Najczęściej pamiętamy o tragedii polskich Żydów poprzez obrazy obozowej zagłady, jaką w czasie II wojny światowej dokonali naziści, przeprowadzając Holocaust.
Tym razem w Słupsku można się jednak zetknąć z opowieścią o innej wersji żydowskiego losu. Jest to możliwe dzięki pokazywanej od piątku w galerii Słupskiego Ośrodka Kultury przy ul. Braci Gierymskich wystawie "Oblicza oporu. Wojenne fotografie Faye Schulman, żydowskiej partyzantki".
Ekspozycja jest zapisem 2,5-letniej służby Faye w oddziale partyzantów radzieckich w okolicach miejscowości Lenin, która dzisiaj leży na terenach Białorusi. W ten sposób Faye, mieszkająca obecnie w Kanadzie, udokumentowała nie tylko walkę, ale również codzienne życie partyzantów.
Przy okazji możemy poznać dzieje ortodoksyjnej rodziny żydów i różne postawy ludzi z ich otoczenia w sytuacji zagrożenia ze strony dwóch totalitaryzmów. Warto poświęcić godzinę i wybrać się na tę lekcję historii, bo wystawa przygotowana przez Muzeum Galicji w Krakowie gościć u nas będzie do 28 października.
Wystawa budzi refleksje. Podczas piątkowego wernisażu swoimi z zebranymi gośćmi podzielił się Ryszard Kwiatkowski, wiceburmistrz Ustki, który mówił o ciemnej stronie szczególnie polskiej partyzantki w czasie wojny w tamtych okolicach.
- Żydzi szli do partyzantów nie po to, aby walczyć, ale by przetrwać. Do oddziałów partyzanckich przyjmowano ich, gdy zapłacili pieniądze. A i tak los tych ludzi był niepewny, bo gdy je już przekazali, postępowano z nimi w dwojaki sposób: jednych zabijano, a innym pozwalano zostać z partyzantami - tłumaczył zebranym, powołując się na wspomnienia Marka Edelmana.
Zupełnie inną wiedzę mogły natomiast zdobyć osoby, które w sobotni wieczór wybrały się do Teatru Rondo na wykład prof. Daniela Kalinowskiego z Akademii Pomorskiej w Słupsku, który z perspektywy intelektualisty-obserwatora w przystępny, porządkujący sposób mówił o różnych odmianach współczesnego judaizmu w Izraelu i na świecie.
Pokazywał, jak obok siebie funkcjonują pejsaci i ubierający się na czarno ultraortodoksi oraz wyznawcy świeckiego judaizmu, którzy często są już ateistami, a należą do gminy żydowskiej, aby zachować poczucie wspólnoty z Narodem Księgi.
Podczas Dni Kultury Żydowskiej coś dla siebie znaleźli także miłośnicy kina, bo w Rejsie mogli obejrzeć cykl filmów dokumentalnych poruszających m.in. problemy społeczne współczesnego Izraela.
Z kolei miłośnicy żydowskiej muzyki z pewnością miło spędzili czas, oglądając w piątek w Rondzie taneczno-muzyczne widowisko Danuty Stankiewicz "Słupsk - moje Sztetle", które uzmysławiało, że aż do 1942 roku w Stolp funkcjonowało duże środowisko żydowskie, zgładzone potem przez nazistów.
Natomiast w sobotę w tym samym miejscu w świat tradycyjnych pieśni żydowskich przeniosła słuchaczy Monika Chrząstowska, śpiewająca aktorka z Teatru Ży-dowskiego w Warszawie.
Nie zabrakło kulinariów. Dużym powodzeniem cieszyły się tradycyjne żydowskie chałki z rodzynkami i migdałami, które z kieliszkiem wina smakowały wybornie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?