmiast zabić. Dlatego odradzałbym wypuszczanie karpi do jezior.Tym bardziej, że osłabiony organizm, pozbawiony dużej ilości śluzu, a często też pokaleczony, jest narażony na inwazje różnych chorób - bakteryjnych, wirusowych, pleśniawek) i pasożytów, które dodatkowo go wykończą.

Dlaczego więc hodowcy dostarczają do sklepów żywe karpie?

- Przyczyna jest prosta. W Polsce nadal wiele osób uważa, że na wigilijny stół najlepiej nadają się karpie żywe, oprawiane tuż przed uroczystą kolacją. Poza tym takie nieoprawione ryby są tańsze, a dla wielu osób to jest ciągle ważny argument - mówi współwłaścicielka jednego ze sklepów rybnych w Słupsku.

Tymczasem na przykład w Niemczech już od lat sprzedaje się wyłącznie karpie oprawione i najczęściej w formie filetów. Czy organizacje związane z ochroną zwierząt mogłyby na to wpłynąć?

- Żywy karp to nasza polska tradycja, którą powinniśmy eliminować. Możemy to zrobić sami, zmieniając nasze konsumenckie przyzwyczajenia. Już widać, że wiele osób kupuje filety zamiast karpia, którego trzeba oprawić, bo to się bardziej opłaca finansowo. Lepiej jest także kupować pstrąga, bo on się mniej męczy niż karp - uważa Barbara Aziukiewicz, prezes słupskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Jej zdaniem w przyszłości należałoby wpisać do ustawy o ochronie zwierząt także zapisy dotyczące formy sprzedaży karpia i innych ryb.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza