Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żyd Mozes z Lęborka mordercą cesarskiego kuriera

Sylwia Lis
Tablica informująca o miejscu zbrodni.
Tablica informująca o miejscu zbrodni. Sylwia Lis
Słynna lęborska czarna postać Lewin Mozes, którą stracono za zabicie cesarskiego kuriera to Żyd. Smaku sprawie dodaje fakt, że był jednym z pierwszych miejscowych Żydów, który w XVIII wieku zamieszkiwał w Lęborku.

Tragedię można traktować jako precedens, bo naród żydowski zawsze należał do wspólnot, które nie wchodziły w konflikty z miejscowym prawem. Żydzi, nie mając własnego państwa, zawsze trzymali się własnego języka i kultury. Jeżeli dochodziło do konfliktów, to wewnątrz grupy i rozstrzygali je w większości rabini. I niesnaski nigdy nie wychodziły na światło dzienne.

Trudnili się w większości handlem bądź usługami, stąd w społeczeństwie wzięło się przeświadczenie, że Żyd jest bogaty. Faktycznie pierwsi Żydzi mieszkający w Lęborku byli dobrze sytuowani. Mimo że byli przez władzę tolerowani, nie cieszyli się nigdy zaufaniem żadnego z mocodawców. Każdy władca bał się ich odrębności.
Jednak Lewin Mozes napadł na gońca (i to na trakcie królewskim), dlatego była to zbrodnia kwalifikowana i musiał zostać skazany na karę śmierci.

W przestępstwach przeciwko cesarzowi narodowość sprawcy nie miała żadnego znaczenia. Była to jedna z najmniej humanitarnych metod egzekucji, ale właśnie taki miała odnosić skutek. Skazany na podstawie obowiązującego wówczas Kodeksu karnego z 1532 roku Constitutio Criminalis Carolina z art. 137, który mówi, że każdy morderca lub zabójca w przypadku, gdy nie może przedłożyć uzasadnionego usprawiedliwienia, powinien być pozbawiony życia.

Według zwyczaju ponoszą jednakową karę łamania kołem i zabójca działający nieumyślnie, i z premedytacją. Była to kwalifikowana kara śmierci. Egzekucja odbywała się publicznie i wcześniej ją obwieszczano, aby zebrać jak największą publiczność (Lębork liczył wówczas około 1400 mieszkańców). Wbrew dzisiejszym wyobrażeniom, że łamaniem kołem było nagminne, kary tej nie stosowano dość często, gdyż to się finansowo nie opłacało.

Ludzi było mało i lepiej było wykorzystać skazańca do prac bądź wykorzystać go, zaciągając do wojska. Inwencja w dręczeniu ofiary należała do indywidualnych zdolności kata. Skazańca rozbierano do naga i przywiązywano do koła z szeroko rozłożonymi rękoma i nogami. Pod nogi i ręce podkładano kawałki drewna, tak aby zwisały. Drugim etapem było łamanie kończyn.

Bardziej wyrafinowani kaci potrafili łamać kręgosłup, tak aby skazaniec nie czuł kończyn, ale żył. Po tym etapie koło najczęściej ustawiano w pion i pozwalano się pastwić gapiom. W przypadku Lewina Mozesa rozpalono pod nim ogień. Egzekucja odniosła pożądany skutek, gdyż więcej o napadach na pocztylionów nie słyszano.
Lęborczanie nie zapomnieli o swoim pocztylionie, honorując to miejsce pamiątkowym kamieniem.

Odsłonięto go 21 października 2006 roku, a inicjatorem całego przedsięwzięcia była Lokalna Organizacja Turystyczna Ziemia Lęborska oraz leśnicy. Pomnik znajduje się przy drodze do Bytowa około kilometra przed Oskowem, na leśnym parkingu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza