Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

13 lat lęborskiej Ochotniczej Służby Ratowniczej

Fot. Krzysztof Falcman
Załoga lęborskiej służby ratowniczej.
Załoga lęborskiej służby ratowniczej. Fot. Krzysztof Falcman
Już trzynaście lat działa w Lęborku Ochotnicza Służba Ratownicza założona przez Daniela Mihuniewicza. Ratownicy uczą zasad pierwszej pomocy. Teraz doczekali się też własnej karetki.

OSR działa na zasadach stowarzyszenia, istnieje od 1996 roku. Tak naprawdę trudno policzyć,ilu jest członków w lęborskim OSR. Część osób jest tu na stałe, jest wielu sympatyków, do tego wolontariusze
i stażyści. W sumie przez OSR przewinęło się kilkaset osób. Działa pewnie ok. 30. Mają od kilkunastu do kilkudziesięciu lat. Ratowników z OSR można spotkać na różnego rodzaju imprezach czy festynach,
które zabezpieczają.

Działalność OSR to jednak nie tylko ratownictwo, ale też ochrona przeciwpożarowa, bezpieczeństwo na drogach, promocja zdrowia, pomoc społeczna, sport, oświata czy ochrona środowiska. Ostatnio we współpracy ze starostwem i nadleśnictwem powołali rezerwat Karwickie Źródliska. Głównym organizatorem była wolontariuszka OSR Ewa Boniecka.

- Osoba, która chce zostać naszym członkiem, musi przejść przez półroczny okres próbny. W tym czasie musi brać udział w naszych wyjazdach, w czynach społecznie-użytecznych, skończyć kurs pierwszej
pomocy, poznać podstawy reanimacji, uczestniczyć w warsztatach - mówi Daniel Mihuniewicz z OSR.

Członkowie OSR podkreślają, że ich głównym zadaniem jest ratowanie życia i promowanie zasad pierwszej pomocy. - Przez ten czas, od kiedy powstaliśmy, zmieniły się standardy ratowania życia. My staramy się być na bieżąco, żeby od nich nie odbiegać. Doszkalamy siebie, szkolimy też innych - mówi
Mihuniewicz i wylicza, że na kursach pierwszej pomocy stowarzyszenie szkoli średnio 3000 osób rocznie.

- Szkolimy przyszłych kierowców z ośrodków szkolenia, szkolimy gimnazjalistów, organizowane są kursy w zakładach pracy -- mówi. Nie słabnie zainteresowanie działalnością w OSR przez osoby młode.

- Tu jest taka atmosfera, że chce się przychodzić. Dla mnie jest to takie odstresowanie się po szkole. Jest przyjazny klimat, sympatyczni ludzie - mówi Agnieszka. - Tutaj człowiek może się zaangażować w to, co robi, spełnić się - mówi Rafał. - Nie jesteśmy konkurencją dla pogotowia. Jesteśmy od wsparcia zawodowych służb ratowniczych, nie od zastępowania ich - zaznacza Mihuniewicz. Ostatnio OSR stał się dumnym posiadaczem własnego ambulansu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza