Cambrian Patrol to coroczne międzynarodowe ćwiczenie wojskowe z ponad sześćdziesięcioletnią tradycją.
- Jednostki uczestniczące w zmaganiach pokonują 65-kilometrowy dystans w czasie krótszym niż 48 godzin, wykonując w tym czasie liczne, postawione przed nimi zadania mające wykazać umiejętności specjalistyczne, które były weryfikowane w surowych warunkach Gór Kambryjskich i bagiennych terenach środkowej Walii. Jest to ten sam teren na którym odbywa się słynna selekcja do SAS - mówi kpt. Witold Sura, rzecznik prasowy WOT.
Ćwiczenie ma na celu zwiększenie zdolności operacyjnych jednostek biorących w nim udział.
- W tegorocznej edycji uczestniczyło 127 zespołów z całego świata - głównie z Wielkiej Brytanii i krajów wspólnoty brytyjskiej. W tak doborowym gronie znaleźli się też terytorialsi z 7. Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej, którzy byli jedynym zespołem żołnierzy niezawodowych biorącym udział w rywalizacji - mówi kpt. Sura.
Zawody polegały na wykonaniu patrolu rozpoznawczego podczas którego realizowano szereg ocenianych zadań.
- "Frago" otrzymaliśmy o 03:30, musieliśmy przygotować trasę, sprzęt, zbudować makietę terenu, postawić swój rozkaz bojowy i wyruszyć. Dystans który pokonaliśmy to około 70km. Trasa została ustalona przez organizatorów tak, aby teren górzysty był jak najbardziej wymagający. Obciążenie, z którym szliśmy to 35 kg plus broń. Pokonanie trasy zajęło nam 41h a łączny czas bez snu liczony z dojazdem to 76h – mówi dowódca polskich żołnierzy biorących udział w ćwiczeniu.
Zadania jakie musieli pokonać to CBRN, symulacja medyczna z wieloma poszkodowanymi, rozminowanie, kierowanie ogniem artylerii – „Call For Fire”, rozpoznawanie typów i rodzajów wozów bojowych, postępowanie z jeńcami, przeprawianie się przez zbiornik wodny oraz – co najistotniejsze - ataki sekcji piechoty w nocy.
Żołnierze do realizacji tego zadania używali noktowizji, aby zdobyć przewagę i większą liczbę punktów. Do wsparcie służyły im karabiny maszynowe z ostrą amunicją. Dodatkowym utrudnieniem było to, że żołnierze podczas ćwiczenia nie mogli korzystać z GPS-ów, telefonów i żadnej innej elektroniki a jedzenie było limitowane. Zdanie raportu z patrolu w formie pisemnej i ponadgodzinne szczegółowe pytania przed trzema oficerami kończyło zawody.
- Zawody kończyliśmy całkowicie wyczerpani. Mimo wszystko moi żołnierze z uśmiechem na ustach twierdzili, że daliby radę w jeszcze cięższych warunkach, co wprawiło angielskich żołnierzy w niemałą konsternację – dodał dowódca zespołu.
Żołnierze 7. Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej finalnie zdobyli brązowy medal, co jest ogromnym sukcesem, zważywszy na fakt, że byli w całej stawce jedynymi żołnierzami niezawodowymi. Swoją wolą walki, zaangażowaniem a przede wszystkim wysokimi umiejętnościami pokazali, że niczym nie ustępują innym formacjom udowadniając jak wysoki poziom szkolenia prezentują żołnierze z Wojskach Obrony Terytorialnej. Warto zaznaczyć, że niektóre zespoły rezygnowały z rywalizacji już na piątym kilometrze, nie wytrzymując trudności terenu i obciążenia.
Ale to nie zawody były w tym wyjeździe najważniejsze.
- Dwa tygodnie spędziliśmy na ćwiczeniach z 3. Batalionem Rangersow. Zajęcia były bardzo wymagające: biegi z obciążeniem, marsze na długich dystansach, poznawanie ich procedur, sprawdziany z pływania – to tylko niektóre z ćwiczeń jakie wykonywaliśmy pod okiem brytyjskich żołnierzy. Najważniejsze jednak były realizowane zajęcia z taktyki lekkiej piechoty takich jak ataki sekcji, planowanie działań, dowodzenie w walce. Z pewnością wyciągnęliśmy z tych lekcji wiele cennych informacji i nabyliśmy ogrom umiejętności, które pomogą nam jeszcze lepiej służyć Ojczyźnie – zakończył dowódca pododdziału ćwiczących terytorialsów.