- Panie, zupełnie jak w socjalizmie. Najpierw kładli asfalt, a potem przypominali sobie, że trzeba jeszcze ułożyć kanalizację i znowu wszystko pruli - komentował przez telefon jeden z usteckich taksówkarzy.
Gdy 15 listopada zapytaliśmy o to Piotra Michalskiego, ten zapewnił, że wszystko przebiega zgodnie z planem i procedurami inżynierskimi. - Temu dziwią się tylko laicy. Każdy inżynier wie, że najpierw kładzie się asfalt, a potem wykuwa szczeliny na dylatację - wyjaśnił.
We czwartek okazało się jednak, że robotnicy skuwają nie tylko wąskie pasy na dylatację, ale frezują cały jeden pas ruchu. Jeden z kierowników, którego na miejscu poprosiliśmy o wyjaśnienia, wyraźnie zdenerwowany tylko znacząco machał rękoma. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że został popełniony błąd. Fachowcy coś źle wyliczyli i dylatacje nie dawały prawidłowo wkomponować się w jezdnię.
Rzecznik gdańskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i autostrad potwierdza: podczas remontu wykonawca popełnił błąd. - Ten błąd został przez nas zakwestionowany i musi go teraz naprawić na własny koszt.
Po prostu okazało się, że na środku jezdni nawierzchnia asfaltu okazała się za cienka, choć przy krawężnikach jest prawidłowa. Dylatacje wystawałyby ponad jezdnię, a to byłoby niedopuszczalne - wyjaśnił Piotr Michalski z GDDKiA.
Dodatkowe prace mają być zakończone na początku przyszłego tygodnia. Do tego czasu będą utrudnienia w ruchu. Koszt remontu to 1,5 mln zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?