Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze też cykliści. Na rowerze

Ireneusz Wojtkiewicz [email protected]
Dopisała rowerowa latorośl sposobiąca się do rekonstrukcji działań zbrojnych
Dopisała rowerowa latorośl sposobiąca się do rekonstrukcji działań zbrojnych Ireneusz Wojtkiewicz
Obie formacje mają się ku sobie i to od lat. W ich historii nie brak przykładów braterstwa broni i chwalebnych czynów zbrojnych wojskowych kolarzy.

Dlatego nie ma co się dziwić, gdy cywilni rowerzyści na widok wojska stają jak wryci i upamiętniają te spotkania na tle współczesnego uzbrojenia, nie mającego już nic wspólnego z obecną cyklistyką. Ale nie bądźmy tacy pewni, że rowery to wojskowy lamus i nie wrócą do służby.

Taka oto refleksja się nasunęła podczas niedawnej wystawy uzbrojenia na słupskim Placu Zwycięstwa z okazji ćwierćwiecza 7 Pomorskiej Brygady Obrony Wybrzeża im. generała Stanisława Grzmot – Skotnickiego, czyli niebieskich beretów. Nie musiałem pozować z rowerem na tle wojska, inni to robili bardziej skutecznie. Nie brakło rowerowej latorośli sposobiącej się do związanych z historią wojska polskiego widowisk rekonstrukcyjnych. Sam też odjechałem w przeszłość sprzed ok. pół wieku, kiedy służąc w 28 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Redzikowie, uzbrojonym wtedy w dwusilnikowe naddźwiękowe odrzutowce MiG 19, doświadczałem jak gotowość bojowa zależna jest od… roweru. Takiego nawet z dolnej półki produktu PaFaRo, Łucznika, „Ukrainy’, czy zwykłego składaka, ale na chodzie, czyli sprawnego całodobowo. To były rowery głównie prywatne, zapewniające kadrze podoficerskiej i oficerskiej, a często też dowódczej jak i samym pilotom regulaminową mobilność.

Jako wojskowi odbywający dwuletnią służbę przeważnie na piechotę mocno ale niegłośno kpiliśmy, że od rowerów zależy funkcjonowanie Układu Warszawskiego. Z perspektywy czasu widać, że w tamtych warunkach nie było nic lepszego od rowerów do codziennego pokonywania kilkukilometrowych odległości pomiędzy hangarami, krańcami pasa startowego i dróg kołowania oraz stanowiskami, m.in. składowania i przeglądów uzbrojenia rakietowego wspomnianych samolotów. Przed dwoma laty objechałem rowerem Redzikowo według ogrodzenia bazy antyrakietowej USA w budowie. Wyszło ponad 20 km, co daje pewne pojęcie o rozległości tego obszaru.

Warte przypomnienia są też inne, starsze wieści o kolarstwie zbrojnym, którego doświadczenia bojowe zapewne służą współczesnym oddziałom wojskowych cyklistów. Chodzi głównie o sformowany w 1891 roku a rozwiązany dopiero w 2003 r. szwajcarski regiment wojskowy. Uznany jako wzór do naśladowania przez współczesne wojska obrony terytorialnej, posługujące się bojowymi rowerami. Odpornymi m.in. na uszkodzenia ogumienia, gdyż jest ono wypełniane specjalną pianką poliuretanową, a nie powietrzem ulatującym przy byle uszkodzeniu. Z tym się wiąże bolesna nauczka Anglików, którzy w liczbie 90 tysięcy żołnierzy w 1941 roku bronili Singapuru przed inwazją 20 tysięcy Japończyków na rowerach. Przestrzelili im ogumienie, ale nacierający zerwali gumy z kół i kontynuowali natarcie na gołych obręczach, czyniąc łoskot niczym armia czołgów. Przerażeni tym hałasem obrońcy skapitulowali, czym się wielce skompromitowali wobec wojska na rowerach.

Wojska rowerowe korzystają także z doświadczeń cywilnych cyklistów. To np. mechanizmy przekładniowe i tzw. balonowe ogumienie ułatwiające jazdę w trudnym terenie, po bezdrożach. Tworzone nowe rodzaje wojsk desantowych na rowerach korzystają ze wspomagania napędu mini silnikami elektrycznymi. Takimi, które wykryto w rowerach sportowych i uznano jako środki wymagające działań antydopingowych.

O innych zaletach wojskowych rowerów piszemy w ramce obok. Tymczasem internet się zaśmiewa z inspekcji niemieckiej pani minister w batalionie grenadierów pancernych na rowerach. Mam poważne wątpliwości, czy tam wszystko jest do śmiechu.

Zalety wojskowego roweru

Jako pojazd napędzany siłą nóg obywa się bez paliwa, co ma kapitalne znaczenie w przypadku nagłych przerw w dostawie głównie ropy naftowej, powodujących unieruchomienie taboru pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi. Do kolejnych zalet należą duża mobilność roweru oraz łatwość jego transportowania. Dzięki tej pierwszej zalecie rower przystosowany do działań militarnych może poruszać się z prędkością 15 – 40 km/h i w zależności od dodatkowego obciążenia i kondycji wojskowego cyklisty pokonywać dystans do 150 km jednorazowo. Co do drugiej zalety, to karierę wojskową robi specjalny, lekki rower terenowy – składak, zwany. „Paratrooper”. Ze względu na lekkość i funkcjonalność może stanowić osobiste wyposażenie żołnierza desantowego. Ponadto istotna jest zaleta ciszy i niewydzielania ciepła podczas jazdy, co prawie uniemożliwia wykrycie roweru przez radar. Dodatkowo utrudnia to specjalna odzież wojskowego cyklisty, ograniczająca emisję śladów cieplnych. Do kolejnych zalet należą też bezpieczeństwo użytkowania, ekonomia i łatwość obsługi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza