- Gazety rozpisują się o tym, że pięciu młodych mężczyzn poszarpało się przed dyskoteką z policjantami.
Ci od razu zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty. Chwilę wcześniej w tej samej dyskotece pobito Łukasza. Chłopak ledwie przeżył. Policji wskazano sprawcę, jest dużo świadków, mężczyzna nie został jednak zatrzymany, nie postawiono mu zarzutów - informuje mieszkaniec Miastka (prosi o anonimowość).
Czytaj również: Zarzuty za bójkę z policjantami przed dyskoteką
Doniesienie o pobiciu złożyła matka Łukasza.
- Syn około północy zajrzał na chwilę na dyskotekę. Dobrze się tam bawił. Niedługo później zaatakował go Patryk R. Syn powiedział mi, że bez powodu.
Łukasz został kilka razy uderzony w głowę, a następnie przewrócony na ziemię. Patryk R. usiadł na nim i dalej bił. Dopiero po chwili zadziałali ochroniarze. Mój syn i Patryk R. zostali wyprowadzeni z klubu. Przed dyskoteką mój syn ponownie był bity. Półprzytomnego zostawiono przed lokalem - opowiada mama Łukasza.
- Po kilku minutach syna zabrali z ulicy znajomi i dosłownie przynieśli do domu. Wyglądał strasznie. Nie mógł mówić. Wezwałam pogotowie i policję. Karetka przyjechała szybko. Pojawiła się też policja, pytając o syna. Powiedziałam, kto jest sprawcą, że są świadkowie. Patryka R. jednak nie zatrzymano. Policjanci powiedzieli mi później, że przed dyskoteką już go nie było.
Z miasteckiego szpitala Łukasza przewieziono do szpitala w Słupsku.
- Ma pękniętą czaszkę, kości policzkowe, przesuniętą szczękę (rodzina pokazała nam zdjęcie Łukasza zaraz po pobiciu - dop. autora) - mówi mama Łukasza. - Zastanawiam się, dlaczego Patryk R. nie został do tej pory zatrzymany.
Michał Gawroński, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bytowie, mówi, że w tej sprawie prowadzone jest postępowanie z artykułu o uszkodzenie ciała.
- Zostaliśmy zawiadomieni o zdarzeniu w miniony poniedziałek o godz. 1.10. Policjanci pojechali do szpitala.
Tam poszkodowany powiedział, że został uderzony. Nie pamiętał, czy w lokalu, czy przed nim. I czy sprawca był jeden, czy kilku. Nie padły żadne nazwiska - mówi Gawroński. Dodaje, że dopiero później ustalono, że sprawcą mógł być mężczyzna wskazany przez rodzinę.
- Policjanci szukali go w nocy, odwiedzając kilka miejsc. Gdyby mężczyzna został zauważony, na pewno zostałyby wykonane jakieś czynności - stwierdza Gawroński.
Podkreśla, że policja ustala dokładne okoliczności zdarzenia, zbiera dowody, będą przesłuchiwani świadkowie. - To, że ktoś nie został zatrzymany bezpośrednio po zdarzeniu, nie znaczy, że nie odpowie za to, co zrobił - mówi Gawroński.
Z Patrykiem R. nie udało nam się skontaktować. Nie odbierał telefonu komórkowego. Poprosiliśmy pracowników jego firmy o przekazanie prośby o kontakt. Mężczyzna nie zadzwonił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?