Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Został abonentem Netii wbrew swojej woli

Marcin Barnowski [email protected] Fot. Krzysztof Tomasik
Adam Boryszewski zapewnia, że nigdy nie podpisywał umowy z Netią. A został jej abonentem.
Adam Boryszewski zapewnia, że nigdy nie podpisywał umowy z Netią. A został jej abonentem.
Adamowi Boryszewskiemu, weteranowi bitwy pod Lenino, trzęsą się ze zdenerwowania ręce, gdy opowiada, jak doszło do tego, że został klientem Netii. - A żona miała udar.

Jest w szpitalu - wzdycha człowiek, który bił się za Polskę.

Nie było go w domu, gdy przyszli akwizytorzy pracujący dla Netii. Przyjęła ich żona pana Adama. Młodzi ludzie obiecywali, że jeśli przepiszą się z Telekomunikacji Polskiej SA do Netii, zaoszczędzą sporo na rachunkach telefonicznych.

- Powiedzieli żonie, że określą dokładnie ile, jeśli da im ostatni rachunek telefoniczny z TP - opowiada pan Adam. - Dała. Zabrali kwitek, na którym były nasze dane i wyszli. Po jakimś czasie zaczęły do nas przychodzić dziwne pisma. Okazało się, że wykorzystując te dane i fałszując mój podpis jako głównego abonenta, zawarli oni w moim imieniu umowę na abonament z firmą Netia i zarazem wypowiedzieli w moim imieniu dotychczasową umowę z TP. A ja wcale tego nie chciałem!

Pan Adam dodaje, że bardzo się tym zdenerwował. Miał nawet pretensje do swojej żony.

- Biedna, też bardzo się tym przejęła. Myślę, że z tych nerwów dostała udaru. Leży w szpitalu. Jej stan jest poważny - mówi weteran, który w czasie II wojny światowej przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Berlina, służąc w łączności. Teraz, jak mówi, inni łącznościowcy oszukali go na co najmniej 100 złotych.

Rachunek za marzec, jaki dostał z Netii, jest o 10 złotych wyższy, niż płacił dotychczas w TP SA. W dodatku musi dopłacić 103 złote tytułem jakichś opłat manipulacyjnych, związanych z przeniesieniem numeru.

Interweniowaliśmy w Netii. Małgorzata Babik, rzeczniczka centrali firmy zadeklarowała, że specjalny pracownik przeprowadzi wewnętrzne śledztwo w tej sprawie.

- Pomożemy panu Adamowi. Jeśli fałszerstwo potwierdzi się, zawiadomimy prokuraturę - mówi rzeczniczka. Przyznaje, że Netia w celu pozyskiwania nowych abonentów nawiązuje współpracę z firmami zewnętrznymi, które dostają prowizję od podpisanych umów.

- My jednak najpierw te umowy weryfikujemy i sprawdzamy, czy ludzie świadomie przenieśli się do nas. Zdarzają się nadużycia, za które wymierzamy partnerom kary. Ale nie są to zjawiska masowe - dodaje Babik.

Słupszczanin nie jest jedyną ofiarą łowców abonentów w regionie. Ewa Kaliszewska, powiatowy rzecznik konsumentów w Słupsku, powiedziała nam, że miała sygnały o podobnym nagabywaniu starszych ludzi przez osoby podające się za wysłanników firmy Dialog. Dwie inne skargi na łówców wynajętych przez Netię wpłynęły z Ustki.

- Niestety, niezasadne, bo w umowach były wszystkie informacje, tylko panie składające skargi ich nie doczytały. Netia jednak w geście dobrej woli uznała te reklamacje, choć nie musiała - mówi Ewa Kaliszewska.

Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji, przyznaje, że starsze osoby często padają ofiarą nadużyć, a nawet przestępstw oszustów, wyłudzających np. pożyczki na wnuczka. Policja nie prowadzi jednak dla tego typu zdarzeń odrębnych statystyk.

- Dla nas oszustwo to oszustwo, a fałszowanie dokumentów do fałszowanie dokumentów. Nie porządkujemy tych danych pod kątem ofiar - wyjaśnia policjant Robert Czerwiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza