Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze wyklęci. Tablica ku czci "Łupaszki"

Zbigniew Marecki [email protected]
Tablica w hołdzie dowód­cy majora Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszka"
Tablica w hołdzie dowód­cy majora Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszka"
- Jestem szczęśliwy, że doczekałem czasów, kiedy możemy otwarcie oddawać hołd naszym bohaterom - mówi Cezary Jezierski, powstaniec warszawski, który dzisiaj weźmie udział w odsłonięciu pamiątkowej tablicy.

Tablica w hołdzie dowód­cy majora Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszka" oraz wszystkim żołnierzom 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, którzy walczyli z hitlerowskim okupantem i stali­nowskim totalitaryzmem o niepodległość ojczyzny, zostanie odsłonięta o godz. 18 w kościele św. Jacka. Ufundowali ją towarzysze broni z Armii Krajowej i wię­źniowie polityczni stanu wojennego.

Uroczystość ta odbędzie się po mszy za ojczyznę, którą z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych celebrował będzie w słupskiej świątyni ks. biskup Paweł Cieślik. Następnie Stowarzyszenie Kibiców Gryfa Słupsk poprowadzi patriotyczny marsz pod nazwą Pomorski Marsz Pamięci o Żołnierzach Wyklętych, który dotrze pod obelisk Polskiego Państwa Podziemnego przy kościele Mariackim. W ubiegłym roku w marszu uczestniczyło blisko tysiąc osób. W tym roku ma być ich jeszcze więcej.

- Bardzo się cieszę, że mło­dzi ludzie angażują się w oddawanie hołdu tym bohaterom, którzy przez lata byli wyklęci - mówi Cezary Jezierski, który jako 14-latek uczestniczył w powstaniu warszawskim. Był wówczas członkiem kompanii Corda w batalionie Chrobry. Walczył w grupie młodych żołnierzy niszczących czołgi.

- Nazywano nas butelkarzami, bo jedyną naszą bro­nią były właśnie butelki z benzyną - opowiada.

Przeżył ubecką kaźń

Po wojnie, przez pewien czas, jak wielu warszawia­ków, Jezierski był mieszkańcem Słupska. Tu był członkiem powojennych Bata­- lionów Harcerstwa Polskiego, słupskiej organizacji niepodległościowej składającej się z nastolatków. Niektórzy z nich próbowali wtedy zestrzelić czerwoną gwiazdę z pomnika, który zaraz po wojnie zbudowano na placu koło ratusza. Nigdy się to nie udało, ale za ówczesną działalność Jezierski został aresztowany w grudniu 1947 roku. Trafił do więzienia Urzędu Bezpieczeństwa w Słupsku przy ul. Kilińskiego, gdzie przeżył ubecką kaźń.

- To było doświadczenie, które na lata naznaczyło moje życie. W efekcie przez ponad dwadzieścia lat musiałem zmieniać miejsca pracy - mówi Jezierski.

Mimo to pozostał wierny młodzieńczym ideałom. Już w wolnej Polsce zaangażował się w upamiętnianie doświadczeń ludzi, którzy tak jak on cierpieli wskutek komunistycznych represji. Dzię­ki jego działaniom i decyzji Rady Miejskiej przy ul. Kilińskiego 41, gdzie w latach 1945-1965 mieścił się w Słupsku Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publiczne­go, pojawiła się tablica pamię­ci ofiar terroru stalinowskiego. Uroczyście odsłonięto ją tam 11 listopada 2007 roku.

Ulica Gwardii Ludowej została

Pan Jezierski zabiegał także w magistracie w Słup­sku o zmianę nazwy ulicy Gwardii Ludowej na Juliana Żółtowskiego. Chciał w ten sposób uczcić niezwykłego człowieka, który zamieszkał w Słupsku w 1945 roku. Był społecznikiem, twórcą jadłodajni obywatelskich i właścicielem cukierni "Warszawianka", która mieściła się przy ul. Wojska Polskiego. Później w tym miejscu funkcjonowała "Karczma Słup­ska".
- Żółtowski został aresztowany w 1949 roku na fali sprawy Robineau, gdy bezpieka w poszukiwaniu nieistniejących współpracowników francuskiego szpiega Andre Robineau przeprowadziła masowe aresztowania w Słupsku. Wtedy Żółtowski trafił do więzienia w Szczecinie. Tam został bestialsko skatowany. Zmarł w sierpniu 1950 roku - opowiada Jezierski.

Według niego ulica imienia Żółtowskiego byłaby hołdem dla wszystkich społeczników, którzy swoim zaangażowaniem odbudowywali Słupsk w latach 40., a zostali skrzywdzeni przez system komunistyczny.
- Niestety, na razie moja propozycja nie spotkała się z akceptacją. Odłożono ją w czasie. Dlatego teraz do niej nie wracam, choć obecnie ulica Gwardii Ludowej nie pasuje do naszej rzeczywistości - ocenia Jezierski.

Bohaterom trzeba nadać właściwą rangę

Do Słupska przyjeżdża z przyjemnością, bo to jednak miasto jego młodości. Tak samo z chęcią przyjął zaproszenie na piątkową uroczystość, bo uważa, że trzeba dawnym bohaterom nada­wać właściwą rangę. To dotyczy także 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, która działała w czasie II wojny światowej na Wileńszczyźnie. Po zakończeniu wojny jej dowódca major Szendzielarz prowadził działania partyzanckie w województwie gdańskim, także w Słupsku. Złapany w 1948 roku, został osądzony i stracony w 1951 roku.

Jednocześnie Jezierski przekonuje, że należy zmieniać symbole, które nie wyrażają wartości narodowych. W tym kontekście myśli o pomniku Żołnierza Polskiego, który na placu ratuszowym w Słupsku został zbudowany w 1962 roku jako pomnik Zwycięstwa i Braterstwa Żołnierzy Polskich i Radzieckich, a po 1989 roku został nieco zmieniony.

- Należy mu nadać inny wygląd i no­wy sens ideowy - uważa Jezierski. Ma nadzieję, że w Słupsku znajdą się ludzie, którzy doprowadzą do takich zmian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza